Kartka z kalendarza: 10 kwietnia 2010 miał odbyć się pierwszy event ASOT w Polsce. Ale się nie odbył

10 kwietnia 2010 roku miał odbyć się debiut brandu A State Of Trance w Polsce. Niestety, ówczesne wydarzenia zmusiły do pewnego poślizgu…

nastia

Niektórzy czytelnicy mogą jeszcze pamiętać czasy, kiedy klubowe i elektroniczne brzmienia były na fali niekoniecznie z powodu ich obecności w rozgłośniach radiowych. Rok 2010 z pewnością do nich należy. Był to czas niemałych zmian w tanecznym środowisku – powoli swoją popularność zaczęły tracić popularne przez poprzednią dekadę trance’owe brzmienia, zaś do głosu zaczęły dochodzić nowe nurty. Swoje pierwsze hity zaczęła wydawać Swedish House Mafia, ale nadal byliśmy przed boomem na dubstep, o festiwalu Tomorrowland wciąż mało kto w Polsce słyszał, a David Guetta ledwo co zaczynał swój okres wyskakiwania słuchaczom radia z lodówki. Innymi słowy – inne czasy.

Debiut ASOTa w Polsce

2010 rok – choć nie był już prime momentem dla trance’u w Polsce – to wciąż był naprawdę przyjemnym czasem dla fanów tej muzyki. Imprezy klubowe wciąż dobrze się sprzedawały, do wyboru było sporo nieistniejących już miejscówek. Pod względem dużych eventów także było dobrze – i jako przykład niech będzie sam fakt, że Sunrise Festival był nadal w dużej mierze nakierowany na trance. To, obok wielu innych z pewnością wartych uwagi imprez, nie skupiało uwagi fanów tak, jak to, co miało zadziać się 10 kwietnia we Wrocławiu. Pierwsza sobota po Wielkanocy miała być wszak momentem debiutanckiego eventu spod znaku A State Of Trance nad Wisłą. Po udanych występach Armina van Buurena w 2008 roku w Kołobrzegu oraz rok później w Poznaniu podczas „Dnia w Parku”, apetyty były spore. Szczególnie, że ASOT ledwie w 2009 roku ruszył z konceptem imprez celebrujących kolejne jubileusze kultowej trance’owej audycji. I już wtedy ten brand osoby uważanej wtedy przez wielu za boga postaci miał mieć swoją odsłonę w naszym kraju. Ekscytacja miała prawo więc być zrozumiała.

nastia

Już w grudniu 2009 roku organizator wydarzenia, agencja MSM Events wraz z wówczas niemającym sobie równych na rynku portalem FTB zapowiadał, że coś się święci. Kilka tygodni później dobra nowina została oficjalnie ujawniona. Dlaczego mówimy, że dobra? Ano wystarczy zobaczyć do statystyk. 2000 biletów dostępnych w pierwszych dwóch otwartych pulach miało się wyprzedać w nieco ponad… minutę, z czego pierwszych 500 w – uwaga – trzy sekundy. Takie liczby w dzisiejszych czasach w polskiej rzeczywistości wykręcić może co najwyżej Taylor Swift, Dawid Podsiadło albo Pitbull (o ile występowałby w Polsce). Niech już samo to świadczy o tym, z jakimi czasami mieliśmy wówczas do czynienia.

nastia

Te oszałamiające wyniki sprzedaży zadziały się mimo nieogłoszenia przed jej rozpoczęciem lineup’u. Owszem – wiadomo było, że wystąpi Armin van Buuren, ale wciąż był to kot w worku. Z drugiej strony – Holender cieszył się taką estymą i zaufaniem, że ten szał tym bardziej nie zaskakuje. A skoro o lineup’ie – oprócz Armina, pod koniec stycznia ogłoszeni zostali Markus Schulz, Cosmic Gate, Andy Moor, Super8 & Tab, Sied van Riel, Mat Zo, Jorn van Deynhoven i Nitrous Oxide. Umówmy się – ten skład jest solidny nawet w 2024 roku.

Bilety w pierwszej puli kosztowały śmieszne z dzisiejszego punktu widzenia 119 zł. Patrząc jednak na to, jaka wówczas była płaca minimalna (984 zł na rękę), a ile przy tej stawce kosztował bilet na ASOT 1000 w krakowskiej Tauron Arenie (199 zł za bilet przy 2209 zł na rękę w 2022 roku), to trzeba powiedzieć sobie wprost – tanio nie było.

Nie tak miało być…

Szybko przeskakujemy do 10 kwietnia – od rana wielu trancemaniaków było już w podróży do Hali Stulecia. Nikt nie spodziewał się tego, że ich powrót będzie odbywać się w zupełnie innych nastrojach. Mająca miejsce o poranku czasu polskiego katastrofa prezydenckiego samolotu spowodowała odwołanie wydarzenia. Nikt wszak nie wyobrażał sobie tego, aby w trakcie tak tragicznego dla kraju momentu w jednej z głównych hal koncertowych odbywała się wielka impreza.

Wydarzenie zostało przeniesione na 24 kwietnia, czyli dwa tygodnie później. To, co trzeba oddać organizatorom, to kwestia zwrotu biletów, która w tym przypadku była możliwa. W dzisiejszych czasach nie jest to takie oczywiste. Oczywistym nie było także to, że osoby podróżujące pociągami PKP Intercity także mogły liczyć na zwrot pieniędzy. Wiadomo – sytuacja wyjątkowa i dziwnie byłoby, gdyby było inaczej, ale wciąż jest to pozytywny akcent.

Na plus także utrzymanie niemalże w stu procentach lineup’u z pierwotnej daty. Z awizowanego na początku roku składu wypadli tylko Cosmic Gate. Jako zastępstwo pojawił się Sebastian Brandt, twórca hymnu ASOT 450.

nastia

nastia

W nowym terminie event odbył się bez przeszkód, a wrażenia – tak wynika ze wspomnień uczestników – można określić jako naprawdę pozytywne. Dobre wiadomości są takie, że zachowało się w internecie kilka setów z tej imprezy. Zamieszczamy je poniżej.

To jeszcze nie koniec – podczas imprezy powstał minidokument o nazwie “Czarodzieje Transu”, który był emitowany w… Telewizji Polskiej. To, a także patronat “Jedynki” nad festiwalem Creamfields kilka lat wcześniej, każe rzucić pod nosem klasyczne januszowe “kiedyś to było”…


foto: arminvanbuuren.org

nastia

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?