Nowy singiel i kolejny sukces! Zaledwie 3 dni po premierze utwór Polaka zatytułowany „Out Of My Mind” dobił do pół miliona odtworzeń w sieci. Swoje pięć groszy do produkcji kawałka dorzucił popularny na całym świecie R3hab. To właśnie w jego wytwórni Skytech wydał swój nowy track. Panowie współpracują już od kilku lat i jak widać jest to bardzo owocna kooperacja. Tylko nam Mateusz opowiedział o pracy nad singlem, przyjaźnią z R3habem i planach na przyszłość.
Adrian Nijak (ShiningBeats.pl): Za nami premiera Twojego nowego singla „Out Of My Mind”. Jak powstawał ten kawałek i skąd pomysł na tego typu dźwięki?
Mateusz Dziewulski (Skytech): Ten kawałek powstał przypadkowo. W grudniu przyjechał do mnie Fafaq, żeby podziałać razem w moim studiu. Nie mieliśmy jakiegoś planu – po prostu rzucaliśmy pomysłami. W którymś momencie wymyśliłem, żeby nagrać wokal na telefonie i pobawić sie efektami – to był zloty strzał. Szukaliśmy jakiejś frazy, która byłaby krótka i prosta do zaśpiewania. Padło na “I can’t get you out of my mind”. Zbudowanie całego tracka zajęło dosłownie chwile. Szkielet postawiłem w jeden dzień.
A. N.: Co było dalej? Szkielet to przecież nie gotowy utwór…
M. D.: Wysłałem kawałek do R3hab’a, żeby go ocenił. Fadil kupił ten pomysł od razu. Wstępną wersję ukończoną w 70% chciał zagrać w secie. Wtedy miał trasę po Japonii i testował wiele nowych rzeczy. Zaproponował też trochę poprawek – co można zrobić, żeby zmaksymalizować efekt. Zaraz potem finalna wersja była gotowa.
A. N.: Poprawki R3hab’a mocno zmieniły pierwotną wersję utworu?
M. D.: Na pewnym poziomie każdy szczegół jest ważny. Track brzmi inaczej niż wersja pierwotna. Fadil zmienił nieco aranżację całości i skupił się na technicznych tweak’ach.
A. N.: Swoje poprzednie utwory często wydawałeś w Spinnin. Tym razem postawiłeś na CYB3RPVNK – wytwórnię R3hab’a.
M. D.: Współpracuję z nim od dawna, więc to naturalna kolej rzeczy. Kiedy zaproponował mi release u siebie to nawet się nie zastanawiałem. Chętnie przystałem na tę propozycję i nie szukałem innej wytwórni.
A. N.: Jakie nadzieje wiążesz z „Out Of My Mind”? Setki tysięcy odsłuchów strzeliło po trzech dniach od premiery. Twój utwór zagrali już między innymi Hardwell, Oliver Heldens , Nicky Romero i duet Dimitri Vegas & Like Mike.
M. D.: Nie mam wielkich oczekiwań – będzie co będzie. Supporty są faktycznie super, ale nie jest to nic nowego. Już chyba każdy z moich ulubionych DJ’ów grał jeden lub więcej moich tracków, więc nie ma takiej podjarki. Patrzę już dalej i czekam na kolejne wydania. Mam sporo nowych tracków, więc będzie się działo.
A. N.: Zdradź więcej szczegółów. To będą solowe projekty czy kolaboracje?
M. D.: I to i to, ale w tym roku kładę główny akcent na tracki solowe. Myślę, że to odpowiedni czas po kilku latach collabów. Niektóre produkcje są już ukończone i gotowe do wydania. Część projektów czeka jeszcze na finalną wersję. Przede wszystkim chcę pracować z CYB3RPVNK. Podoba mi sie wizja R3hab’a i wierzę, że fajnie się to rozkręci.
A. N.: Wielu zastanawia się jak nawiązałeś tak owocną współpracę z R3hab’em. On – światowa gwiazda, Ty – dużo mniej znany artysta z Polski. Mimo to Wasze drogi się skrzyżowały.
M. D.: W 2015 roku zrobiliśmy z Fafaq’iem nasz przebój „Tiger”. Wysłaliśmy do R3hab’a demo, a on zaproponował collab. To było dla nas wielkim wydarzeniem i świetnym startem współpracy. Później po prostu działaliśmy dalej. Utwór za utworem, remix za remixem. I tak do dziś.
A. N.: Wspomniałeś o hicie „Tiger”. To chyba Twoja najbardziej znana produkcja. Na YouTube ma ponad 70 milionów wyświetleń.
M. D.: Tego sukcesu kompletnie się nie spodziewałem. W tamtym czasie to nie był do końca mój styl. Czułem się jakbym opuścił strefę komfortu. Wywodzę się z gatunku trance i byłem przyzwyczajony do akcentowania innych rzeczy w produkcji. Na szczęście okazało się, że numer obronił się też w oczach i uszach fanów.
A. N.: Jakie miałeś wątpliwości przy produkcji „Tiger’a”?
M. D.: Że jest za bardzo imprezowy.
A. N.: Trochę dziwnie to brzmi w ustach DJ’a…
M. D.: Imprezowe numery nie charakteryzują się skomplikowanymi melodiami i tak zwaną epickością. Chodzi w nich o coś zupełnie innego niż w muzyce trance. Ja dopiero uczyłem się tego gatunku. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że to mój styl.
A. N.: To co spowodowało, że rzuciłeś trance dla innego gatunku? Wielu Twoich fanów nie może Ci tego wybaczyć do dziś.
M. D.: Styl, w którym teraz produkuję i gram jest bardzo imprezowy. W big room’owych utworach czuć o wiele więcej energii niż w trance’owych trackach. Oczywiście nie wyrzekam się swoich korzeni – lubię posłuchać trance’u w domu, ale ta muzyka jest dość ciężka. Kiedy kilka lat temu big room miał swoje pięć minut, to zobaczyłem jaki jest klimat na tego typu imprezach. Wtedy stwierdziłem, że chcę być częścią tego ruchu.
A. N.: W świecie EDM słychać, że ten ruch to tak naprawdę komercja niemająca wiele wspólnego z dobrą muzyką.
M. D.: Po pierwsze – jeżeli ktoś potrafi kilkoma prostymi dźwiękami przekonać do siebie masy, to nie widzę w tym nic złego. Po drugie to nie jest proste. To bardzo trudna sztuka. Po trzecie niektórzy ludzie podchodzą do muzyki zbyt emocjonalnie i zamiast czerpać z niej radość, kłócą się o wyższość jednego gatunku nad drugim. Nigdy tego nie rozumiałem.
A. N.: Jako jeden z nielicznych polskich DJ’ów koncertujesz po całym świecie. Grasz w wielu klubach i na największych festiwalach. Którego występu nie zapomnisz do końca życia?
M. D.: Oczywiście wspólnego seta z Fafaq’iem podczas Tomorrowland. Zagraliśmy tam w 2017 roku na scenie V-Sessions. To było coś więcej niż zwykły set na festiwalu. To było jedno z największych marzeń odkąd obejrzałem aftermovie z Tomorrowland 2011. Pojawienie się tam było kamieniem milowym w mojej karierze.
A. N.: Jak udało się wskoczyć do lineup’u tak ogromnego festiwalu?
M. D.: Miałem trochę szczęścia. W 2015 i 2016 roku razem z Fafaq’iem wydaliśmy single w kolaboracji z Yves V. W 2017 roku Yves był gospodarzem jednej ze scen na Tomorrowland. Z racji naszej współpracy przy utworach zaproponował nam występ. Znał nas i wiedział, że damy radę. Co prawda nie graliśmy w jakimś najlepszym czasie, ale i tak było to kapitalne doświadczenie.
A. N.: A jeśli chodzi o Polskę to gdzie lubisz grać?
M. D.: Polska to jest mój dom i lubię tu grać najbardziej. Jeśli chodzi o konkretne imprezy to na pewno muszę wspomnieć Sunrise Festival. Tam jest publika, która na wielkim muzycznym głodzie po roku czekania jest gotowa na wszystko. To jest występ, na który zawsze czekam i chętnie wracam do Kołobrzegu.
A. N.: Mam nadzieję, że w tym roku też Cię tam zobaczymy, bo Sunrise bez Skytech’a to jak piwo bez chmielu. Wielu przyjeżdża tam dla Ciebie.
M. D.: To bardzo miłe. Robię po prostu to co lubię. Chcę tworzyć takie numery, które przenoszą człowieka w inny wymiar, a wszystko wokół staje sie teledyskiem. Jeśli jesteś na imprezie i słysząc mój kawałek czujesz sie dobrze, to jestem bliżej celu. Jeśli jesteś na siłowni i dostajesz kopa, gdy na Spotify wjeżdża moja produkcja – jestem bliżej celu. O to w tym chodzi.
Rozmawiał Adrian Nijak (ShiningBeats.pl)