Hardwell już od jakiegoś czasu podejmuje dialog z trance’ową sceną – a to odświeżenie hitu 4 Strings, a to niedawne “Revolution” z przyjemnym, klasycznym zacięciem. Jednak kierunku, jaki obrał przy oficjalnym remiksie “Miracle” Calvina Harrisa, chyba nikt się nie spodziewał. Ale paradoksalnie Robbert i trance nie są od siebie tak bardzo oddalone, jak mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Hardwell romansował już z muzyką trance
Holender już wcześniej wydawał numery ze swoimi rodakami, którzy a przeszłości byli mocno związani z tym gatunkiem, między innymi duetem W&W oraz Arminem van Buurenem. Zwłaszcza “Off The Hook”, stworzone z twórcą audycji “A State Of Trance”, miało w sobie co nieco z trance’owego klimatu (choć wiemy, że to nadal bardziej bigroomowy, niż stricte trance’owy twór).
Pod koniec stycznia Hardwell i Maddix wydali w Spinnin’ Records swoją interpretację klasyka 4 Strings z 2001 roku – “Take Me Away”. W tym wypadku Holendrzy wykorzystali motyw z oryginału, przedstawiając go w stylistyce znanej z zeszłorocznego krążka Robberta – “REBELS NEVER DIE”. Było to chwytliwe i melodyjne bigroom techno.
Nieco więcej trance’owego ducha przyniosła współpraca Robberta i Pablo z Timmy’m Trumpetem (oraz Linneą Schossow na wokalu). Wydany nakładem Revealed singiel “Revolution”, mimo bitów techno, mógł mocno skojarzyć się z produkcjami sprzed dwóch dekad. Linia melodyczna, vocal cuty (może nie na zasadzie ‘kopiuj-wklej’, ale mogące się kojarzyć choćby z “1998” od Binary Finary), mówiony tekst o jedności, miłości i rewolucji (mowa też w nim o generacji młodych, która poczuje, że techno to nowy trance) – to wszystko mówi samo za siebie. Ta propozycja mocno wpadła nam w ucho.
Tym nas zaskoczył
Ale za żadne skarby nie spodziewaliśmy się tego, czego doświadczyliśmy około 40 minuty seta Robberta na Ultra Music Festival w Miami. Wiedzieliśmy, że Hardwell zaprezentuje na nim swój oficjalny remix “Miracle” Calvina Harrisa i Ellie Goulding, który w ostatnich tygodniach podbija serwisy streamingowe, brzmieniem nawiązując chociażby do produkcji Roberta Milesa z lat 90-tych. Zaprezentowana przez niego wersja to nowoczesne spojrzenie na… uplifting trance. Breakdown mocno kojarzy się nam z produkcjami Rank 1 (zwłaszcza “Airwave”), lecz rozwinięcie melodii oraz climax to energiczna jazda rodem z nowszych wydań Richarda Duranda. I w życiu nie pomyśleliśmy, że przy tak brzmiącym utworze, w tytule zobaczymy właśnie Hardwell’a!
Jak już wspomnieliśmy, remiks Robberta to jedna z wersji, która została potwierdzona jako podpisana przez Columbia (Sony). Spośród wielu, naprawdę wielu interpretacji, które powstały od czasu premiery oryginału “Miracle”, wiemy, że oficjalny remiks stworzy także Mau P.
Kiedy otrzymamy je w pełnej okazałości? Czujemy, że wytwórnia raczej będzie kuła żelazo póki gorące i trafią one do sprzedaży oraz streamingów w ciągu najbliższych tygodni.
foto: Rukes