Ze względu na panujące obecnie restrykcje tegoroczny sylwester dla większości z nas był zupełnie nowym doświadczeniem. Tym razem Nowy Rok celebrowaliśmy w domach, wśród znajomych i najbliższych. Obostrzenia również obowiązują w innych krajach, a do nich zalicza się Francja – gdzie obowiązuje godzina policyjna.
To nie była kameralna domówka
Ten szczegół nie przeszkodził jednak organizatorom nielegalnej imprezy, w której – pomimo obecnego zakazu zgromadzeń – uczestniczyło 2,5 tysiąca osób. BBC podaje, że wiele osób przybyło na rave spoza granic Francji – między innymi z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Celebracja końca 2020 roku miała miejsce w opuszczonym magazynie w mieście Lieuron – uczestnicy zebrali się na parkingu jednego z centrów handlowych. Raverzy liczyli na zabawę aż do niedzieli, jednak w tym przeszkodziła im policja.
Brutalny koniec interwencji
Policja na wydarzeniu nie była mile widziana. Jak można łatwo się domyślić, interwencja dotyczyła naruszeniu obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa. Jeden z imprezowiczów później wyjawił, że mało kto respektował zalecenia odnośnie zachowania dystansu. Policja rozdawała mandaty osobom opuszczającym budynek oraz organizatorom, których zidentyfikowano po zakończeniu zabawy. W odwecie uczestnicy rzucali kamieniami i butelkami, przez co ucierpiało trzech funkcjonariuszy. W trakcie burd również podpalono radiowóz.
Mimo interwencji, która miała miejsce w sobotni poranek, niektórzy planują kontynuować zabawę zgodnie z planem – czyli do niedzieli, 3 stycznia.
Nie tylko jedna impreza
To nie były jedyne nielegalne imprezy, jakie miały miejsce tej nocy na terenie Francji. Interweniowano również w sprawie 300-osobowego zgromadzenia na terenie Marsylii oraz wydarzenia na 100 osób odbywającego się na terenie departamentu Sekwany i Marny. Trzech organizatorów pierwszego z nich zostało aresztowanych.
Mniejsze wydarzenie miało miejsce w niemieckiej Kolonii. Policja mówi o trzydziestu uczestnikach zgromadzenia, które miało miejsce w zamkniętym lokalu. Na imprezie nie brakowało dobrego nagłośnienia oraz – no kto by pomyślał – narkotyków.
foto: Alexander Popov