Paul Miller to jeden z tych twórców trance, którego dyskografię obserwujemy od kilkunastu lat, którego utwory od lat lądują w wytwórniach renomowanych twórców. A jednak dopiero teraz, w 2021 roku, Paweł wydaje swój debiutancki album “Trance Fever”, który miałem okazję wysłuchać przedpremierowo. Czy warto czekać i kupić?
36letni Paweł Meller, pochodzący z Torunia, a obecnie mieszkający w niemieckim Vlotho jest producentem odpowiedzialnym za kawał historii polskiego trance. Jako pierwszy Polak oficjalnie zremiksował utwór Armina van Buurena (“Imagine” – tytułowy utwór z albumu Holendra z 2008 roku), a wydawał m.in. w: A State Of Trance, FSOE Recordings czy GO! Music Giuseppe Ottavianiego (m.in. hymn imprezy The Harbour Of Heaven o tym samym tytule).
Poza głównym projektem, tworzył też pod aliasami: Motion Blur, Meli czy Contraption oraz przeróżnych projektach pobocznych z innymi twórcami (jak: Nu Side z Nitrousem Oxide’m czy Diskomo z Tallą 2XLC).
Mimo naprawdę bogatej dyskografii w swojej karierze, dopiero teraz wydaje swój debiutancki studyjny album o nazwie “Trance Fever” w labelu Music En Route, założonym w 2010 roku przez Pawła i Mariusza Kopczyńskiego (aka Ronald de Foe). Co znajdziecie w środku oraz czy jest warty nabycia?
“Trance’ową gorączkę” otwiera trance’owo-breaksowe “32602“, które pokazuje nam, na czym będzie opierać się album Pawła – melodie, dobrze opracowane i przemyślane. Potwierdzają to następne upliftingowe grania – “As It Was” i “Airport“. W “Rise & Glow” delikatnie zwalnia tempo, jednak za nic nie odpuszcza kreatywność – pokręcona, przyjemnie wpadająca w ucho linia melodyczna w progliftowej otoczce.
“Razem” to jedna z kilku miłych niespodzianek na albumie – pierwsza kolaboracja Paula ze znanym i uwielbianym w naszym kraju niemieckim producentem, Marc’iem van Lindenem. Efekt ich współpracy to solidny numer z duchem produkcji z początków XXI wieku z naprawdę ‘hymnowym’ potencjałem. Kolejna propozycja – “Crystal Source 2.1.” to nowa wersja utworu, który swego czasu zyskał support Armina van Buurena i Ferry’ego Corstena. Tegoroczna edycja jest ciut mocniejsza, jej aranżacja sprawdza się równie dobrze, co w oryginale.
Pora na kolejne współprace: przyjemne “Dream Dance” z holenderskim producentem Six Senses oraz eksperymentalne “High Voltage” z Rapid Elements (Filipem Rutkiewiczem), łączącym elementy psy-trance i bigroom. Z obu prac bardziej stawiam na “konserwatywny” numer jeden, choć miło usłyszeć Pawła w nietypowych dla niego brzmieniach.
Następne trzy utwory to indywidualne prace autora albumu: “BZ1954“, tytułowe “Trance Fever” oraz “Close Your Eyes“. Szczególnie wyróżnia się tutaj ‘gorączka’, z bardzo ciekawym klimatem, trochę jakbym słyszał trance lat 90-tych w nowszych szatach. To dla mnie zaskoczenie, że tak prezentuje się tytułowy kawałek tego wydawnictwa, ale jest to emocja w pełni pozytywna.
Kapitalnie wypada “Panamera“, wykonana wspólnie z Nitrousem Oxide’m, który odpowiada też za mastering całej płyty. Energiczna kompozycja, której również nie brakuje ‘anthemowego’ potencjału. Czekałem na ich kolejny collab i się nie zawiodłem! To, że Paweł czuje się w upliftingu jak ryba w wodzie, pokazuje też “Another Place“. Jednak jeszcze lepiej od tego numeru wypada ostatnia współpraca na wydawnictwie – “Rain Of Plucks” z Digital Vision (Dawid Pacholarz, znany m.in. z utworów z Robbie’m Seedem). To produkcja, która mocno zapada w pamięć, dzięki swojej melodii.
Na podobnym poziomie prezentuje się kolejny numer z pluckami w roli głównej – “Loops & Plucks“. Tu jednak Paweł postanowił zaskoczyć w kulminacji, decydując się na techliftowe wstawki, co wyszło numerowi na dobre. Album kończy się kawałkiem “Be With Me (Forever)“, który nie jest standardowym, instrumentalnym outro, lecz wciągającym, emocjonalnym, upliftingowym uderzeniem na finisz.
“Trance Fever” to album, którego głównego siłą są – w wielu wypadkach – hipnotyzujące linie melodyczne. Schematów jest niewiele, czuć ciekawe, kreatywne rozwiązania i mnóstwo, mnóstwo dobrej, porywającej energii. “Panamera”, “Razem” oraz “Rain Of Plucks” są moimi faworytami; z solowych produkcji wyróżniam tytułowe “Trance Fever”, “Rise & Glow” i “Loops & Plucks”.
Jeżeli kochacie trance (zwłaszcza uplifting) i szukacie wydawnictwa do dobrej (niekoniecznie sobotniej, niekoniecznie z Johnem Travoltą) zabawy – ten album jest dla Was. Wersję CD możecie kupić już teraz pod tym linkiem.
Na platformy streamingowe oraz do sklepów z muzyką cyfrową “Trance Fever” trafi jesienią bieżącego roku.
Mam dla Was jeszcze jedną niespodziankę! Na Facebook’u Z Dobrej Woli odnajdziecie konkurs, w którym będziecie mogli wygrać jeden z dwóch egzemplarzy debiutanckiego albumu Paula Millera – “Trance Fever” z autografem Pawła.