Coraz częściej mówi się o problemie niskich wynagrodzeń dla artystów w serwisach streamingowych. Temat nagłośniony został zwłaszcza w okresie pandemii, kiedy to okazało się, jak ciężko utrzymać się wykonawcom z samych przychodów za sprzedaż utworów. Niektórzy nawet w formie buntu zdecydowali się na rezygnację z dystrybucji swojej muzyki na platformach streamingowych. Za sprawę poważnie wzięto się w Stanach Zjednoczonych. Tamtejszy komitet do spraw praw autorskich (US Copyright Royalty Board) wymusił zwiększenie stawki dla autorów o aż 44%.
Sukces po latach rozpraw
US Copyright Royalty Board będzie zobowiązywał do osiągnięcia wskaźnika podstawowego na poziomie 15,1%, jak pierwotnie postanowiono w 2018 r. Nie weszło to od razu w życie, bowiem przeciwko zaapelowały takie serwisy jak Spotify, Google, Amazon i Pandora. Prezes i dyrektor generalny National Music Publishers Association (NMPA), David Israelite, potwierdził, że poziom ten będzie obowiązywać za cały okres od 2018 do 2022 roku. Serwisy będą zatem zobowiązane do zwrotu różnicy po potwierdzeniu stawki za okres czterech lat, albowiem dotychczas płaciły poprzednią stawkę w wysokości 11,4%.
Dzisiaj sąd potwierdził wzrost głównej stopy procentowej, którą wprowadziliśmy cztery lata temu, potwierdzając, że wykonawcy potrzebują i zasługują na znaczną podwyżkę od cyfrowych serwisów streamingowych, które czerpią zyski z ich pracy. Ten proces był długotrwały i kosztowny, i chociaż odczuwamy ulgę z jego wyniku, to lata sporów sądowych mających na celu utrzymanie podwyżki o którą tak długo walczyliśmy to zepsuty system.
David Israelite w oświadczeniu dla Music Week
Walka trwa
To nie koniec – na kolejny okres od 2023 do 2027 NMPA ma nadzieję na zwiększenie stawki do aż 20%. Streamingowy model biznesowy od dawna jest krytykowany jako niewystarczający dla artystów i wydawców. W 2020 r. amerykańskie grupy The United Musicians and Allied Workers Union (UMAW) rozpoczęły kampanię “Justice At Spotify” na rzecz zwiększenia wypłat dla artystów.