Niedawno doszło do dużej zmiany politycznej we Włoszech. W przedwczesnych wyborach zwyciężyła szeroka, prawicowa koalicja pod kierownictwem Giorgii Meloni. I jak wydawać by się mogło, z muzyką nie powinno mieć to wiele wspólnego, tak tamtejsi imprezowicze szybko otrzymali niemiłą niespodziankę. Władza ogłosiła bowiem zajęcie się nielegalnymi rave’ami, wprowadzając kary do 6 lat więzienie dla organizatorów takich wydarzeń. Będzie to jedno z pierwszych posunięć nowego rządu.
Przyczyną wielka impreza halloween’owa
W przyczynach tej decyzji upatruje się jedną z halloween’owych imprez. Rave odbywający się w starym magazynie w Modenie przyciągnął ponad 3000 osób. Pomimo tego, że było to odosobnione miejsce, zdaniem władz wydarzenie miało znacznie zakłócić spokój mieszkańców, jak i nawet ruch uliczny w okolicy. W wyniku tego imprezę przerwano, a służby skonfiskowały przy tym sprzęt o wartości około 150 000 euro.
Zaledwie dzień później uchwalenie nowych przepisów ogłosił nowy minister spraw wewnętrznych – Matteo Piantedosi. Mają one uczynić przestępstwem organizowanie zgromadzeń dla 50 lub więcej osób uznanych za niebezpieczne dla porządku publicznego. Oprócz nawet do sześciu lat więzienia, organizatorom mają grozić grzywny w wysokości od 1000 do 10 000 euro.
Rząd chce również upoważnić policję do podsłuchiwania organizatorów i przechwytywania komunikacji online o takich wydarzeniach. Rave’y są bowiem często reklamowane za pośrednictwem komunikatorów takich jak WhatsApp.
Włosi oburzeni
Plan Piantedosi spotkał się oczywiście z szeroką krytyką.
To poważny błąd. “Rave’y” nie mogą znaleźć się w takim dokumencie. To stawia pod znakiem zapytania wolności publiczne”
Enrico Letta, sekretarz Partii Demokratycznej i były premier
Rząd Meloni ustalił, że jeśli zgromadzi się 51 osób, grozi im sześć lat więzienia. Ich pierwszym krokiem jest prawo zabijające wolność… Rave’y to tylko wymówka – celem jest stłumienie demonstracji w szkołach, na uniwersytetach i na placach.
Alessandro Zan, inny polityk partii demokratycznej
Politycy opozycji zauważyli również, że rząd nie powstrzymał weekendowego marszu, w którym wzięło udział 2000 zwolenników faszystowskiego dyktatora, Benito Mussoliniego. Minister przekonywał z kolei, że te dwa wydarzenia są „zupełnie różne”, ponieważ marsz Mussoliniego odbywał się od kilku lat i nie został zgłoszony przez policję.