W internecie nie brakuje opinii, że tegoroczne wakacje nie przyniosły żadnego hitu lata. Patrząc na globalne listy hitów można się z tą tezą zgodzić. Przykładowo w czołowej dziesiątce Billboard Hot 100, listy największych hitów w Stanach Zjednoczonych, w ostatnich miesiącach rządziły nawet utwory będące hitami już… w ubiegłym roku. Na szczęście nie wszędzie jest taka bryndza, bo wystarczy sprawdzić, co działo się w ostatnim czasie na scenie elektronicznej. O tym, czy przedstawioną poniżej jedenastkę utworów zapamiętamy na dłużej, przekonamy się w swoim czasie. Pewne jest jednak to, że lato anno domini 2025 mamy z czym kojarzyć, mimo ewidentnej posuchy na scenie pop.
No, to jak było? Sprawdźmy!
Calvin Harris & Clementine Douglas „Blessings”
Numer tak popularny, jak i kontrowersyjny. Jednakże oskarżenia Chicane’a o to, że Calvin Harris ukradł mu brzmienie (którego przecież nikt wcześniej przed Chicane’m nie używał XD) raczej nie sprawiły, że „Blessings” stało się międzynarodowym tanecznym hitem. Tutaj robotę zrobiła jakość, którą słychać było zarówno w radiostacjach czy na platformach streamingowych, jak i w festiwalowych remiksach. W tym aspekcie największe laury zgarnął Cassian.
Mau P „TESLA”
Polska to nie Holandia, a Meloradio to nie SLAM!, więc tego kawałka w eterze usłyszeć raczej nie mogliście. Niemniej jednak „TESLA” była jednym z najchętniej granych według danych 1001Tracklists utworów w DJskich setach. I właśnie ta szeroka obecność na imprezach tego lata na całym świecie sprawia, że Mau P po raz kolejny dokłada na swoje konto numer istotny w danym sezonie.
Swedish House Mafia „Wait So Long”
Parę lat temu narzekaliśmy na naszych łamach, że tzw. Szwedzka Mafia Meblowa nie dowozi. Cóż, „Paradise Again” nie było idealnym comeback albumem, ale panowie nie poddali się. Najpierw w swoich setach dostarczyli to, za co fani pokochali ich te paręnaście lat temu, by z czasem zacząć prezentować się coraz ciekawiej także pod względem premierowych produkcji. A dowodem ich obecnej, bardzo wysokiej formy jest rzecz jasna „Wait So Long”, które obecnie zajmuje szczytowe pozycje na listach hitów. I słusznie.
Disco Lines & Tinashe „No Broke Boys”
W skrócie – podmiot liryczny, podobnie jak Rafał Pacześ, j*bie biedę. Tak, o tym jest ten kawałek, który w oryginale ukazał się w ubiegłym roku, zaś tego lata otrzymał taneczną wersję od formacji Disco Lines, która szybko stała się międzynarodowym hitem. Dla uzmysłowienia – 230 milionów streamów na Spotify od początku czerwca. To, jak na taneczny kawałek, gigantyczne liczby. Takie „Blessings” przykładowo wykręciło mniej niż 200 milionów…
Afrojack, Martin Garrix, David Guetta & Amel „Our Time”
Megacollab, EDMowi Avengersi, udany powrót do starego dobrego brzmienia… Określeń sporo, i każde będzie zgodne z prawdą. „Our Time” było już trochę wyczekiwane przez fanów, a oficjalny release wyciągnął z piwnic fanów festiwalowego progressive house’u, którzy w ostatnich miesiącach mają się z czego cieszyć. Ich ulubione brzmienie wraca bowiem do łask, co widać także w kontekście innych wydań tego typu. Ba – ten kawałek wskoczył nawet do stacji radiowych, co jest dość zaskakujące.
Chris Lorenzo, Max Styler & Audio Bullys „London’s On Fire”
Kolejny kawałek, którego w radiu nie usłyszycie, a w klubach i na festiwalach – jak najbardziej. Niech świadczy o tym numer 2 (po wcześniej wspomnianej „TESLI”) w topce ostatnich trzech miesięcy na platformie 1001Tracklists. Chris Lorenzo i Max Styler w tym numerze udowodnili, że mają dryg do robienia pokręconego tech house’u oraz, że nie bez powodu są jednymi z gorętszych postaci w ostatnim czasie w tym nurcie.
WizTheMC x bees & honey „Show Me Love”
Hit z TikToka pełną gębą i oznaka tego, że afro house i amapiano (a raczej komercyjne odsłony tych odnóg elektroniki) weszły już pod strzechy. Puryści pewnie będą na to narzekać, ale temu numerowi (oprócz tego, że jest już mocno ograny) ciężko coś zarzucić. Miły letniaczek pod czilerkę ze znajomymi bądź na plaży.
Marshmello, Ellie Goulding & AVAION „Save My Love”
Co prawda stutterowe brzmienia swój prime raczej mają już za sobą, ale w mainstreamie nadal możemy je usłyszeć. „Save My Love” to przede wszystkim pierwszy tak szeroki komercyjny appearance AVAION’a, który już od kilku lat udowadniał swoją muzyczną wartość, ale poza największymi scenami. Mamy nadzieję (choć wiemy, jak jest), że jego styl zostanie w mainstreamie na dłużej.
Blackpink „Jump”
2025 to rok powrotu formacji Blackpink, której członkinie w międzyczasie udanie zbudowały swoje solowe kariery. Kluczowy k-popowy girlsband tym razem połączył siły z Diplo, tworząc duży taneczny hit, garściami czerpiący z rejwowych brzmień.
A, i jak coś – kiedy grają to w polskich radiostacjach, to wraz z techno outro. Szok i niedowierzanie.
MK & Chrystal „Dior”
Duży hit ostatnich miesięcy w Wielkiej Brytanii przebił się także w naszym kraju. Sukces ten może być trochę zaskakujący, ale raczej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. „Dior” to bowiem naprawdę dobrze (i nie do końca mainstreamowo) sklejony house okraszony dobrze wpasowującym się wokalem. Tu po prostu wszystko się zgadza.
Shouse „Call My Name”
Ktoś powie, że to numer jak każdy inny od tego australijskiego duo. Deep house’owy motyw z chórkami na refrenie nadal jednak jest przepisem na udaną, przyjemną radiówkę, którą mogliśmy usłyszeć tego lata nieraz. Ten numer dodajemy do listy z racji mocnej obecności na radiowych rotacjach w naszym kraju, ponieważ w ujęciu światowym – niestety – kawałek ten przeszedł bez echa.
foto: Francesco Prandoni/Getty Images