our time

Najgrubszy EDMowy collab ever? Afrojack, Martin Garrix i David Guetta łączą siły w „Our Time”

Martin Garrix, David Guetta, Afrojack i Amél w jednym tracku. Brzmi surrealistycznie, a jednak to prawda. „Our Time” już dostępne.

pdc

W świecie muzyki elektronicznej wydaje się, że wspólny utwór może zrobić praktycznie każdy z każdym. I mowa tu nawet o największych postaciach sceny. Wcześniej były to takie kombinacje, jak Armin van Buuren – David Guetta – Oliver Heldens czy Hardwell – Dimitri Vegas & Like Mike. Notabene ta druga sklejka była nawet efektem zakończenia konfliktu, a sam tytuł ich współpracy – „Unity” – był znamienny. A skoro więc (prawie) wszystko jest możliwe, to dlaczego by z innej strony nie stworzyć mega-collabu największych artystów z dodatkiem nowej iskry EDMu?

Następna generacja

Połączenie sił takich postaci, jak David Guetta, Martin Garrix i Afrojack ma pełne prawo mieć wrażenie. Cała trójka to wszak regularni headlinerzy największych światowych festiwali. Kluczowy jest jednak w tym wszystkim udział producenta, który znany jest ze wszystkich twórców „Our Time” najmniej, a najpewniej miał największy wpływ na brzmienie. A jest nim Amél – amerykański twórca, który w ostatnich miesiącach zdobywa coraz większą rozpoznawalność wśród fanów tanecznej elektroniki. Jego głównym promotorem jest Afrojack, który określił go „przyszłością muzyki tanecznej”.

pdc

Pierwszy raz „Our Time” mogliśmy usłyszeć już ponad rok temu, na zakończenie seta Afrojacka podczas Ultra Music Festival 2024. Choć wtedy wydawało się to tylko kolejnym progresywnym festiwalowym ID, w późniejszym czasie za kulisami działa się historia.

pdc

W kolejnych miesiącach „Our Time” zaczęli grać kolejni giganci. Najpierw David Guetta dorzucił numer do swojej tracklisty na Tomorrowland 2024, a potem do rotacji dołączył Martin Garrix. To tylko podsyciło spekulacje, kto właściwie stoi za tym trackiem i co wspólnego ma z tym David Guetta. Odpowiedź po części przyszła wraz z ADE 2024, kiedy Garrix dołączył do Afrojacka na scenie, dając niejako sneak peek co do składu twórców.

Ostateczna forma utworu pojawiła się dopiero w marcu 2025, znów podczas Ultra Music Festival. Produkcja zyskała świeższy drop, dopracowany sound design i wokal, za który odpowiada Zack Hall (a nie, jak wielu spekulowało, James Arthur). Warto podkreślić, że bez pomysłu Améla ten utwór w takiej formie by nie powstał. Jest też jednak druga strona medalu – otóż bez pomocy topowych artystów, track ten nie brzmiałby tak kompletnie.

Wzajemne crossy

Artyści mieli już okazje gdzieś się przeciąć, i to w różnych konfiguracjach. Afrojack i Garrix w erze big roomu stworzyli razem Turn Up The Speakers i „Another Level”, David i Garrix odpowiadali za So Far Away, a Afrojack i Guetta działają wspólnie już od ponad dekady m.in. przy „Titanium”, a najnowszym trackiem jest choćby zeszłoroczne Raving.

Amél to zdecydowanie świeża krew, która jeszcze nie tak dawno wrzucała na YouTube rimejki i poradniki do FL Studio. Jego kariera w ostatnim czasie jest powiązana z Afrojackiem – młody twórca wydał remix do jego „Never Forget You”, a także – wraz z Holendrem – remix do „Beautiful People” dla Davida Guetty. Dziś doszliśmy jednak do momentu, że oficjalnie współtworzy tracka z trzema gigantami EDMu. Życie jest niesamowicie przewrotne.

Progresyw górą

Choć za utworem stoją głównie Afrojack, Amél, i Martin Garrix, który pracował nad chordsami i początkiem, to obecność Davida Guetty wywołała sporo szumu. I to niekoniecznie pozytywnego. W sieci jeszcze przed oficjalnym wydaniem nie brakowało uszczypliwych i śmieszkowych komentarzy. Na pytania, co Francuz zrobił w studiu, odpowiadano, że jadł chipsy w studiu, albo był wsparciem emocjonalnym. W teorii obie rzeczy nie wykluczają tego, co w jednym z wywiadów podkreślił Afrojack. David odpowiedzialny był za bassline i kilka patentów, które sprawiły, że track lepiej brzmi i wydaje się „większy”. Dodatkowo obecność francuskiej ikony wpłynie mocno na ekspozycję. Produkcja przez jego nazwisko będzie sugerowana przez algorytmy, czy też wyskakiwała w różnych playlistach.

pdc

pdc

Jestem naprawdę wdzięczny, że nasza czwórka stworzyła ten utwór. To doskonały przykład tego, jak wspaniała może być współpraca. Uwielbiam cały ten proces, jak to wszystko ewoluowało, od oryginalnego demo, po zmiany akordów do ostatecznego rezultatu. Jestem naprawdę dumny z tego, co stworzyliśmy.

Martin Garrix

Ogólnie rzecz biorąc po takim składzie wydawać się mogło, że prędzej możemy spodziewać się brzmień typowo dance popowych, nastawionych na radiowego słuchacza. Zamiast tego otrzymaliśmy kawałek w 100% skoncentrowany w festiwalowym progressive house’ie. To coś, czego mogło brakować fanom w ostatnich latach w dyskografii największych nazwisk na scenie i powoli wraca.

Kilka lat temu to było tylko marzenie. Praca z kimkolwiek z was była poza zasięgiem, aż do momentu jak odkrył mnie Afrojack. Bycie tutaj i robienie tego, to surrealistyczne uczucie. Jestem niesamowicie wdzięczny i bardzo podekscytowany tym, co może jeszcze nadejść.

Amél

Następna stacja: IOH

Warto także wspomnieć pokrótce o następnym w kolejce wielkim progresywnym kawałku – tym razem od Martina Garrixa i Alesso. Dość niespodziewanie pod koniec występu Szweda na Ultra Europe, na scenę wkroczył Holender. Wtedy już wiele osób wiedziało, co prawdopodobnie będzie miało miejsce. Było to odkurzenie i zmartwychwstanie ich pierwszego collabu pod tytułem Inside Our Hearts na czele z wokalistą Shaunem Farrugią. Co więcej, znamy już datę oficjalnego wydania ostatecznej wersji IOH, która premierę będzie mieć 25 lipca, czyli już za dwa tygodnie. A wielu było zadowolonych samym „Our Time”

pdc

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?