Od początku ogólnoświatowego lockdownu – czyli od marca – minęło już trochę czasu. Jak dobrze pamiętamy, na początku udzielono pomocy najbardziej potrzebującym branżom. Dopiero po dłuższym czasie przypomniano sobie o szeroko pojętym przemyśle eventowym i muzycznym. Tutaj sytuacja wcale nie była lepsza, a gdyby nie pomoc rządów, upadłoby jeszcze więcej firm.
Cała scena z wytęsknieniem czeka na możliwość realizowania imprez i koncertów – na to będzie można liczyć zapewne dopiero na wiosnę 2021 roku. Z czasem władze kolejnych krajów będą znosić restrykcje – będzie to zależeć od rozwoju programu szczepień oraz spadającej liczby zachorowań na COVID-19. W kontekście Europy jednym z krajów wytyczających awangardę jest Wielka Brytania – a konkretnie należąca do Królestwa Anglia.
DJe i artyści podróżujący w celach „biznesowych” nie będą już musieli izolować się na dwa tygodnie przy wjeździe. Wszystko dzięki nowym przepisom Departamentu Transportu, które weszły w życie 5 grudnia, a które zakomunikował na Twitterze Grant Shapps, sekretarz stanu ds. transportu.
Trzeba dodać, że póki co rozporządzenie dotyczy tylko Anglii i nie będzie obowiązywać, jeśli osoby podróżują w celach innych niż służbowe. Rozszerzenie przepisów na kraje takie jak Szkocja, Walia i Irlandia Północna ma odbyć się w niedalekiej przyszłości.
Według raportu UK Music, brytyjski przemysł muzyczny wniósł do gospodarki w 2019 roku 5,8 miliarda funtów – ale szacuje się, że artyści stracili co najmniej 65% swoich dochodów w 2020 roku.
Nowe przepisy mogą okazać się bardzo ważne w kontekście eventów w przyszłym roku. Pozwoli to promotorom bookować didżejów z zagranicy bez obawy o problem związany z kwarantanną. Z drugiej strony, zwolnienia podlegają określonym kryteriom, co może rodzić problemy, kto “łapie się” na brak kwarantanny, a kto nie.
Czas pokaże, jak to będzie działać – niemniej najważniejsze, że dostajemy coraz więcej sygnałów o ociepleniu sytuacji sceny eventowej!
