Aby określić postać Tima Berglinga, chyba ciężko używać innego słowa niż “legenda”. Avicii stał się inspiracją dla wielu odnoszących obecnie sukcesy producentów, i to nie tylko swoim muzycznym stylem. Jego utwory miały duży wpływ na wzrost popularności muzyki elektronicznej w mainstreamie, który miał miejsce kilkanaście lat temu. Nie dziwi więc to, że jego przedwczesna śmierć w 2018 roku poruszyła cały świat popkultury. Szwed po dziś dzień jest wspominany przez fanów muzyki, a także przez samych twórców – przykład jego życia uświadomił nawet co poniektórych w kontekście życiowych wartości. Nie dziwi więc, że opublikowany w Sylwestra na Netflixie film pt. “Jestem Tim” zdobył naprawdę dużą popularność. Premiera wywołała sporo dyskusji na temat tego, jakim środowiskiem jest branża muzyczna, ale także skłoniła słuchaczy do częstszego przypominania sobie hitów Tima. I są na to dane.
“Efekt dokumentu”
Jak wynika z danych platformy analitycznej Luminate, które podał portal Billboard, katalog Avicii’ego zanotował w pierwszych dniach od premiery filmu spory wzrost zainteresowania. W dniach 27-30 grudnia, czyli poprzedzających premierę, jego utwory odsłuchane zostały 26,4 miliona razy. Tymczasem w dniach 31 grudnia-3 stycznia (a więc w dniu premiery i kilka dni po niej) liczba ta wyniosła już 43,3 miliona streamów. Daje to wzrost o 63,9%. Wzrost ten widać także na poszczególnych, największych hitach Avicii’ego. “Levels” zanotowało wzrost rzędu 68,2%, “The Nights” – 27,6%, a “Wake Me Up” – 47,1%.
“Efekt dokumentu” można zobaczyć również w liście najchętniej słuchanych utworów na świecie poprzez platformę Spotify. Obecnie “Wake Me Up” utrzymuje się w okolicach miejsca 100., notując około 1,5 miliona streamów dziennie. Peak miał miejsce 4 stycznia – wtedy największy hit Tima wskoczył na pozycję numer 59. Wówczas w zestawieniu top200 Spotify znalazł się także jeszcze jeden jego kawałek – “The Nights”. Notabene ten kawałek już wkrótce przekroczy pułap 2 miliardów streamów na Spotify.