Catz ‘n Dogz polubili łączenie rapowych wokali z muzyką house, co słychać w ich nowych singlach

Polski towar eksportowy w kategorii house wydał tej jesieni dwa single w renomowanych wytwórniach, w tym – ponownie – w Defected.

nastia

Czy mamy powody do dumy, jeśli chodzi o polską scenę muzyki elektronicznej i jej obecność za granicą? Jak najbardziej – od lat przysparza ich całkiem dużo chociażby formacja Catz ‘n Dogz. Panowie w ubiegłym roku świętowali dwudziestolecie działalności scenicznej, ale ani myślą zwolnić tempa. Wręcz przeciwnie – ich ostatnie ruchy wskazują na przeciwność tego stwierdzenia. Tej jesieni Grzegorz i Wojtek zaprezentowali dwa single, które ukazały się w dwóch różnych wytwórniach, które z kolei śmiało można nazwać mocnymi graczami.

Mocna jesień u Grześka i Wojtka

Zaczynamy od tematu trochę odległego, bo ze września. Właśnie wtedy, na sam start kalendarzowej jesieni, ukazał się singiel chłopaków zatytułowany “Jump, Bounce“. Ukazał się on nakładem labelu Nothing Else Matters, za którym stoi nie byle kto, bo Danny Howard – DJ i prezenter kultowego radia BBC Radio 1. Odsłuchując go po raz pierwszy nie byliśmy zaskoczeni, wszak przywykliśmy już do solidnego delivery w wykonaniu polskiego duetu. Panowie postawili tutaj na dość mocne, techowe uderzenie w połączeniu z rapowanym wokalem amerykańskiego MC znanego jako Aaron Veal.

nastia

Motyw mariażu house’u z rapem powrócił w tym samym składzie w ostatnich dniach. Tym razem jednak najnowszy kawałek tej trójki wydała wytwórnia Defected, o której znaczeniu dla tanecznej muzyki nie ma co się rozpisywać, bo zajęłoby nam to bardzo długo. W brytyjskiej oficynie zdecydowanie musieli polubić naszych chłopaków. Niech świadczy o tym fakt, że są jedynymi artystami w historii, którzy mieli okazję wydawać swoją muzykę w każdym z labeli spod tej marki – a więc w Defected, DFTD i Glitterbox. W każdym razie – panowie w singlu “Wild Style” poszli, jak sama nazwa wskazuje, poszli w bardziej zwariowaną i catchy odsłonę tech house’u. Energii temu numerowi naprawdę nie brak, podobnie jak klubowego potencjału. W skrócie – banger jak ta lala.

nastia

Który z tych kawałków jest lepszy? Naszym zdaniem chyba jednak “Wild Style” – za swoje większe rozbujanie i większy bangerowy potencjał. Nie zmienia to jednak faktu, że obie opcje warto wrzucić na swoje playlisty.


foto: Wojtek Rojek

nastia

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?