Chcecie jakości w klubach? Zacznijcie chodzić na jakościowe imprezy! [felieton]

Patryk Wojtanowicz zwraca się do klubowiczów narzekających na stan polskiego clubbingu. Parę strzałów jest też do właścicieli klubów.

nastia

Pomału kończą się wakacje, a wraz z nimi kończy się sezon plenerowych imprez i festiwali. To oznacza, że już wkrótce wrócimy do klubów. Tych samych, w których ponoć w ostatnim czasie nie dzieje się dobrze. Ta opinia oczywiście nie wzięła się znikąd. Wszak w ostatnich miesiącach bardzo głośna w naszej branży jest dyskusja na temat bookowania przez kluby postaci, że tak to ujmę znanych z Internetu. Wśród nich znajdują się chociażby DJ Akun oraz Fagata. Niektórzy twierdzą, że jest to znak upadku polskiego clubbingu. Są także osoby, które postanowiły stać się samozwańczymi szeryfami polskiej sceny klubowej, próbując za pomocą social mediów cancelować i wpisywać na “czarne listy” kluby, które miały czelność trochę zarobić i zorganizować koncerty postaci, które obecnie są w stanie przyciągać do klubów tłumy. Jednocześnie ci szeryfowie nie są w stanie (bądź nie chcą – to już zależy od tego, czy są cyniczni) zaprezentować jakiejś alternatywy bądź propozycji dla tych, którzy szukają miejsca do tego, aby dobrze się bawić, jednocześnie nie wspierając finansowo różnie rozumianej patologii. Tymczasem, jeśli zobaczymy na kalendarze imprez różnych miejscówek, to można zauważyć, że nie jest tak źle. Słowem – będzie się gdzie bawić tej jesieni. I warto z tego skorzystać.

Będzie się działo, ale…

Podczas nadchodzącej jesieni praktycznie co weekend w różnych miastach będzie można zobaczyć i usłyszeć i międzynarodowe postaci sceny muzyki elektronicznej z różnych gatunków. Coś dla siebie znajdą zarówno ci, którzy znają elektronikę w głównej mierze ze stacji radiowych, ale także ci, którzy wymagają od tej muzyki więcej. Co jeszcze ciekawsze, interesujących bookingów nie brakuje także w kalendarzach klubów, które przez wcześniej wspomnianych szeryfów zostały scancelowane. W tym miejscu odsyłamy do naszego zaktualizowanego właśnie kalendarza imprez na nadchodzące miesiące – znajdziecie go pod tym linkiem.

nastia

W tym miejscu należy zadać sobie zajebiście ważne pytanie. Dlaczego włodarze klubów, z których część miała swego czasu niemały wkład w promocję muzyki klubowej na polskiej scenie muzycznej, bookują kontrowersyjne postaci, takie jak Akun czy Fagata? Odpowiedź jest bardzo prosta – chodzi tutaj o pieniądze. Choć nie jest to popularna opinia, to prawda jest taka, że prowadzenie klubu to nie jest działalność charytatywna, realizowana “dla zajawy” czy dla lajków od “ambitnych” w social mediach. Powiedzmy sobie jednak wprost – nie brakuje osób które, mimo coraz cięższych uwarunkowań ekonomicznych, w dalszym ciągu prowadzą swoje przybytki. I to mimo, iż znacznie bardziej opłacałoby im się sprzedanie swoich lokali na rzecz patodeweloperów, którzy na tym miejscu stworzyliby kolejne osiedle komfortowych jednoosobowych apartamentów po 15 metrów kwadratowych. Niestety, złudnym jest oczekiwanie, że taki mindset będzie trwać wiecznie. Jeśli więc chcemy, żeby poziom w polskich klubach odpowiadał naszym oczekiwaniom, to zamiast utyskiwania i wytykania palcami tych, którzy niejako sprzeniewierzyli się ideałom, lepiej po prostu zacząć na dobre imprezy chodzić. Ciekawe z naszej perspektywy bookingi będą mieć miejsce wtedy, kiedy właścicielowi klubu będzie się to po prostu opłacać, bo prowadzenie klubu to biznes jak każdy inny. Wiem, że jest to pigułka trudna do przełknięcia, ale takie są fakty.

nastia

Bez was nie zagrają tak, jak chcecie

Postawmy się na chwilę w pozycji takiego właściciela, który na przykład postanowił, że w najbliższym sezonie będzie starał się zachęcić coraz mniejszą z perspektywy lat grupę docelową do przyjścia za sprawą ciekawych bookingów, w głównej mierze zagranicznych. Ci oczywiście kosztują, więc – aby hajs się zgadzał – no to na tego typu artystę musi przyjść odpowiednia liczba klubowiczów. Nierzadko jednak jest inaczej i frekwencja w klubie nie różni się zbytnio od zwykłej imprezy z rezydentami, będąca znacznie mniejszym obciążeniem dla budżetu. Tego typu inwestycja okazuje się więc nieudana i generuje straty dla właściciela. Nie dziwi więc to, że niektórzy dla szybkiego zarobku postanawiają ściągać postaci, które taką publikę im przyciągną. Tutaj przychodzi mi do głowy dość świeży przykład pewnego klubu ze Śląska, który w ubiegłym roku ściągał interesujące zagraniczne postaci, reprezentujące różne nurty elektroniki. To nie spotykało się, delikatnie mówiąc, ze zbyt dużym zainteresowaniem słuchaczy. I to mimo tego, że bilety potrafiły kosztować śmieszne 10 zł. W tym roku w tym miejscu zagrali zarówno Fagata, jak i Akun, zaś w ramach protestu z klubem pożegnała się postać, która działała tam na wysokim stanowisku przez ostatnich kilkanaście lat.

Oczywiście nie można też zapomnieć o roli samych klubów w tworzeniu miejsc przyjaznych dla klienta. Zacznijmy od portfela. Potencjalni uczestnicy imprez coraz bardziej wolą “zaprawić się” jeszcze przed wejściem do klubu, bo wyjdzie ich to znacznie taniej. Warto więc przemyśleć, czy obecne cenniki na barach aby nie powinny zostać w pewien sposób skorygowane. Już pół wieku temu Arthur Laffer to przekminił – i choć, z wiadomych względów, nie robił tego z myślą o branży rozrywkowej, to jego krzywa jest z pewnością ponadczasowym prawidłem. Mało tego – w niemałej ilości miejsc niemało do życzenia pozostawia jakość pracy ochrony. Jeśli właściciele klubów chcą klienta, to powinni o niego zadbać – zaczynając od odpowiedniej i rozsądnej (niebazującej na grubości portfela ocenianej na podstawie wyglądu czy znajomości z bramkarzem) selekcji gości, przechodząc przez dbanie o to, aby sama impreza nie zamieniała się w klatkę MMA, a kończąc na tym, aby chcący normalnie się bawić uczestnicy nie bali się, że skończą noc skopani i podduszani przez osiłków. W tym miejscu w szczególności pozdrawiamy warszawski klub Explosion.

W pełni zgadzam się z tym, że swoją rolę w zachęcaniu klubowiczów do przychodzenia na ciekawe imprezy mają media – takie jak my. W ostatecznym rozrachunku jednak ruch jest po stronie potencjalnych klubowiczów. Jeśli nie będą przychodzić na ciekawe imprezy do miejsc, które szanują klienta (przykładowo nie wyrzucając go za fraki, bo się komuś nie spodobał), to w perspektywie czasu tych imprez będzie coraz mniej. Na ich miejscu na plakatach pojawią się zaś różne internetowe cudaki, które bez większego problemu ściągną tłumy. Wtedy to nie będzie już wina złych właścicieli klubów, którzy mieli czelność w trudnych warunkach biznesowych zarobić trochę pieniędzy, dostarczając rozrywkę. Winni będą ci, którzy są głośni tylko przed klawiaturą, a kiedy trzeba zagłosować portfelem, to zawsze znajdą inną wymówkę, by tego portfela nie wyjmować.

W skrócie – piłeczka jest po waszej stronie. Nie spierdolcie tego.

nastia

nastia

nastia

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?