Głosujecie jeszcze w DJ Mag Top 100 DJs? Gdybyśmy zapytali o to Was, to zapewne w większości przypadków odpowiedź brzmiałaby “nie”. Mimo to, organizatorzy plebiscytu co roku ogłaszają rekordową (bądź bliską rekordowej) ilość głosów oddanych w danych edycjach. Co się zmieniło przez ostatnią dekadę, i – przede wszystkim – czy ten ranking kogokolwiek jeszcze interesuje? Postanowiliśmy kolektywnie się nad tym zastanowić.
Od czego się to zaczęło…
Na sam początek mały rys historyczny. Pierwsza edycja DJ Mag Top 100 DJs odbyła się w 1991 roku. Wówczas kolejność ustalali redaktorzy kultowego już magazynu o muzyce klubowej, którzy za pierwszym razem na szczycie posadzili Danny’ego Ramplinga. Rok później pierwsze miejsce przejęła Smokin Jo, jednocześnie będąc jedyną kobietą, która zwyciężyła w tym rankingu. Redaktorzy DJ Maga odpowiedzialni byli za układanie topowej setki do 1996 roku. W 1997 po raz pierwszy zorganizowano otwarte głosowanie, które zwyciężył Carl Cox. Ta sztuka udała się ikonie techno także rok wcześniej – w ostatniej edycji na starych zasadach.
Następnie po fotel lidera sięgali Paul Oakenfold, Sasha i John Digweed. W latach 2002-04 zwycięzcą był Tiesto. Kolejne dwa lata zagarnął Paul van Dyk, aby później – w latach 2007-10 – ranking zdominował Armin van Buuren. I do tego momentu DJ Mag Top 100 DJs odbywał się bez większych konsekwencji.
W 2011 roku po raz pierwszy zwyciężył David Guetta, który wówczas niemalże wyskakiwał z lodówek i głośników radiowych ze swoimi komercyjnymi przebojami. Fani muzyki trance, która powoli zaczęła schodzić z EDMowego piedestału, zaczęli – jak to mają w zwyczaju – narzekać na komercjalizację całego rankingu. I w jednym racji odebrać im nie można – faktycznie ranking ten stawał się wyznacznikiem popularności pełną gębą. Pod koniec zerowej dekady XXI wieku w Europie zaczęły popularyzować się portale społecznościowe, na czele z Facebook’iem. Bardzo łatwo było więc promować się i prosić o głosy – z czego taki Guetta jak najbardziej korzystał. Obecność w radiostacjach tylko sprzyjała Francuzowi.
Czas rozpoczęcia głosowania DJ Mag, jak i sam dzień ogłoszenia wyników tego plebiscytu, kojarzą mi się przede wszystkim z niekończącymi się postami na moich wallach od ludzi, których ten ranking nie obchodzi. No i może kilkoma memami lub porównaniami z wynikami tego samego konkursu sprzed kilkunastu lat, gdzie w czołówce znajdują się takie nazwiska jak: Carl Cox, Sasha, Paul Oakenfold czy Pete Tong.
Piotr Dobrowolski – Shining Beats, Z Dobrej Woli
Let the shitstorm begin!
W 2012 roku na tron powrócił Armin, by rok później jego miejsce – i to aż na dwa lata – przejął Hardwell. Czara goryczy przelała się jednak w 2015 roku. Wtedy to wokół DJ Mag Top 100 DJs rokrocznie toczyła się istna gównoburza. Jednak w odróżnieniu od sytuacji z 2011 roku, wówczas do fanów trance’u dołączyło się także nowe pokolenie słuchaczy EDMu, wychowane na Guetcie, Avicii’m, Hardwellu czy Garrixie. Po raz pierwszy fanom postanowili wtórować także sami DJe i producenci, którzy byli liderami krytyki wobec rankingu. O co poszło?
Źródło problemu leży w Belgii. Duet Dimitri Vegas & Like Mike od 2010 roku stanowił trzon lineup’u nabierającego wówczas coraz większej popularności festiwalu Tomorrowland. Bycie rezydentami i występy na głównej scenie o najlepszych porach pozwoliły braciom Thivaios zyskać na rozpoznawalności wśród fanów EDMu. Team Belgów postanowił z tego skorzystać i niejako złamać DJ Magowy system. Jak? W prosty sposób – wystarczyło wysłać na teren festiwalu hostessy z iPadami, które namawiały uczestników TML do głosowania na konkretne postaci. Jak nietrudno się domyślić, DV&LM byli automatycznie wrzucani na pierwszą pozycję. Ta strategia się opłaciła – duet w 2014 roku wskoczył na miejsce drugie, a rok później po prostu zwyciężył.
Pierwsze skrzypce w krytykowaniu postępowania DV&LM grał Hardwell. W sierpniu 2015 roku na jego Twitterze pojawił się następujący post:
DJ-e zatrudniają ludzi z iPadami, aby chodzili po ulicy i błagali o głosy w DJ Mag, serio? Niech przemówi muzyka!
Hardwell
Robbertowi wtórował jego ówczesny ziomek z labelu Revealed Recordings, Dannic.
Jeśli głosujesz na swojego ulubionego DJ-a, nie głosuj tylko dlatego, że ktoś z iPadem poprosił Cię o to na ulicy…
Holender zapytany przez fana potwierdził, że chodzi o braci Thivaios.
Tak było, Dimitri Vegas & Like Mike zatrudnili ludzi, którzy chodzili z iPadami na Tomorrowland i prosili o głosy dla nich.
Po ogłoszeniu wyników ówczesnej edycji – którą Vegasi wygrali – do zarzutów odniosła się Debby Wilmsen, rzeczniczka prasowa Tomorrowland, będąca także managerem duetu.
Faktycznie, przeprowadziliśmy kampanię promocyjną, tak jak to uczynili wszyscy inni DJe, jednak Dimitri Vegas & Like Mike zasłużenie wygrali. Oni podróżują po całym świecie – gdziekolwiek się pojawią, wszystkie bilety są wyprzedane w bardzo krótkim czasie. To dlatego wygrali, a nie z powodu iPadów. Fajnie jest wygrać, a nie przegrać.
Na łamach Laatste Nieuws wypowiedziała się jednak hostessa, która pracowała przy kampanii “wyborczej” belgijskiego duetu.
Czasami, w jednym rejonie, było nas około 60 dziewczyn. Najskuteczniejszym miejscem do zbierania głosów były szkoły. Odwiedzaliśmy je w trakcie przerw i prosiliśmy uczniów, aby zagłosowali. Zarabiałam 10 euro za godzinę pracy.
Wyniki edycji 2015 zostały oczywiście skomentowane przez różne postaci ze sceny EDM. Najbardziej wokalni byli wówczas 3LAU oraz Hardwell. Niestety, oryginalny wpis został szybko usunięty z Twittera – ale ostał się screenshot.
Może ludzie w końcu by zmienili zdanie, gdyby tegoroczna trójka zwycięzców spotkała się w studio i posłuchała jakich rad odnośnie produkcji udzielą im Dimitri Vegas & Like Mike.
3LAU
Powinniśmy spróbować! Niech przyniosą swoje iPady, żeby mieli gdzie robić notatki.
Hardwell
Z kolei rok później z ust Robberta padły kultowe słowa…
Myśleliście, że na tym się to skończy?
Sytuacja z 2015 roku spowodowała, że z każdym rokiem DJ Mag Top 100 DJs stawał się coraz mniej poważany – tak przez postaci z branży, jak i przez fanów.
Po “dymach” z iPadami w oczach wielu fanów ranking stracił swój prestiż, który i tak był już od kilku lat wcześniej nieco podważany. W tym plebiscycie liczy się popularność oraz dobrze zorganizowana kampania reklamowa, co chociażby widać po niektórych aliasach, które lądują w setce.
Marcin Gappa – Shining Beats
W międzyczasie organizator plebiscytu zmienił zasady tak, aby akcja z iPadami już się nie powtórzyła. Ale i na to co poniektórzy znaleźli sposób. Czy to angażowanie do kampanii na przykład popularnych w Meksyku czy Indiach influencerów, czy to “firmy z Indii” pomagające uzyskać głosy (o czym w 2017 roku w swoim vlogu mówił Laidback Luke)… Granicę wyznaczała tylko wyobraźnia i budżet.
Konkurs stał się przede wszystkim wyścigiem marketingowym – im więcej ktoś zainwestuje w reklamę, tym wyżej się znajdzie. DJ Mag oczywiście nie tyle zwalcza, co wręcz wspiera taką formę rywalizacji, oferując DJom reklamy na… samej stronie z głosowaniem.
Michał Wiśniewski – Shining Beats
Myślicie, że to koniec? A gdzie tam – kolejnym problemem rankingu był fakt, iż w dużej mierze nie odzwierciedla on panujących obecnie w globalnym EDMie nastrojów. Niejednokrotnie pisaliśmy na naszych łamach o dużych nazwiskach, które nie łapały się do Top 100, czasami nie pojawiając się nawet w liście “The Next 50”, obejmującej pozycje 101.-150. Obiektem drwin i memów stawały się za to kompletnie nieznane w naszej części świata aliasy, które nagle pojawiały się w “najlepszej” setce. Przykłady? Proszę bardzo – w 2021 roku ranking swoją obecnością uświetniły tak duże postaci, jak:
- Alexso
- KAKA
- GIFTBACK
- ARYUE
- Naeleck
- Panta.Q
Nierzadko zdarzało się także, że o niektórych postaciach, które przed paroma laty wydawały najwięcej muzyki i robiły to z sukcesem, przypominaliśmy sobie przy okazji… nagłego skoku do zestawienia.
Nieraz znajdowali się w rankingu artyści bez praktycznie żadnej aktywności w ostatnim okresie i ciężko znaleźć tu korelacje między niedawnymi dokonaniami. I tu zastanówmy się – to jest to w końcu ranking za miniony rok czy całokształt twórczości? Nikt nie wie i samego DJ Maga najwyraźniej średnio to interesuje.
Michał Wiśniewski – Shining Beats
Są też inne przypadki, wskazujące najzwyczajniej w świecie na mobilizację fanbejsów co poniektórych twórców. I tak – w poprzednich latach swoje miejsce w DJ Mag Top 100 DJs miały także takie gwiazdy, jak:
- Rave Republic
- 22Bullets
- Plastik Funk
- Pink Panda
- Mr Pig
- Tom & Collins
- Carta
- Diego Miranda
Rynki azjatyckie czy latynoskie są naprawdę duże – stąd obecność takich postaci, jak Carta, Rave Republic czy Diego Miranda. Najbardziej dobitnym przykładem jest jednak Alok, który od 2020 roku znajduje się w TOP5 za sprawą oddanego fanbase’u w ponad dwustumilionowej Brazylii. Trzydziestojednolatek ma tam bowiem status gwiazdy, o czym mogliście się przekonać podczas wywiadu, którego Alok udzielił Shining Beats w 2019 roku, podczas Sunrise Festival.
Gdy przechodziłem z tyłu i byłem ubrany w kurtkę, było w porządku. Gdyby byli tu Brazylijczycy, nie miałbym na to szans, ale jestem w Polsce, więc jestem wolny.
Alok
Rozwój rynków innych niż europejski i północnoamerykański widzi również sam DJ Mag. Niech świadczy o tym chociażby oddzielna strona do głosowania dla Chińczyków, których sieć jest pod kontrolą lokalnego rządu.
No to jak w końcu z tym DJ Magiem?
Zadajmy sobie teraz zajebiście ważne pytanie z nagłówka – czy DJ Mag Top 100 DJs jeszcze kogokolwiek interesuje? Wśród fanów z naszej szerokości geograficznej może niekoniecznie (choć i z tym mitem się rozprawimy), ale za to w takiej Azji już jak najbardziej.
Na samo pytanie zawarte w tytule jest oczywiście jedna poprawna odpowiedź – tak, gdyż świadczą o tym liczby. 1,3 miliona osób w 2021 roku uznało, że ranking interesuje ich wystarczająco by oddać swój głos.
Michał Wiśniewski – Shining Beats
Już kilka lat temu podnoszone były argumenty o tym, że właśnie na Dalekim Wschodzie, czyli rynku rozwijającym się pod względem muzyki elektronicznej, pozycja w plebiscycie ma ogromne znaczenie. Artyści, którzy postawią w marketingu na Chiny i inne tego typu kraje, mogą tam koncertować częściej i zarabiać naprawdę duże pieniądze. Społeczność krajów szeroko rozumianego Zachodu zdążyła się już “wyleczyć” z bezkrytycznego podchodzenia do tego rankingu. Nowym rynkom udaje się jednak zasypać wyrwę po europejskim czy amerykańskim głosującym – dzięki czemu ostatnie edycje były rekordowe pod względem liczby głosów.
Ja do pociągu interesowania się głosowaniem DJ Mag chyba nigdy nie wsiadłem. Nawet w czasach, gdy Armin van Buuren wygrywał go kilka lat z rzędu. Ranking popularności jest wyłącznie rankingiem popularności, ten, jak i każdy inny. Niezbyt ważnym dla przeciętnego zjadacza chleba, lecz ważnego dla branży. Bo który włodarz klubu nie chciałby zareklamować swojej imprezy obecnością artysty z pierwszej setki DJ MAG Top 100? Z tej perspektywy to ma znaczenie i elektryzuje tę część sceny.
Piotr Dobrowolski – Shining Beats, Z Dobrej Woli
Czy to oznacza, że w naszym kraju temat DJ Mag Top 100 DJs zupełnie umarł? Chcielibyście – niby wszyscy mówią, że nie głosują i mają gdzieś ten plebiscyt, ale i tak dzień ogłoszenia wyników jest jednym z najlepszych pod względem ilości wejść na naszą stronę na przestrzeni całego roku. Nie inaczej jest także w innych mediach publikujących artykuły na temat rankingu.
Wiele osób twierdzi, że nie interesuje ich ranking DJ Mag’a, ale statystyki całkiem temu przeczą. Patrząc choćby tylko na nasze statystyki wyświetleń tekstów z wynikami można wnioskować, że ranking nadal wzbudza szerokie zainteresowanie. Jest to trochę taki casus muzyki Disco Polo. Niby nikt nie słucha, a każdy zna tekst piosenek.
Marcin Gappa – Shining Beats
Co robić, jak żyć?
Biorąc to wszystko do kupy – mamy do czynienia z rankingiem w pewnej mierze skompromitowanym i niemiarodajnym. Przede wszystkim jest to jednak ranking dotyczący nie tyle popularności (choć to także ma wpływ), co umiejętności marketingu i trafiania do konkretnych społeczności. Swego rodzaju problemem może być także globalność głosowania. Łatwo z europejskiego fotela krytykować obecność w Top 100 postaci, które nie mają rozgłosu w naszej części globu. Tutaj dochodzimy do głębszych problemów, które narosły w ostatnich latach – takich, jak tworzenie się za sprawą algorytmów szczelnych baniek informacyjnych. Dlatego też jakimś rozwiązaniem byłoby pojawienie się czegoś bardziej dostosowanego do lokalnych potrzeb. Głosowanie obejmujące tylko europejskich fanów EDMu najpewniej byłoby zdecydowanie bardziej miarodajne, choć także nie byłoby pełnym obrazem sceny tanecznej. Warto więc postrzegać DJ Mag Top 100 DJs jako jedno z wielu kryteriów pojmowania elektronicznej rzeczywistości. Może niekoniecznie najważniejsze, ale na pewno jakieś.
A tak na koniec dodamy tylko, że w tym roku żaden członek redakcji Shining Beats nie oddał głosu w DJ Mag Top 100 DJs.