Dawid Raczyński znany wielu jako Daav One to jeden z polskich artystów młodego pokolenia. Jego kariera dopiero nabiera rozpędu, mimo że produkcją zajmuje się ponad 8 lat. Jego wspólny utwór z Bounce Inc. i twoloud „Bonkers” ma już ponad 6 milionów odsłuchów na Spotify, a inne radzą sobie równie nieźle w sklepie Beatport. Porozmawialiśmy z Dawidem o jego karierze, zmianie stylu, ghost producingu i polskiej scenie klubowej. Daav zdradził nam również, jak blisko był wydania swojego utworu w Revealed Recordings.
Marcin Gappa (shiningbeats.pl): Jesteś młodym producentem. Mimo iż produkcją zajmujesz się już 8 lat, to twoja kariera nabiera dopiero teraz rozpędu. Jak to się zaczęło, że postanowiłeś zacząć produkować muzykę?
Dawid Raczyński (Daav One): Muzyką interesuję się już od najmłodszych lat. W podstawówce uczyłem się grać na pianinie, więc zawsze kręciła się ona wokół mojego życia. W młodości słuchałem dużo Hip Hop’u, który był wtedy bardzo popularny. Muzykę klubową poznałem dzięki znajomym. To właśnie oni pokazali mi popularne wtedy sety z klubów Energy 2000 czy Ekwador w Manieczkach. W Polsce królowali wtedy C-Bool, MBrother i Kalwi & Remi. Byłem bardzo ciekaw, jak oni to robią. Poszukałem więc w Internecie programu do produkcji muzyki i trafiłem na FL Studio.
MG: Początki z pewnością nie były łatwe. Domyślam się, że poświęciłeś na produkcje każdą wolną chwilę. Jak zareagowała no to Twoja rodzina i znajomi?
DR: W moim mieście moją muzykę znają tak naprawdę nieliczni, bo tylko rodzina i znajomi. Bliscy bardzo mnie wspierają. Kibicuje mi też moja dziewczyna, bo wie, że kocham to robić. Obecnie poświęcam każdą wolną chwilę na produkcję. Na razie traktuje to głównie jako hobby, ale dążę do tego, by muzyka stała się moją pracą. Chcę się jej poświęcić w 100 procentach. To moja pasją i chciałbym w przyszłości robić to, co lubię najbardziej.
MG: Na swoim koncie masz już jeden hit. „Bonkers” – który stworzyłeś razem z Bounce Inc. oraz twoloud – ma już on ponad 6 milionów odsłuchów na Spotify. Jak doszło do tej współpracy i jak powstała ta produkcja?
DR: Do współpracy doszło głównie dzięki Adrianowi, czyli połówce duetu Bounce Inc. Zanim wydaliśmy „Bonkers” wypuściliśmy w wytwórni PlayBox EP’kę „Killer”. Postanowiliśmy działać dalej i wydać coś bardziej klubowego. Początkowo byłem negatywnie nastawiony do tej produkcji, bo według mnie utwór brzmiał zbyt amatorsko. Nie czułem w nim świeżości. Dopiero jak dopracowaliśmy projekt to stwierdziłem, że to jest to co na pewno dobrze przyjmie się w klubach i będzie tam grane. Nie spodziewałem się jednak, że nasza produkcja zrobi aż taką furorę. Ponad miesiąc utrzymywał się na pierwszym miejscu Electro House w sklepie Beatport. Grały go też największe gwiazdy muzyki EDM.
MG: Wspierany był nie tylko „Bonkers”. Wiele innych Twoich produkcji zyskuje coraz większe supporty. Często sięga po nie sam Fedde Le Grand grając je w swojej audycji Darklight Sessions. Jak się czujesz, gdy twoje utwory goszczą w setach zagranicznych artystów?
DR: To niesamowite uczucie, gdy słyszysz swój utwór w audycji znanego DJ-a – na przykład właśnie u Fedde Le Granda. Jeszcze 5 lat temu miałem przyjemność gościć na jego występie podczas Sunrise Festiwalu i byłem strasznie zajarany jego setem. Wtedy nigdy bym nie pomyślał, że Holender będzie grał moją muzykę, a dziś to robi. To ogromny powód do radości i dumy. Topowe supporty zbieram już od dawna. Jeszcze zanim zmieniłem styl na bardziej klubowy udało mi się zdobyć zaufanie takich marek jak Above & Beyond i Nicky Romero.
MG: Kilka lat wstecz wydawałeś swoje produkcje w zupełnie innym klimacie. Dobrze wspominasz tamten czas? Dlaczego postanowiłeś zmienić styl?
DR: Jakieś 3-4 lata temu tworzyłem głównie progressive trance. Opierałem swoją twórczość czerpiąc inspiracje ze stylu Arty’ego czy Audien’a. Udało się wydać kilka fajnych utworów i zdobyć wiele supportów od największych artystów muzyki trance. Osobiście bardzo lubię ten gatunek i często wracam do starych utworów, do których mam sentyment. Mimo to pozostając przy tym gatunku nie widziałem wielu perspektyw w Polsce. Mało kto o mnie wtedy słyszał. Na szczęście powoli się to wszystko zmienia. To przede wszystkim dzięki współpracy z naszymi producentami takimi jak DNF, Bounce Inc. czy Twisterz. Myślałem kiedyś o powrocie do korzeni, jednak ciężko byłoby mi się teraz przestawić, choć uważam, że moje produkcje mają coś w sobie ze starego stylu. Staram się nawiązywać do tego przy tworzeniu breakdown’ów, by każdy utwór miał swój klimat i był niepowtarzalny.
MG: Nie występujesz zbyt często, a praktycznie wcale. Przypominam sobie tylko występ w klubie Pralnia88. Dlaczego nie koncertujesz? Czy to kluby nie są chętne współpracować?
DR: Nie jestem zbyt rozpoznawalny w Polsce, jednak tak jak wspomniałem, dzięki współpracy z Polskimi producentami powoli to się zmienia. Mam nadzieje, że dzięki takim kolaboracjom kluby będą bardziej chętne do współpracy. Nie ukrywajmy – w naszym kraju liczy się marketing i osobowość artysty. Muzyka i produkcja już niekoniecznie. Mogę zdradzić, że wkrótce będę miał okazję wystąpić dla szerszej publiczności, ale szczegółów nie mogę jeszcze zdradzić. Polskie kluby idą teraz w dobrym kierunku. Sprowadzają coraz więcej zagranicznych artystów, a rezydenci wprowadzają coraz więcej świeżości muzycznej. Jednak do Holandii wciąż nam daleko. Pod względem kultury muzycznej większość naszych klubowiczów jest daleko z tyłu za europejską sceną. Jeżeli to się nie zmieni, to będzie to wyglądać tak, jak wygląda to teraz.
MG: W ostatnim czasie wydałeś dość sporo kolaboracji, między innymi z Bounce Inc. i DNF, ale też z holenderskim duetem NEVERGLOW. Z których tych trzech produkcji jesteś najbardziej zadowolony?
DR: Każdy z tych utworów jest inny i każdy ma coś, co mi się podoba. Utwór z Bounce Inc. jest typowo w stylu Hexagon. Bardzo lubię takie klimaty. Uchylę rąbka tajemnicy – w najbliższym czasie szykujemy kontynuację tego typu utworów. Mogę też zdradzić, że bylismy blisko wydania w Revealed Recordings. Wytwórnia chciała wydać nasz singiel „Cobra”. Niestety utwór był już podpięty pod label .CULTR i nie można było tego cofnąć. Zabrakło nam trochę cierpliwości. Z kolei „Gucci” to typowy imprezowy banger, który można zagrać na każdej imprezie. Do tego wokal Adama (I.GOT.U) robi niesamowitą robotę. Cieszę się, że został dobrze odebrany w naszym środowisku. Natomiast jeśli chodzi o współpracę z NEVERGLOW to wyszła ona dość spontanicznie. Chłopaki podesłali mi promo i stwierdziłem, że robią niezłą robotę. Zapytałem, czy są zainteresowani współpracą. Odpowiedź była szybka i pozytywna. Pracujemy też nad kolejnym kawałkiem, który ma naprawdę fajny potencjał.
MG: Dużo młodych producentów w swojej karierze prędzej czy później spotkało się z zjawiskiem ghost producingu. Jaki jest twój stosunek do tego i czy kiedykolwiek sprzedałeś swój utwór?
DR: Nie mam nic przeciwko temu zjawisku. Sam zresztą zajmuję się tym od jakiegoś czasu. Rynek muzyki elektronicznej opiera się głównie na tym. Wystarczy spojrzeć na wydania w Spinnin Records. Za większość utworów odpowiada jedna osoba. Osobiście sam sprzedałem też kilka produkcji, które zyskały kilka fajnych supportów.
MG: W czym szukasz inspiracji do tworzenia muzyki? Masz jakiś ulubionych producentów, na których się wzorujesz?
DR: Jestem pełen podziwu talentu Joyryde’a. Słucham wszystkich jego produkcji i w nich staram się znaleźć inspirację na nowy utwór. Jestem również fanem Brohug. Goście stworzyli coś świeżego i trudnego do podrobienia. Lubię artystów, którzy wnoszą coś nowego, wcześniej niespotykanego. Każdy utwór, który się czymś wyróżnia jest dla mnie inspiracją.
MG: Jakie są najbliższe plany wydawnicze Daav One? Będą jakieś kolaboracje?
DR: Tak jak wspomniałem w planach jest kawałek z NEVERGLOW, który jest już prawie skończony. Dodatkowo robimy z chłopakami z Bounce Inc kontynuację naszego ostatniego wydania, jednak nie wiem, kiedy ujrzy ono światło dzienne. Celujemy w jak najlepszy label. Mam też kilka utworów z innymi artystami z Polski, jednak na razie nie mogę mówić o tym więcej. Mogę tylko zdradzić, że szykuje się kolejny utwór z DNF, który wraz ze swoją ekipą FRKNTN robi świetną robotę. Radzę śledzić najbliższe wydania, bo szykuje się sporo ciekawego materiału.
Rozmawiał Marcin Gappa (ShiningBeats.pl)