Dzienne imprezy gwałtownie zyskują na popularności. Coraz większe zainteresowanie w sieci

Jak wynika z badania startup’u Startle, coraz większą popularność w sieci zaczyna zdobywać temat imprez organizowanych w ciągu dnia.

silesia beats

Jak impreza, to w godzinach nocnych – ta zasada dla zdecydowanej większości osób chcących się zabawić zdaje się być niemalże święta. W naszym kraju dzienne wydarzenia muzyczne (przynajmniej wśród fanów muzyki elektronicznej) nie cieszą się jeszcze zbyt dużą popularnością. Swoistą kliszą kulturową od lat jest więc rozpoczynanie działania klubów w godzinach późnowieczornych i zamykanie lokali wczesnym (choć i to nie jest regułą) rankiem. Czasy zdają się jednak zmieniać – na świecie coraz większą popularnością cieszą się bowiem imprezy dzienne. Choć w Polsce tego aż tak wyraźnie nie widać (mimo, iż od tego jest parę chlubnych wyjątków, na czele ze Splotem Słonecznym), to na Zachodzie pewna zmiana zaczyna zachodzić.

Dzienne imprezy to nowe życie nocne?

Najłatwiej pod tym względem jest z dużymi festiwalami. Największe wydarzenia z elektroniką pokroju Tomorrowland, Ultra Music Festival czy Defqon.1 swoje dni zaczynają wczesnym popołudniem, a kończą – w okolicach północy. Mniejsze wydarzenia – chociażby te klubowe – rządzą się już innymi prawami, choć i to powoli się zmienia. Na coraz większe zainteresowanie zaczynaniem i kończeniem imprez wcześniej wskazują chociażby dane z wyszukiwarek internetowych. Temat sprawdził muzyczny startup Startle, który wskazał na wzrost zainteresowania frazą “daytime clubbing” i innymi powiązanymi z tematem aż o 800 procent w skali ostatniego roku.

silesia beats

Zdaniem twórcy tekstu, jest kilka przyczyn tego stanu rzeczy. Przede wszystkim jest to sposób na imprezowanie przez osoby będące poza swoistym prime time’m (czyli mające powyżej 30 lat). Wychodzenie do klubów w tradycyjnej formie wymaga zaburzenia zegara biologicznego. To, powiązane z chociażby piciem alkoholu, obciąża organizm – a pamiętajmy o tym, że dwudziestolatkowie potrzebują znacznie mniej czasu na regenerację niż trzydziestolatkowie.

Uwaga została zwrócona także na fakt, że według raportu Stowarzyszenia Branży Życia Nocnego (NIA) w ciągu ostatnich trzech lat w Wielkiej Brytanii zakończył swoją działalność 1 na 5 klubów. Trend ten nie omija także naszego kraju – sporo miejscówek na przestrzeni dekady zamknęło się lub zmieniło sposób działania. Bierze się to chociażby z przyczyn demograficznych – wszak jeszcze dwadzieścia lat temu osób w grupie wiekowej 18-29 (czyli kluczowej w kategorii życia nocnego) było znacznie więcej osób, niż obecnie. Właściciele klubów szukają możliwości dotarcia do szerszej widowni, niż gdyby mieli grywać imprezy co tydzień. Jedni otwierają lokale co kilka tygodni z nastawieniem stricte na starszą publikę (w tę stronę poszły chociażby kluby Ekwador w Manieczkach czy Manhattan w Czekanowie). Inni zaś próbują – notabene z negatywnym wpływem na jakość clubbingu – przykuwać uwagę młodzieży, bookując raperów czy postaci popularne w internecie. Z pewnością oba motywy pojawiają się także za granicą, ale dane wskazują na to, że innym pomysłem mogą być imprezy dzienne.

ultra

Mało tego – wpływ na ten trend miałyby mieć zmiany, które zaszły w muzyce. Osoby po trzydziestce mniej chętnie podążają za tym, co obecnie modne. Poza tym, w klubach najpopularniejsza jest muzyka – a jakże – klubowa (w UK jest to house), podczas gdy starsze grupy wiekowe z reguły szukają innych, spokojniejszych doznań. A te znajdują w popie i rocku.

Starość nie radość

Informacja podana przez Startle oczywiście nie jest jednoznaczną wskazówką mówiącą o tym, że organizowanie imprez w godzinach klubowych zupełnie traci sens. Niemniej, jest to pewien wskaźnik, którego nie sposób przyjmować obojętnie. Jako społeczeństwo się starzejemy, a to będzie mieć wymierny wpływ na frekwencje w klubach oraz ruchy, które będą podejmować właściciele.

Pełny tekst Startle przeczytacie pod tym linkiem.

kalendarz

kalendarz

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?