Na naszych łamach od końca lutego ubiegłego roku udało nam się zapewne odmienić określenie “koronawirus” przez wszystkie przypadki. Nie powinno to nikogo dziwić – wszak ten rzeczownik zdefiniował kolejnych kilkanaście miesięcy w niemalże każdej dziedzinie życia. Najbardziej po łapach dostał sektor kultury, który jako pierwszy został zamknięty i jest otwierany jako jeden z ostatnich. Ten przykry stan potwierdził właśnie Główny Urząd Statystyczny.
Jedna na dziesięć
Jak czytamy w raporcie GUSu, w 2020 roku zorganizowano 1,6 tysiąca imprez masowych. Jest to spadek względem 2019 roku aż o 77,5% – wtedy do skutku doszło niemal 7 tysięcy imprez. Łącznie uczestniczyło w nich 4,9 miliona osób, a więc mniej względem 2019 roku aż o 82,3%. Średnia liczba uczestników imprezy masowej wynosiła 3 tysiące osób.
W tym miejscu warto rozróżnić dwie kategorie eventów – sportowe i artystyczno-rozrywkowe.
Do tych drugich należą rozmaite koncerty czy festiwale, i to właśnie tych było w 2020 roku mniej aż o 89,5% w porównaniu do 2019 roku. Tym samym na jeden event w czasach pandemicznych przypadało aż dziesięć w latach poprzednich.
Ma być lepiej…
W tym roku sytuacja powinna przedstawiać się już lepiej – głównie za sprawą coraz większej liczby zaszczepionych osób. Choć, jak zwykle, wszystko zweryfikuje statystyka, która jednoznacznie ukazuje rok 2020 jako czas tragiczny dla naszej części gospodarki.
Z pełną treścią raportu “Imprezy masowe w 2020r.” możecie zapoznać się pod tym linkiem.