W sierpniu ubiegłego roku Guy Arthur zadebiutował w labelu Hexagon. Jego zatytułowany “Don’t Give Up” collab z RetroVision okazał się ostatnim singlem łódzkiego producenta na dość długi czas. Niecały rok musieliśmy więc czekać na nową muzykę od utalentowanego 26-latka – i w końcu się doczekaliśmy. Wracają wszak duże festiwale, a to właśnie na nie wycelowane są zazwyczaj bass house’owe propozycje Artura.
Przy okazji pierwszego w tym roku wydania – pod tytułem “To The Floor” – postanowiliśmy zapytać Guy Arthura między innymi o najbliższe plany, o najnowszy utwór a także o to, w jakich gatunkach kompletnie się nie widzi.
Miłej lektury!
Guy Arthur powraca
Na początek pytanie, którego NA PEWNO SIĘ NIE SPODZIEWAŁEŚ. Gdzie byłeś, jak cię nie było?
A dużo się działo, po wakacjach przeprowadziłem się z powrotem do mojego rodzinnego miasta – Łodzi, zaręczyłem się, remontowałem dom, zaaranżowałem swoje pierwsze domowe studio z prawdziwego zdarzenia, zrobiłem sobie przerwę od social mediów, pracowałem nad nowym materiałem, lista się nie kończy.
Jak podsumujesz dotychczasowe działania pod obecnym aliasem? Minęły 4 lata od startu, od tego momentu zmieniło się pewnie wiele…
Tak naprawdę odkąd ruszył GA, każdy rok był w pewnym sensie przełomowy: w 2018 wyszedł remix White Lies, w 2019 remix Sicko Mode, 2020 rok był sygnowany wydaniami chociażby w STMPD, a w 2021 kolaboracje m.in. z Julianem Jordanem, czy RetroVision. Jestem naprawdę zadowolony z dotychczasowego progresu projektu, a co przyniesie przyszłość? Tego nie wie nikt…
Na czym w zasadzie ma polegać nowy etap projektu Guy Arthur?
Z racji tego, że w marcu tego roku projekt Guy Arthur miał swoje 4 urodziny i nastąpiła ta “mała” przerwa w mojej obecności na socialach i muzycznie, chciałem trochę odświeżyć wizualną stronę projektu. Radykalnej zmiany w kierunku muzycznym nie będzie, ale na pewno usłyszycie dużo nowych brzmień, i mam nadzieję, że wkrótce.
Patrząc na twój nowy numer, zatytułowany “To The Floor”, nietrudno dość do wniosku że chyba ani myślisz iść w radio- czy streaming-friendly brzmienia…
Patrząc na To The Floor rzeczywiście można odnieść takie wrażenie. Jako GA nigdy nie ograniczałem się do jednego stylu, czy gatunku (co mogliście w sumie zauważyć), i jestem otwarty na różne, nawet bardziej komercyjne kierunki. Jak to mówią: “never let them know your next move”.
Twoje dotychczasowe sety były wypełnione niewydanymi kawałkami, w tym także collabami. Usłyszymy jeszcze oficjalnie coś z tego zbioru?
Jak było kiedyś?
W tym roku mija 5 lat od zamknięcia projektu AK9. Jak wspominasz ten okres w swojej karierze?
Wspominam go bardzo dobrze, czasami wracam do moich setów z tamtego okresu, np z Sunrise czy Beach Party w Trzciance, żeby sobie powspominać. Jestem wdzięczny za każdą osobę, która pojawiła się na moich setach i za każdy feedback w kierunku mojej muzyki, bo dzięki temu AK9 jako projekt utorował drogę dla GA.
W ostatnich latach miałeś okazję współpracować z takimi artystami, jak Julian Jordan, Tokyo Machine czy RetroVision. Możemy się spodziewać jakiś kolejnych zagranicznych współprac w najbliższym czasie?
Mam kilka rzeczy w fazie produkcji z różnymi artystami, więc na pewno dowiecie się o nich bliżej wydania.
Trzykrotnie odwiedziłeś już ze swoją muzyką STMPD RCRDS. Jak wspominasz współpracę z Martinem Garrixem i jego teamem?
Wydania w STMPD zawsze będą mi się dobrze kojarzyć, na pewno zapamiętam rozmowy przed wydaniem “Get Money” z Martinem, w których dawał mi feedback poprzez głosówki na WhatsApp, czy burze mózgów związane z wydaniem “Let Me Be The One” z Julianem Jordanem.
Dotychczas produkowałeś głównie bass house, ale pokazywałeś się także w innych klimatach. A jest może jakiś gatunek, w którym kompletnie siebie nie widzisz?
Slap House. I Disco Polo
Jakie masz plany na nadchodzący sezon eventowo-festiwalowy? Jesteś w stanie coś nam już zdradzić?
Na tą chwilę mogę tylko powiedzieć, że dowiecie się o nadchodzących setach z moich sociali.
z Guy Arthurem rozmawiał Patryk Wojtanowicz