Po kilku piosenkarkach reprezentujących bardziej popowe klimaty przyszedł w serii na artystkę, która bardziej wpisuje się w alternatywne dźwięki. Wcześniej na tapet wzięliśmy twórczość Rity Ory, Bebe Rexhy i Tove Lo. Tym razem za sprawą premiery albumu o wymownej nazwie – “Dance Fever”, przyszedł czas na wzięcie pod lupę twórczości wokalistki Florence + the Machine, zarówno w zespole, jak i solowo. Pomimo tego, że na krążku nie znajdziemy typowo EDMowych klimatów, choć do tytułowego tańca zachęca między innymi singiel “My Love”.
To nie pomyłka?
Złośliwi mogą się spytać – co prócz “Sweet Nothing” czy tytułu najnowszego wydawnictwa pani Welch ma wspólnego z tanecznymi bądź elektronicznymi brzmieniami? Przychodzimy z pomocą. Wokale takich klasyków jak “Spectrum” czy “You’ve Got The Love” (które jest coverem kompozycji od Candi Staton) po dziś dzień znajdują swoje miejsce w EDMowych setach, nawet u największych nazw tej sceny. Często niezależnie od gatunku, jaki reprezentują. Wszystko to się zaczęło w złotych czasach progressive house, przez co wyżej wymienione utwory wtedy i później gościły m.in. podczas występów Martina Garrixa, Alesso, Steve Angello, jak i całej Swedish House Mafii, czy na ich składankach “Until One” i “Until Now”. Ilość opublikowanych lub zaprezentowanych na festiwalach kombinacji tych kompozycji z elektronicznymi klasykami jest wręcz niezliczona.
Florence + House Machine?
Jak na elektronikę zapatruje się sama Florence? Piosenkarka chwaliła się, że jest fanką takich klimatów. Ba, w 2012 nawet planowała związany z takimi brzmieniami projekt poboczny. Tak, dokładna nazwą nowego projektu Brytyjki miała brzmieć “Side Project”. To w ramach niego miały ukazywać się house’owe brzmienia od rudej. W jednym z wywiadów zdradziła, że “wraz z ekipą stworzyli dziwny/szalony, housowy utwór, który brzmi dosyć koście;nie”. Niestety, ten materiał do tej pory nie ujrzał światła dziennego.
Jednak romans z takimi klimatami zrodził się już wcześniej. Potwierdza to między innymi spot promujący imprezę Angello i Ingrosso w 2010 roku, na której wystąpiła Welch. Niestety, nie udało nam się odnaleźć innego materiału związanego z tym wydarzeniem. W podobnym czasie plotkowano o możliwej współpracy Swedish House Mafii z nową gwiazdą brytyjskiej sceny alternatywnej na potrzeby jej drugiej płyty. Jednak na “Ceremonials” nie znajdziemy takiej perełki, choć pomimo tego album osiągnął duży sukces.
#Jedziemy
Jednak wróćmy do początku… czyli do początku lat 2010. To właśnie wtedy świat przekonał się o talencie Brytyjki oraz zakochał się w jej oryginalnych kompozycjach. Już w 2012 jej charakterystyczny głos nieraz pojawiał się w festiwalowych setach, czy to za sprawą wykorzystania jej wokali, mashupów, wspólnej pracy z Calvinem Harrisem, jak i licznym bootlegom czy remiksom. Dlatego w tym odcinku serii zrobimy pewien wyjątek i zawrzemy wiele remiksów. To między innymi odpowiednie interpretacje z pozostawionym charakterystycznym głosem Welch pozwoliły dotrzeć Florence do szerszej, elektronicznej publiczności.
Miłość na kilka sposobów
– David Byrne & Fatboy Slim – Here Lies Love (feat. Florence Welch)
“Here Lies Love” to tytuł albumu koncepcyjnego, który powstał jako wynik współpracy Davida Bryne i Fatboy Slima. W ramach intrygującego projektu opowiadającego o życiu dawnej Pierwszej Damy Filipin Imeldy Macros zaproszono mnóstwo cenionych wokalistek. Na liście m.in. Cyndi Lauper, Sia, Róisín Murphy, St. Vincent, jak i Florence Welch. Na opublikowanym w 2010 roku krążku Brytyjka udzieliła sia się w tytułowym, otwierającym składankę “Here Lies Love” utworze.
– You’ve Got The Love (Jamie XX Rework)
Czas się przenieść na festiwalowe deski. Rework od Jamie XX swoją premierę na platformach streamingowych miał w 2019 roku, czyli prawie dziesięć lat po prezentacji pierwotnej wersji remiksu podczas Glastonbury. Legendarne już “You’ve Got The Love” zostało wzięte na warsztat grupy The XX, nie zapominając przy tym o zaproszeniu oryginalnej wokalistki. Nazwa brytyjskiego projektu czy solowej działalności Jamiego nie od razu mogą wam coś mówić, jednak to za ich sprawą powstały takie klasyki jak “Intro” czy “Angels”. Florence w tej wersji swojego hitowego covera udowodniła, że potrafi na żywo zremiksować głosem istniejący już utwór. Brzmi dziwnie, prawda? Jednak o tym możecie przekonać się poniżej.
– You’ve Got The Love (Mark Knight Remix)
Co prawda, wśród fanów wtedy panującej elektroniki to wersja króla house – Marka Knighta – szczególnie podbiła serca, jednak ona została wypuszczona nieco później, niż wersja od The XX. Włodarz Toolroom Records w 2011 roku zaprezentował swoją interpretację, która idealnie wpisywała się w panujące wówczas muzyczne trendy. Do tej pory można ją spotkać w setach wielu artystów, a niektórzy uznają ją za najlepszy im znany remiks. Największą sławę ta wersja zdobyła w złotych latach progressive house, przez co często gościła w setach Swedish House Mafii czy na ich składance “Until Now”. Fani oryginalnych kompozycji rudej w wersji Knighta łatwo poznają charakterystyczne intro. Oprócz wykorzystania “You’ve Got the Love” Brytyjczyk na warsztat wziął utwór “Howl”, którego sampel początku można usłyszeć w pierwszych kilkudziesięciu sekundach jego remiksu.
– Cosmic Love (Seven Lions Remix)
Domykając klamrę miłosnego motywu, jak i alternatywnych wersji utworów z pierwszego krążka Florence + The Machine, przyszedł czas na remiks “Cosmic Love” od Seven Lions. Melodyczna interpretacja amerykańskiego producenta jest jednym z jego ulubionych remiksów, o czym nie raz wspominał. Artysta wkomponował wokal Welch w dubstepowe klimaty, przy tym miksując je z inspiracjami czerpanymi z muzyki trance. Ta wersja bardzo przypadła do gustu fanom elektroniki, przez co na samym kanale MrSuicideSheep zdobyła ponad 10 milionów wyświetleń.
Era obrzędów
– Shake It Out (Benny Benassi Remix)
Przyszedł czas na drugi singiel z kolejnego albumu F+TM, który nosi nazwę “Ceremonials”. Drugi krążek projektu Florence odniósł wielki sukces. Wraz z ciągle rosnącą popularnością rozpoznawalności zespołu, również w kręgach elektronicznych, do stworzenia remiksów zostały zapraszane cenione nazwy na tej scenie. “Shake It Out” otrzymało alternatywne interpretacje od The Weeknd (tak, tego The Weeknd) oraz Bennego Benassiego. Co ciekawe, jeszcze 10 lat temu Abel remiksował rudą, przy tym ukazując swój charakterystyczny styl znany z pierwszych jego krążków. Jednak to wersja włoskiego producenta szczególnie podbiła nasze serca i słuchawki. Elektro z głosem Florence? Jesteśmy bardzo na tak!
Drake – Take Care ft. Rihanna (Florence + The Machine version)
W ramach promocji nowego krążka Florence zawitała do brytyjskiego radia. Popularnym formatem na łamach publicznej rozgłośni jest “Live Lounge”, gdzie artyści pokazują się ze swoimi nowościami, ale też mają za zadanie wziąć na warsztat utwór innego wykonawcy. Tym razem Welch z drużyną zdecydowali się na hit Take Care, za który w oryginale byli odpowiedzialni Drake, Rihanna i… dobry kumpel Jamie xx. 1/3 The XX brała udział w produkcji utworu, gdzie zsamplowano jego “I’ll Take Care Of U”. Poniżej możecie usłyszeć interpretacje Florence w bardziej symfonicznym wydaniu.
Muzyczny romans z Harrisem
Oryginalne “Spectrum” pochodzące z krążka “Ceremonials” już zachęcało do tańca, jednak to dzięki remiksom dostała bardziej klubowego sznytu. Swoje interpretacje wypuścili Calvin Harris, AlunaGeorge i Maya Jane Coles. Nowa wersja jednego z singli Florence + the Machine od brytyjskiego producenta była (przynajmniej na Wyspach, choć w Polsce często grała ten track świętej pamięci Planeta FM) soundtrackiem lata 2012. Sama Welch nie ukrywała, że jest jego wielką fanką.
Jestem wielką fanką jego twórczości. Najbardziej mnie cieszy w utworach Calvina to, że ma on ta mieszankę euforii i melancholii, które jako artysta doprowadził do perfekcji. Jest to miks podchwytliwości i smutku – tego uczucia całkowitej radości, jednak z poczuciem martwienia się w środku. To tworzy świetny popowy utwór i na serio myślę, że on to dopracował.
Florence Welch o Calvinie Harrisie
Spotkałem Florence po raz pierwszy pod koniec 2007 roku. Pierwszy raz w życiu, kiedykolwiek ją zobaczyłem, to było podczas jakiejś dziwnej, korporacyjnej (imprezy). Wszedłem do zielonego pokoju i ona zdecydowanie była pijana, wykorzystując kogoś z jej zespołu by przyniósł jej butelkę szampana, krzycząc. I pomyślałem “Lubię tę dziewczynę”. I w ciągu kilku lat od tego wydarzenia ona dorosła. Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że ona jest jednym z tych cool dzieciaków, jedną z tych osób, która szybko wejdzie i wyjdzie, a wtedy ona po prostu to rozwaliła. Teraz Florence jest Florence. Do tego ona jest cholernie fajna.
Calvin Harris o Florence
Jednak to nie koniec współprac na lini Harris – Welch. Jednym z utworów promujących album producenta “18 Months” było “Sweet Nothing”, które stało się globalnym hitem. Jednak produkcja tego hitu nie przebiegła bez problemów. Flo miała bardzo napięty czas, dlatego trudno było zgrać ze sobą ich grafiki wydawnicze. Trudno znaleźć osobę, która nie zna tego kawałka. To był pierwszy tak duży hit brytyjskiego producenta na wyspach po “I’m Not Alone”.
Fani Florence przez lata na koncertach zespołu słyszeli produkcje w akustycznej wersji, która nadawała alternatywnego blasku festiwalowym wystąpieniom.
Do tak wielkiego hitu nie brakowało mnóstwa remiksów od gigantów sceny. Na bogatej liście znalazły się takie aliasy jak Tiesto, Diplo, Grandtheft, Burns czy Dirtyloud i Quilinez.
W przerwie od albumów
Florence nieraz gościła przy nagraniach utworów na rzecz ścieżek dźwiękowych do produkcji kinowych. Jedną z głośniejszych premier filmowych wtedy była ekranizacja “Wielkiego Gatsby’ego”, a do pracy nad jego soundtrackiem zaproszono całą śmietankę aktualnej sceny muzycznej. “A Little Party Never Killed Nobody (All We Got)” od Fergie czy “Young and Beautiful” Lany Del Rey zdobyły niesamowitą popularność. Na tym krążku nie zabrakło też elektronicznych akcentów od will.i.ama, Nero, The XX czy… Florence wraz z SBTRKT. Co prawda większy sukces odniosła solowa wersja utworu, jednak wyprodukowany przez SBTRKT na rzecz wydania deluxe ścieżki dźwiękowej intryguje swoim unikatowym klimatem.
To teraz niektórzy się zdziwią – no bo gdzie Florence, a gdzie Rihanna? Co prawda nie stricte elektronicznie, ale bardziej w kontekście samplowania. Na wersji deluxe ostatniego albumu popowej gwiazdy artystka zdecydowała się użyć “Only For a Night” Florence + the Machine jako kluczowego elementu utworu “Goodnight Gotham”. Ledwie minutowa kompozycja na YouTube zdobyła 15 milionów wyświetleń. Jak doszło do takiej współpracy? Welch ujawniła rąbka tajemnicy na ten temat.
Byłam bardzo podekscytowana, ponieważ jestem (jej) wielką fanką. Ona wysłała mi utwór i ja odpowiedziałam coś w stylu “Oczywiście”, jednak my w sumie nigdy nie rozmawiałyśmy o tym twarzą w twarz. Obie byłyśmy bardzo szczęśliwe. Chciałyśmy się przytulić. (“Only For a Night” – przyp. red.) Jest jednym z moich ulubionych utworów z “Ceremonials”, kocham, jak dzieją się takie sytuacje jak ta. Kiedy ludzie na nowo definiują twoją muzykę, kocham to, kiedy dochodzi do tych różnych form.
Florence Welch o Goodnight Gotham
How Big, How Blue, How EDM?
Po kilku latach od ostatniego albumu Florence wraz z maszyną powrócili z “How Big, How Blue, How Beautiful”. Wraz z tą okazją przyszedł czas na kolejne single, jak i ciekawe remiksy. Do pierwszego z nich udzielił się Nicolas Jaar. Jego eksperymentalna interpretacja trwająca ponad 12 minut zabiera nas do zupełnie innego świata. Niech was nie przestraszy długość tej wersji, bo możecie sobie ją włączyć w tle poniżej.
Galantis w swoim prime time. To właśnie w tym czasie duet ten wypuścił “Runaway (U & I)” czy “Peanut Butter Jelly”. W 2015 roku szwedzi również połączyli siły z Florence, prezentując swoją wersję “Delilah”. Remiks pełny wakacyjnych brzmień na kanale Proximity osiągnął prawie milion odtworzeń.
W stronę Jack Ü
Florence miała też co nieco wspólnego z zamkniętym już (szkoda) projektem Jack Ü. Tym razem Kolejne podejście F+TM do BBC 1 Live Lounge i kolejne połączenia z elektroniką. Na tapet tym razem Flo i spółka wzięli “Where Are Ü Now”. Emocjonalna, bardziej akustyczna interpretacja brytyjskiego zespołu przekroczyła 1,5 miliona wyświetleń na YouTube.
Diplo i Skrillex po tym wykonie stwierdzili, że dobrze będzie zrobić coś nowego z Florence. Pół roku po coverze “Where Are Ü Now” pod koniec seta podczas Reading Festival duet producentów zaprezentował urywek nowego utworu. Nim było “Constellations” z Welch na wokalu. Niestety, do tej pory nie wydano pełnej wersji.
High as Hope
Teraz czas na czwarty krążek zespołu, zatytułowany “High As Hope”. Drugim jego singlem było “Hunger”. Na house’owy warsztat kompozycję wziął Claptone. Zamaskowany duet producencki przyniósł na świat wersję utworu idealną na letnie imprezy.
Warty uwagi pod względem elektronicznego sznytu z “High As Hope” jest także numer “Big God”. Akurat ten kawałek jest spokojną propozycją, która z tanecznymi dźwiękami nie ma nic wspólnego. Osobiście jednak uważam, że jest jedną z najbardziej klimatycznych propozycji z “High as Hope”. To wszystko dzięki Jamie xx, który działał przy jego produkcji.
Ostatnie przeboje
Camelphat, LOWES… a gdzie ta Florence? Otóż już od pierwszych chwil wokalu można wyczuć charakterystyczny dla rudej klimat. To za sprawą tekstu napisanego przez samą Welch, czym chwalili się sami producenci podczas promocji “Easier”. Choć LOWES świetnie poradziła sobie w tym utworze, tak jesteśmy ciekawi, czy istnieje i jak brzmi demo oryginalnej autorki.
Przyszedł też czas na coś z nowego krążka. “Dance Fever” przed premierą promowało między innymi “My Love” – naszym zdaniem najbardziej taneczna propozycja z piątego albumu Florence. Swoje interpretacje przygotowali też Meduza czy Dave z Glass Animals. Włoska grupa wraz ze swoim remiksem skręciła w klimaty spokojniejsze, choć nadal bardzo melodyjne. To wszystko z charakterystycznymi dla trio elementami tech house oraz inspiracją melodic techno. Propozycja idealna do klubowego seta.
You’ve Got The Love wiecznie żywe
Co prawda już zdążyło paść magiczna informacja o tym, że YGTL w wersji Florence i jej zespołu to jedynie cover. Jednak to aranż F+TM przypomniał o tym utworze światu i stał się ulubieńcem publiczności. Niedawno o tym utworze przypomnieli sobie Pete Tong i Becky Hill, a w progressive housowym wydaniu kilka słów od siebie dodał Tiesto.
Jak więc widać, Florence Welch (i jej maszyna) ma wiele wspólnego z taneczną elektroniką.