W ostatnich miesiącach DJskie streamy szturmem zdobyły Facebook’a. Pandemiczne czasy spowodowały, że większość twórców muzyki elektronicznej postanowiła dać co nieco przyjemności swoim fanom właśnie za sprawą transmisji na żywo. W pewnym momencie było ich tak wiele, że autentycznie szło się w tym wszystkim pogubić. Tak duży szum spowodował zresztą, że wielu fanów zaczęło mieć tych streamów po prostu dość. Wygląda na to, że do tego grona należą także włodarze Facebook’a – od października wchodzą bowiem zupełnie nowe zasady dotyczące transmisji na żywo.
Dotychczas problemem były prawa autorskie – nieraz spotkaliśmy się wszyscy z sytuacją, kiedy transmisja, potocznie mówiąc, spadała z rowerka za zagranie jakiegoś numeru z dużej wytwórni. DJe starali się więc obchodzić tę przeszkodę, grając mniej znane tracki – lecz i to nie przynosiło efektów. Teraz będzie jeszcze trudniej.
To koniec DJskich streamów na Facebook’u?
Konkretne regulacje dotyczące muzyki na Facebook’u pojawiły się już w 2018 roku. W ostatnim czasie zostały jednak zaktualizowane. Jak czytamy w udostępnionej na Facebook’u zakładce “Music Guidelines”, czekają nas poważne zmiany. Mają one dotyczyć wszystkich materiałów wideo, w których pojawi się muzyka – niezależnie od tego, czy jest to zwykłe nagranie, czy livestream.
Ludzie używają naszych produktów do udostępniania treści swojej rodzinie i znajomym. Pamiętaj, że ponosisz wyłączną odpowiedzialność za publikowane przez siebie treści, w tym za wszelką muzykę występującą w tych treściach.
Żadne z postanowień niniejszych warunków nie stanowi autoryzacji przez nas w odniesieniu do jakiegokolwiek wykorzystania muzyki w jakimkolwiek z naszych produktów.
Zabronione jest w szczególności używanie muzyki do celów komercyjnych lub nieosobowych, o ile nie uzyska się odpowiednich licencji.
Nowe zasady mają oznaczać de facto koniec DJskich livestreamów. Problemy mogą być także przy publikacji aftermovies z eventów czy emisji podcastów. Innymi słowy – wszyscy, którzy używają w swoich materiałach na Facebook’u muzyki, mają mieć mocno pod górkę.
Chcemy, abyś mógł cieszyć się filmami opublikowanymi przez rodzinę i przyjaciół. Jeśli jednak użyjesz filmów wideo w naszych Produktach do tworzenia muzycznych doświadczeń dla siebie lub innych, Twoje filmy zostaną zablokowane, a Twoja strona, profil lub grupa mogą zostać usunięte. Obejmuje to Live.
Jeśli opublikujesz treści zawierające muzykę należącą do kogoś innego, Twoje treści mogą zostać zablokowane lub przejrzane przez odpowiedniego właściciela praw i usunięte, jeśli korzystanie z tej muzyki nie zostanie odpowiednio autoryzowane.
Chcemy, abyś mógł udostępniać filmy wideo rodzinie i znajomym, gdziekolwiek się znajdują, ale jakakolwiek muzyka w Twoim filmie, jeśli jest w ogóle dozwolona, może nie być dostępna we wszystkich krajach na świecie.
Z zapisów w Music Guidelines jednoznacznie wynika – Facebook to portal głównie do komunikacji z rodziną i znajomymi. Obecność marek i firm jest traktowana jako zło konieczne – no, chyba że zapłacą za reklamę. To tłumaczyłoby spore spadki zasięgów na facebook’owych stronach, które zauważalne są od dobrych paru lat.
Skorzystają – a jakże – grube ryby
Jak zauważa Phil Morse z portalu Digital DJ Tips, duże podmioty (takie, jak światowe marki, wytwórnie muzyczne czy najpopularniejsi DJe) dogadują się z portalem Zuckerberga indywidualnie. Takie ustalenia pozwalają im działać bez przejmowania się tym, czy ich live zostanie przerwany lub zablokowany.
To prowadzi nas do clou całego zamieszania. Najbardziej na nowych zasadach ucierpią mali i niezależni gracze, a bariery w tej sytuacji są dwie. Pierwsza to finanse, a druga to znajomości – wszak nie ma ogólnodostępnego kontaktu do organu Facebook’a zajmującego się livestreamowymi umowami. Wszystko dzieje się zakulisowo i po prostu trzeba wiedzieć, do kogo zagadać.
Pożyjemy, zobaczymy
No ale dobrze – mamy jeszcze wrzesień, a nowe ustalenia wchodzą w życie z początkiem października. I to dopiero wtedy przekonamy się, jak wygląda nowa rzeczywistość streamerów.
foto: Isabella Mendes