10 lat temu po raz pierwszy elektroniczny mainstream usłyszał o aliasie Lost Frequencies. Felix De Laet, bo takie dane ten twórca ma wpisane w swoim dowodzie, wstrzelił się perfekcyjnie w budującą się wówczas modę na lżejsze, deep house’owe brzmienia. Jego “Are You With Me” stało się międzynarodowym hitem, zaś kolejny singiel – “Reality” – tylko potwierdził jego formę. Kolejne lata przyniosły masę hitów, które były jednoznacznym znakiem dla branży, że to nie jest kolejna “gwiazda jednego przeboju”.
Minęła dekada i Lost Frequencies w dalszym ciągu jest w dobrej formie. Niedawno wydał nowy album, a na początku lipca miał okazję wystąpić w czeskiej Ostrawie na Beats For Love. I właśnie z tej okoliczności mieliśmy okazję skorzystać my – dzięki czemu udało nam się porozmawiać trochę z belgijskim twórcą.
Miłej lektury!
Lost Frequencies – wywiad
Patryk Wojtanowicz (Shining Beats): Jestem naprawdę dumny, że mogę przypomnieć, że cztery lata temu, podczas pandemii, twój set pojawił się na naszym wirtualnym Shining Beats Festival i to jest naprawdę, naprawdę wielka rzecz, że możemy się spotkać w normalnych okolicznościach.
Lost Frequencies: Miło, tak, miło jest być znowu razem!
Jak wspominasz ten czas – 2020, pandemię?
Dla mnie to było, szczerze mówiąc, całkiem miłe, ponieważ jestem w trasie od prawie 10 lat i to był moment, aby zrobić sobie porządną przerwę. Wszyscy wokół mnie robili sobie przerwę, a ja nie czułem presji związanej z tym, rozumiesz? Mogłem pójść do studia, tworzyć muzykę, zrobić kilka transmisji na żywo, co również było bardzo fajne, aby połączyć się z ludźmi w inny sposób i po prostu robić swoje i być w domu przez kilka miesięcy. To też było miłe, ale potem wracamy i jest super… To było trochę jak rebranding, kumasz to? Możesz zacząć od nowa.
Za parę tygodni twój pierwszy wielki hit „Are You With Me” będzie miał 10 lat.
Wow, jak ten czas leci!
Gdybyś miał się cofnąć myślami do tego, kim byłeś, kiedy wydałeś tę piosenkę, najpierw na SoundCloud, a później w labelu The Bearded Man, jak byś to opisał?
Powiedziałbym, że byłem super niewinny, prawdopodobnie. Tak naprawdę niewiele wiedziałem o przemyśle muzycznym. Po prostu tworzyłem muzykę, ponieważ ją kocham i publikowałem jej dużo w Internecie. Cieszę się, że nawet dzisiaj, kiedy otwieram program do produkcji muzyki, nadal jestem podekscytowany tym, co będę robić. Nadal jestem podekscytowany, że mogę to robić, wiesz, jako moją pracę i jako moje hobby.
Dziesięć lat temu pracowałem tylko na moim małym laptopie. Nie miałem wystarczająco dużo pieniędzy, żeby kupić mikrofon lub coś takiego. Ale dziś mam swoje studio, co jest bardzo fajne. Mogę w nim pracować i jest to dla mnie błogosławieństwo, że mogę być producentem już od 10 lat.
“Nie próbuję brzmieć jak jakiś inny producent”
Postacie, które pojawiają się w głównym nurcie znikąd, rzadko utrzymują swój status przez tak długi czas, ale tobie zdecydowanie się to udało.
Dziękuję bardzo, naprawdę świetna rzecz!
Co w twoim przypadku mogło mieć wpływ na fakt, że twoje nowe piosenki nadal osiągają świetne wyniki w radiu, Spotify czy innych platformach streamingowych?
Może to dlatego, że nie próbuję brzmieć jak jakiś inny producent i zawsze staram się robić to, co lubię. Jeśli posłuchasz mojego katalogu muzycznego, to myślę, że dojdziesz do wniosku, że wszystkie single mają sens. Słychać, że pracowałem nad wszystkimi tymi utworami i nie próbowałem wskoczyć do jakiegoś hypetrainu, ponieważ był duży. Myślę, że brzmienie Lost Frequencies to nadal brzmienie Lost Frequencies. Tak na marginesie – za każdym razem, gdy robię remiks utworu, każdego pojedynczego utworu do moich setów, mogę trochę bardziej powariować, spróbować różnych rzeczy. I może fakt, że dzieliłem single i remiksy, sprawił, że bardziej skupiłem się na swojej oryginalnej muzyce.
To nie jest łatwa droga, nie sądzisz?
Nie, to dużo pracy. Ale całkiem niedawno wydałem Deluxe Mix mojego ostatniego singla i w setach naprawdę świetnie się to sprawdza. Miło jest grać dla ludzi, którzy znają oryginalny utwór i śpiewać razem, ale na dużym festiwalu, takim jak tutaj, fajnie jest nadal mieć ten elektroniczny impuls, aby mieć rodzaj rave’owego klimatu.
Jeśli mówimy o wielkich hitach… Kilka miesięcy temu wydałeś nowy album zatytułowany „All Stand Together”, który również zawierał utwory z milionami odtworzeń na Spotify. Jak oceniasz dotychczasowy odbiór tego materiału?
Miałem wiele muzyki, która nie była tak naprawdę singlami, więc wytwórnia nie chciała wydawać ich jako pojedyncze utwory. Ale spędziłem dużo czasu, pracując nad tymi utworami i naprawdę kocham je. Chciałem też mieć do swoich setów dużo nowej muzyki. Tak więc wydanie albumu było dla mnie naprawdę miłą okazją, aby pokazać muzykę fanom i zaktualizować cały mój show.
Gdybyśmy mieli pominąć single z Twojego ostatniego albumu, który utwór poleciłbyś słuchaczom najbardziej i dlaczego?
Trudno powiedzieć. W tle teraz leci drum and bass, więc powiem, że „Leave You in the Past” – kolaboracja z Netsky’em. Masz tu miks gitary akustycznej i liquid drum’n’bassu. I myślę, że to idealne połączenie obu światów. Więc mam nadzieję, że ludzie tego posłuchają, sprawdzą i polubią.
Tak jak „The Feeling” w remiksie z Andromedik.
Ten remix jest trochę bardziej elektroniczny niż kawałek, o którym wspominałem. Ale tak, na pewno zagram ten dzisiaj wieczorem.
“Musisz otaczać się ludźmi, którym ufasz”
Jakiś czas temu odwiedziłeś Polskę podczas wydarzenia dla jednej z marek kosmetycznych. Jak bawiłeś się podczas tego wydarzenia i czy wykorzystałeś okazję, żeby zobaczyć jakieś inne fajne miejsca?
Byliśmy tam na chwilkę, ponieważ mniej więcej wtedy wypadały też urodziny mojej mamy, więc musiałem szybko wracać do niej. Niemniej, byłem już kilka razy w Polsce. Grałem na festiwalu, grałem też w kilku miejscach, na kilku koncertach. I za każdym razem, gdy przyjeżdżam do Polski, ludzie szaleją. Otrzymuję od fanów niesamowite wsparcie. Oni znają teksty, znają piosenki. Więc zawsze przyjazd do Polski i możliwość grania tam swojej muzyki jest dla mnie wielką przyjemnością.
Odkryłeś swoją pasję do muzyki elektronicznej, gdy miałeś 12 lub 13 lat. Pamiętasz może, jacy artyści zrobili na tobie wrażenie w tamtym czasie?
Powiedziałbym, że artystą, który naprawdę mnie zachwycił w młodości – choć było to trochę później, niż te 12 lat – jest prawdopodobnie Flume. On naprawdę wnosił coś zupełnie innego, czego nie znałem z dotychczasowej muzyki elektronicznej. To było naprawdę nieszablonowe. Był House, Techno, EDM. A potem był Flume, który robił swoje. I dla mnie to było naprawdę jak „co możesz zrobić z produkcją? Jest tak wiele, co możesz zrobić”. I naprawdę mi się to podobało.
W kilku wywiadach do tej pory wspomniałeś, że wciąż uczysz się, jak wygląda i działa przemysł muzyczny. Więc pozwól, że zapytam cię, jaka lekcja w trakcie twojej kariery była dla ciebie najważniejsza?
Myślę, że to, że musisz otaczać się ludźmi, którym ufasz. I ludźmi, którzy naprawdę są dla twojego dobra. Naprawdę ufam osądowi mojego managementu, mojej dziewczyny, mojej rodziny i moich przyjaciół. Wiem, że są tu z dobrych powodów.
A dla mnie, nawet jeśli to nie jest stricte część branży, nadal będziesz się rozwijać otoczony ludźmi, którymi jesteś otoczony. I myślę, że dla mnie to jedna z najważniejszych lekcji – być otoczonym ludźmi, którzy naprawdę mogą ci doradzić. A kiedy robisz coś głupiego, mówią ci, że robisz coś głupiego.
z Lost Frequencies w czeskiej Ostrawie rozmawiał Patryk Wojtanowicz