Tak duże postaci na scenie muzycznej, jak Martin Garrix, przykuwają uwagę słuchaczy każdym nowo wydanym kawałkiem. Ma to miejsce niezależnie od tego, czy mówimy o bardziej festiwalowej propozycji, czy o tej bardziej skupionej na radiowym odbiorcy. Sztuką jest jednak sprawić, aby dana propozycja była nie tylko zauważona, ale przede wszystkim długo wyczekiwana. Holendrowi ta sztuka udaje się dość często – a kolejnym na to przykładem jest właśnie wydany pierwszy jego tegoroczny singiel.
Na ten numer czekali fani
Na “Carry You” fani i słuchacze czekali już od roku – a konkretnie od Ultra Music Festival 2023, kiedy to wówczas jeszcze nienazwany collab z duetem Third Party został zagrany po raz pierwszy. Panowie mieli okazję wspólpracować już w 2016 roku, przy okazji kawałka “Lions In The Wild” – jednego z pierwszych wydań w STMPD RCRDS.
Przez długi czas Holender grał ten utwór z wokalami z innych utworów. Były to zwykle mashupy z kawałkami takimi, jak “Am I Wrong” od Nico & Vinz czy “Sweet Disposition” od The Temper Trap. Ostatecznie jednak na początku nowego roku progresywna kompozycja uzyskała oficjalny wokal, za który odpowiadają Winona Oak (tu pod aliasem Oaks) oraz Declan J. Donovan.
Od czasu “Lions In The Wild” chcieliśmy współpracować z Martinem Garrixem przy kolejnym utworze. W zeszłym roku wszystko się połączyło i narodził się nowy utwór z jedną z najbardziej zaraźliwych melodii, jakie kiedykolwiek współtworzyliśmy. Usłyszeć publiczność śpiewającą tę piosenkę na koncertach, jeszcze zanim utwór został wydany, było po prostu niesamowitym uczuciem. Teraz, z dodatkowym euforycznym wokalem Oaksa i Declana J. Donovana, nie możemy być bardziej podekscytowani wydaniem tego!
Third Party
Słowa brytyjskiego duetu nie są zbyt przesadzone. Linia melodyczna “Carry You” bowiem szybko spotkała się z dużym uznaniem słuchaczy i stała się główną siłą tej kompozycji.
Z wokalem albo i nie
To, co jest warte zauważenia – i uznania zarazem – jest sposób wydania tego utworu. “Carry You” możemy wszak posłuchać zarówno w wersji wokalnej, jak i w instrumentalnej. To rzadkość u elektronicznych producentów, ale jednocześnie też ukłon w stronę tych, którzy pokochali wersję z ubiegłorocznego UMFu.
Pierwszy tegoroczny release Martina Garrixa jest już dostępny – znajdziecie go poniżej.