Nie tylko opaski. Podpowiadamy Dziennikowi Zachodniemu przykłady niewolnictwa na festiwalach

W strasznym ustroju żyjemy, że nie możemy oddać swojej festiwalowej opaski innej osobie, aby i ta mogła wziąć udział.

pdc

Nie wiem, czy wiecie – ale wszyscy, jako uczestnicy festiwali, żyjemy w strasznej niewoli, paskudnej dyktaturze i świecie rodem z „Roku 1984” Orwella. I nie – tym razem winni nie są politycy, a… Artur Rojek. I to w sumie nie on sam – bo Krzysztof Bartyzel też, i Adam Mitrenga także, i wielu innych organizatorów festiwali również. A powód jest prosty – dumny posiadacz karnetu na festiwal nie może się nim podzielić z inną osobą. Jak założysz opaskę, to nie możesz jej zdjąć do końca twojego udziału w imprezie. Straszne katusze, co?

Opaskowa dyktatura

Dość śmiałą tezę w temacie festiwali postawił w ostatnim czasie redaktor Dziennika Zachodniego, który wręcz zwrócił się do Artura Rojka, organizatora OFF Festivalu, by ten – tu cytat – „zniósł niewolnictwo„.

pdc

My nieironicznie znamy ten ból i się z panem redaktorem w nim łączymy. Wszak objawów systemowego i noszącego znamiona ogólnoświatowego spisku wymierzonego w nas – festiwalowiczów – jest znacznie więcej. Naprędce jesteśmy w stanie wymienić trzy z nich. Jeśli macie jakieś inne pomysły – dawajcie znać na naszych social mediach.

pdc


Zakaz wnoszenia własnego alkoholu/jedzenia

Wszyscy wiemy, ile kosztuje jedzenie i picie na festiwalach – a szczególnie na polskich, które są przecież najdroższe we wszechświecie. To jest przecież jakiś skandal, że organizatorzy zmuszają nas, festiwalowiczów, do znacznego przepłacania za pizzę, frytki czy towar prawdziwie pierwszej potrzeby, którym jest whisky z colą. Tym powinna zająć się Helsińska Fundacja Praw Człowieka – wszak jesteśmy narażeni na głód i pragnienie, co w XXI wieku nie powinno mieć miejsca!


Zakaz przynoszenia własnego sprzętu DJskiego

Co nie jest zabronione, to jest dozwolone. A wśród publiczności festiwalowej nie brakuje osób, które z pewnością rozkręciłyby znacznie lepszą imprezę, niż ci grajkowie z pendrajwa z nagranymi wcześniej setami. Organizatorzy festiwali powinni więc pozwolić chętnym DJom na rozstawienie się ze swoim sprzętem i granie swoich setów. Tak, aby inni uczestnicy mieli okazję poznać, czym jest prawdziwa muzyka elektroniczna.


Brak zwrotów pieniędzy za niewykorzystane koncerty

To z kolei jest temat dla Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Skandalicznym jest bowiem fakt, że festiwalowicze, dokładając się do gaż za występy dla wszystkich artystów na festiwalu, nie mają możliwości zobaczenia ich wszystkich. To, że ich koncerty się pokrywają, nie ma żadnego znaczenia – nie naszym problemem jest wszak brak umiejętności logistycznych u organizatora. Co to za filozofia przecież ułożyć występy tak, aby można było zobaczyć je wszystkie? A, że scen jest pięć? A co to kogo interesuje?


Przykładów można byłoby znaleźć jeszcze wiele. Stąd więc pytanie do organizatorów festiwali w całej Polsce – kiedy zniesiecie niewolnictwo?

pdc

pdc

pdc

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?