Koncertowicze czekali z niecierpliwością na koniec pechowego 2020 roku. Zapewne każdy z nas liczy na zmianę obecnej sytuacji w najbliższych miesiącach. Bilety na przełożone koncerty cierpliwie czekają, a głód emocji, które towarzyszą nam na dużych imprezach, rośnie z tygodnia na tydzień. Każda informacja na temat nadchodzących festiwali jest więc na wagę złota. Obecnie przyszłość wydarzeń muzycznych, które mają odbyć się w naszym kraju, jest niepewna. Jednak sytuacja za oceanem daje nam światełko w tunelu.
Powrót na stadiony
Już pod koniec lutego na terenie Nowego Jorku mają odbyć się pierwsze od dawna większe wydarzenia muzyczne oraz sportowe. Za sprawą pandemii zamknięcie takich przestrzeni nastąpiło na początku marca 2020 roku. Przez ostatni rok branża nie mogła w pełni funkcjonować. Startując od 23 lutego, ponownie będą mogły otworzyć się stadiony i lokale udostępniające dużą przestrzeń eventową. Na powrót do działania mogą liczyć The Barclays Center czy Madison Square Garden. To wszystko za sprawą planu, który zakłada powrót Nowego Jorku do normalności jeszcze przez wakacjami.
Gdzie jest haczyk?
Dość logicznym jest to, że koncerty od razu nie będą miały formy, do której przyzwyczailiśmy się jeszcze przed pandemią. Na ten moment w wydarzeniu będzie mogło uczestniczyć jedynie 10% publiczności, która zmieściłaby się przed pandemią. Dany budynek musi wcześniej być dopuszczony przez władze miasta do organizacji wydarzeń. Wszystkie osoby biorące udział w koncercie będą musiały mieć negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. Taki test należy wykonać 72 godziny przed impresą. Na terenie areny będą musiały być przestrzegane zasady dotyczące dystansu społecznego. Będzie to również przestrzegane za pomocą ograniczenia ilości miejsc zajmowanych obok siebie. Prócz tego wymagane będą maski, a na wejściu będzie sprawdzana temperatura ciała potencjalnych uczestników.