Dobre bookingi niczego nie zmienią. Ochroniarze skutecznie wyleczyli mnie z klubu Explosion [felieton]

Jak mamy zachęcać ludzi do chodzenia do klubów, skoro sami dostajemy powody ku temu, aby się bać tam chodzić? Felieton Julii Oziemczuk.

sunrise

Bądźmy szczerzy – kluby w Polsce z perspektywy zwykłego Kowalskiego nie mają zbyt dobrej renomy. Nierzadko niesłusznie, wszak na mapie polskiego clubbingu nie brakuje miejsc, w których można się dobrze bawić i jednocześnie czuć bezpiecznie. Niemniej, w dalszym ciągu musimy – jako społeczność – walczyć z negatywnym i przekoloryzowanym wizerunkiem tego, czym się jaramy. Niestety nie ma tak łatwo – wszak nieraz, odwiedzając bardziej i mniej renomowane miejscówki, napotykamy osoby (delikatnie mówiąc) przeginające z używkami, agresją bądź traktujące parkiet jako Tindera.

Czy tego chcemy czy nie, to najbardziej rozpoznawalne, komercyjne przybytki łączą brzmienia elektroniczne z występami raperów, bądź gwiazd disco polo. To wszystko oczywiście ze względów finansowych i biznesowych. Zupełnie rozumiem obecność takich lokali – wszak każdy potrzebuje rozrywki, niezależnie od tego, jak ambitna miałaby ona być, a w obecnych czasach coraz ciężej wyżyć z samej elektroniki w rozumieniu, o jakim od kilku lat już piszemy. Pokazują to liczne zamknięcia się klubów uznawanych w społeczności słuchaczy różnych odnóg tanecznych brzmień. Różne typy muzyki przyciągają różne społeczności, na co kluby muszą być przygotowane. Żyjemy już w czasach, gdy pewien poziom kultury jest wymagany wszędzie. Niezależnie, czy żyjemy na mało zaludnionym obszarze, czy w stolicy kraju.

kalendarz

Przez lata odwiedziłam mnóstwo klubów, festiwali, imprez muzycznych czy kulturalnych. Na przestrzeni tego czasu nie brakowało sytuacji, gdzie moje (bądź moich współtowarzyszy) bezpieczeństwo było zagrożone. Zazwyczaj winowajcami są inni uczestnicy, którzy po prostu nie potrafią się zachowywać w tłumie. Niestety, ostatniej nocy nieswojo poczułam się z powodu zachowania… pracowników ochrony wynajętych przez lub zatrudnionych bezpośrednio dla klubu Explosion w Warszawie.

kalendarz

Jestem świadoma, że klub przy Wale Miedzeszyńskim przyciąga różną publikę. W tym miejscu funkcjonują dwie sale – klubowa oraz disco. Już nieraz gościłam tam, słuchając występów polskich i zagranicznych reprezentantów elektroniki, których cenię. Chodzę tam raz na jakiś czas, akurat kiedy zabookowany zostanie jakiś ciekawy artysta, którego w innych miejscach w naszym kraju próżno szukać. Mało tego – właśnie tam odbywał się finał ubiegłorocznej edycji Polish DJs Chart. Jako jedna z kluczowych osób działających przy tej inicjatywie sama poparłam wybór Explosion jako miejsca imprezy finałowej. Choć nagłośnienie czy kwestie wizualne zdają tam egzamin – podobnie, jak niejednokrotnie bookingi – to drugi raz już bym się nie zgodziła. Przekonałam się o tym ostatniej nocy.

(Nie)zwykła noc

Tym razem warto było się tam wybrać – wszak z okazji 10-lecia sali klubowej grała tam formacja DVBBS. Co by nie mówić, jest to dla fana mainstage’owego EDMu ciekawy i zarazem nostalgiczny booking. Staram się wychodzić z założenia, że najważniejsza jest muzyka – stąd też, mimo tego że wiem, jacy ludzie potrafią tam przychodzić, nie zrezygnowałam z wizyty w klubie. Na to wygląda jednak, że jest to po prostu błędne założenie.

sunrise

Po przejściu standardowych procedur przy wejściu szybko zjawiłam się na parkiecie. Z racji na dość niską frekwencję (patrząc przez pryzmat innych imprez), łatwo przeszłam do przodu, kręcąc się w okolicach DJki. Nie byłam tam sama – towarzyszył mi znajomy.

Selekcja gwiazd wieczoru (a raczej gwiazdy, bo projekt DVBBS był reprezentowany tylko przez jednego z dwóch członków) była naprawdę dobra. W secie usłyszeliśmy techno w różnych odmianach (głównie peaktime, bigroom czy później hard), przeplatane znanymi motywami. To porywało nawet niezbyt świadomych konsumentów na parkiecie. Niestety, miałam wrażenie, że po godzinie pierwszej mało kto był wolny od używek wszelakiego rodzaju. Co warte podkreślenia – tego wieczoru byliśmy zupełnie trzeźwi i “czyści”, dlatego zaznanie tego, co się dzieje wokół nas było ciekawym doświadczeniem. Wpadające na nas jednostki, tańczące w parze osoby do wysokich BPMów, słynne “jechanie” – pełny pakiet. Jednak pomimo tego wszystkiego po prostu tańczyliśmy, ciesząc się serwowaną selekcją.

Minęło jakieś 40 minut od wejścia na parkiecie, nie działo się zupełnie nic złego zarówno z mojej strony, jak i mojego towarzysza – po prostu dobrze i z szacunkiem do innych uczestników się bawiliśmy. Nagle odwracam się do kolegi, a z nim rozmawia starszy facet. Nie znam sytuacji, wracam więc do tańca. Nie potrwało to niestety zbyt długo – po minucie byłam świadkiem sytuacji, którą śmiało mogłabym nazwać “łapanką”. Dwóch (tak sądzę) ochroniarzy bądź pracowników klubu szarpie się z moim kolegą i przy okazji go poddusza. Do “wyprowadzaczy” dołącza kolejna osoba, siłą wyprowadzając znajomego z klubu. Opcji wyjaśnienia sytuacji nie było praktycznie żadnej – jedyne, co mój kolega usłyszał, to to, że ma wypierdalać.

kalendarz

kalendarz

Zaskoczenie całą sytuacją było widoczne nawet na twarzach kobiet, które były świadkami tego incydentu. Nic dziwnego – wszak doszło do siłowego wyprowadzenia z klubu i podduszania przez pracowników ochrony osoby, która nie zrobiła niczego niezgodnego z regulaminem klubu bądź odstającego od tego, co działo się na parkiecie. To tak, jakby jakieś łebki postanowiły pobić losową osobę znalezioną w klubie, bo się im po prostu nie spodobała. Byłam przerażona, autentycznie zaczęłam się bać – wszak ci ludzie mieli dbać o bezpieczeństwo uczestników, w tym także mnie. Równie dobrze to ja mogłam być na jego miejscu. A, że jestem kobietą, to mogłam być potraktowana bardziej przedmiotowo.

Bez… bezpieczeństwo?

Po tym, jak byłam świadkiem takiej sytuacji, mam duże wątpliwości co do tego, jak wyglądają procedury bezpieczeństwa w miejscach tego typu. Ba – wątpię, czy istnieją one w ogóle. Doskonale rozumiem przy tym, że do lokali takich jak Explosion przychodzą różne osoby – w tym także takie, które zachowują się bez szacunku do innych klubowiczów, a nawet biorą udział w bójkach. Takie persony nie uznają innego argumentu niż argument siły, tak więc w takich sytuacjach zdecydowane ruchy ze strony ochroniarzy są uzasadnione. Inaczej jest jednak, gdy w taki sam sposób traktowana jest osoba, która zupełnie na to nie “zasłużyła”. Ile jeszcze Bogu ducha winnych osób zaliczyło wypierdolkę z podduszankiem z klubu Explosion? Mam nadzieję, że wczorajszy incydent jest tylko wypadkiem przy pracy.

sunrise

Na możliwość jakiejkolwiek dyskusji nie ma co liczyć. W czasie imprezy nikt ciebie nie słucha (cóż, okoliczności niezbyt sprzyjają), a po zdarzeniu – w przypadku jakichkolwiek reklamacji – łatwo powołać się na niepamięć. Klubowi ochroniarze mogą więc robić, co chcą – nawet, jeśli oberwie się komuś, kto się po prostu bawi, nie szkodząc nikomu.

Mam to w dupie

Szczerze? Mam w dupie taki clubbing, gdzie muzyka jest na niemal ostatnim planie, na czele z kulturą osobistą, a raczej jej brakiem. Mam w dupie taki clubbing, w ramach którego opłacone do zapewniania bezpieczeństwa w lokalu osoby same stanowią niebezpieczeństwo. Już myślałam, że czasy traktowania ludzi jak bydło się już skończyły – ale cóż, najwidoczniej się myliłam. Jak mamy zachęcać ludzi do chodzenia do klubów, skoro sami dostajemy powody ku temu, aby się bać tam chodzić? I tak, jest wiele miejsc jakościowych, do których warto chodzić, bo bookingi są jakościowe, a ochrona faktycznie i skutecznie spełnia swoje zadania. Jednak wśród naszych czytelników nie brakuje osób, które odwiedzają Explosion z powodu ich zdaniem interesujących bookingów. I to do nich w głównej mierze mała przestroga – wybierajcie miejsca, z których, jeśli będziecie się zachowywać normalnie, nie będziecie wyrzucani i podduszani.

kalendarz

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?