UK Bass, bassline, drum and bass i nie tylko – i to… po polsku. Poznajcie Święty Bass

Za projektem Święty Bass stoją Miły ATZ I Phunk’ill – postaci znane głównie z polskiej sceny rapowej, którzy teraz wchodzą w muzykę basową.

nastia

Nie ukrywajmy – fani bassowych klimatów nie mają łatwo w Polsce. Co prawda, nasza scena drum and bassu coraz prężniej się rozwija, ale inne gatunki nie mają takiej szerokiej reprezentacji. Jednak dla wielbicieli UK bassu, bassline czy dnb mamy dobre wieści. W Katowicach, Łodzi i Cieszynie będą organizowane imprezy, na których usłyszycie takie dźwięki. Wszystko to za sprawą projektu Święty Bass.

“Kto to jest? To jest Święty Bass”

“Ej, kto to jest? Kto to jest? To jest święty bass”. Tak właśnie brzmi fragment tekstu singla o wymownej nazwie “Kto to jest”. Za projektem Święty Bass stoją dwie osoby, które możecie już znać z polskiej sceny muzycznej. Duet współtworzy raper, producent oraz DJ posługujący się aliasem Miły ATZ – możecie go kojarzyć z projektów takich jak Mordor Muzik czy UNDADASEA. Artysta już wcześniej w swojej solowej twórczości pokazywał swoją fascynację do brytyjskich brzmień, wprowadzając pewną innowację na lokalnym rynku. Jego otwartość na nowe brzmienia nawiązujące do sceny klubowej oraz ich umiejętne mieszanie idealnie opisuje cytat z wywiadu Miłego, którego udzielił dla culture.pl.

nastia

UK garage to dla mnie smutna muzyka klubowa. Tam raczej wszystko jest grane na molowych akordach, jest dużo basu. W największych klasykach garage’owych z końcówki lat 90. zaczęły się pojawiać syntezatory z mocno powykręcanym basem, pierwsze prymitywne wobble z przekręconym attackiem, które nie były już takim zwykłym plumknięciem. Wobble stanowił podstawę kolejnego gatunku – dubstepu. Dubstep był trochę przyspieszony w stosunku do garage’u, był grany na innej perkusji. Znaleźli się MC’s, którzy nawijali pod dubstep i z tego wykluł się grime, który jest jeszcze szybszy. Wszystkie te gatunki dawno się ze sobą przemieszały, nie ma konkretnych definicji. Po prostu trzeba to czuć.

Miły ATZ dla culture.pl

Drugą połową Świętego Bassu jest Phunk’ill – dj, promotor i manager muzyczny, którego można kojarzyć z rezydentury w warszawskim klubie Sketch Nite. Miał okazję współpracować z Okim czy Otsochodzi i grać z nimi w klubach w całej Polsce oraz na największych festiwalach organizowanych na terenie naszego kraju. Oboje połączyli swoje muzyczne zajawki, by stworzyć coś ciekawego na naszej scenie.

nastia

“Robię asłuchalne gówno, mam nadzieje że cie zemdli”

“Robię asłuchalne gówno, mam nadzieje że cie zemdli. Drum and bass.” Tak właśnie działa Święty Bass. Co prawda nie tylko tworzy drum and bassowe rzeczy, o czym wspomina w utworze “Elipsa”, ale miesza z nim UK Bass, Grime, Bassline i UK Garage. Słychać to zarówno w utworach, które wspólnie tworzą, jak i w setach, które grają na swoich imprezach. Mieliśmy okazję odwiedzić warszawską Pragę Centrum, w której 17 lipca bass trząsł ścianami całego budynku. Śmiało można powiedzieć, że takich imprez brakuje na naszej scenie.

Musimy zacząć grać imprezy i pokazywać dzieciakom, na czym polega ta kultura. Mogę czasami nawijać pod beat, który jest turbo klasykiem. Połączenie mojego tekstu z beatem powinno tworzyć nowe znaczenia. Publiczność wrzeszczy wtedy: “Pull up!”, didżej zawija numer i zaczynamy od początku.

Miły ATZ dla culture.pl

Zacytowany fragment wywiadu z czerwca 2020 roku opisuje to, co między innymi działo się sobotniej nocy na warszawskiej Pradze. Miły ATZ i Phunk’ill uczyli polską publikę, jak się bawić w brytyjskim stylu. Od śpiewania tekstów ich utworów czy klasyków sceny, “nucenia” dropów i krzyczenia wspomnianego “Pull up!” trudno było wyjść z imprezy z w pełni sprawnymi strunami głosowymi.

Repertuar chłopaków był godny, jednak wasze serca mogą również podbić sety Truss Me Daddy. Podczas drugiego wejścia tego duetu za decki dostaliśmy mocnego drum and bassowego plaskacza, przez co trudno było przestać skakać do mocnych dropów. Poza tym we wszystkich występach królował UK Bass, Bassline z elementami UK Garage i Grime. Tutaj też trudno było stać w miejscu. Na parkiecie każdy bawił się, ile tylko miał sił. Nie zabrakło również pogo – i to więcej niż jednego. Można było odnieść wrażenie, że co utwór w którymś miejscu tworzą się nowe taneczne przepychanki. Miód dla uszu, miód dla oczu.

Tanecznym krokiem przez ten cały burdel

Święty Bass jest tym, czego potrzebowaliśmy. Projekt ten uczy polskich odbiorców nowych klimatów, wpływając na ich gusta. To wszystko powoduje rozwój naszej sceny, przy tym próbuje otwierać ludzi na inne brzmienia, mniej znane na naszych terenach. Tą, jak i inne inicjatywy, które wprowadzają coś świeżego (dla większości potencjalnych odbiorców) trzeba szczególnie szanować.

Jest wiele małych elementów, które wyróżniają sound systemowych grajków od tych, którzy siedzą w swojej klubowej strefie komfortu. (…) Gdyby wszyscy didżeje przestali siedzieć w swojej strefie, która gwarantuje im, że właściciel klubu ich zaraz nie wypieprzy, to zaczęliby mieć o wiele większy wpływ na gusta muzyczne ludzi. Wydaje mi się, że w Anglii didżeje zawsze przekraczali granice i dlatego tam przeciętny słuchacz muzyki klubowej jest o wiele bardziej otwarty na świat, przyswaja o wiele trudniejszą muzykę. Didżeje mają taki sam wkład jak raperzy. Może nawet większy. W sumie, gdyby didżeje grali w klubach różnorodną muzykę, to ludzie nie mieliby wyjścia i musieliby się do tego bawić.

Miły ATZ dla culture.pl

Najnowszy singiel projektu, nagrany wspólnie z UNDADASEA (notabene ta formacja również jest warta uwagi), znajdziecie poniżej.

nastia

nastia

nastia

Total
33
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?