Czym skorupka za młodu nasiaknie, tym na starość trącić będzie – tak mówiło pewne sławne przysłowie. I choć naszym redaktorom i redaktorkom do starości jeszcze wiele zostało, to to “trącenie” widać już teraz. Kiedyś zajawkę na muzykę elektroniczną złapać trzeba było – a efekty tego widzicie na co dzień na łamach portalu Shining Beats. Nie zawsze jednak przychodziło to od razu – co nie zmienia faktu, że za dziecka taneczne bity do naszych uszu dochodziły. A od czego się to zaczęło? O tym z okazji Dnia Dziecka opowiemy wam my – niemalże cała redakcja. Czas więc na podróż do czasów, kiedy trawa była zieleńsza, batonik lepiej smakował, a Martin Garrix mógł poskakać nie na scenie, a co najwyżej na trampolinie.
Lotiuma – Levas Polka (Basshunter Remix) (Janusz Kotoński)
Kuzynka mi wgrała ten utwór na MP3, które dostałem od rodziców na święta, jak miałem z 9 lat, a może mniej. Mimo, że elektroniki na dobre zacząłem słuchać w gimnazjum, to ten utwór na pewno zasiał to ziarenko, które sobie przez te parę lat kiełkowało XD
Bob Sinclar – World Hold On + Love Generation (Julia Oziemczuk)
W domu rodzinnym w czasie, gdy był włączony telewizor, przynajmniej połowę czasu w tle leciały kanały muzyczne. To dzięki temu medium w czasie, gdy byłam 5/6-letnim gówniakiem, poznałam postać Francuza i największe hity. Za każdym razem, gdy tylko był włączony TV, z niecierpliwością czekałam na któryś z wymienionych utworów. Kojarzą mi się ze spokojem oraz wakacyjnym klimatem, a każdorazowe ich włączenie na słuchawkach powoduje momentalny powiew nostalgii.
Eric Prydz – Pjanoo (Michał Wiśniewski)
Kawałek ten był drugim od Prydza, który zawojował stacje radiowe i telewizyjne, dzięki którym miałem okazję usłyszeć ten legendarny już motyw. Nie mając wcześniej dużej styczności z taką muzyką, utwór ten był dla mnie czymś zupełnie nowym, innym niż inne popularne kawałki z tamtego okresu. Dziwiło mnie jak instrumentalny kawałek bez wokalu może być czymś tak fajnym, wpadającym w ucho. Nie wiedziałem wtedy, że “Pjanoo” będzie przełomowym numerem, popularyzującym ten nurt progressive house, od którego rozpoczęła się moja przygoda z EDM.
David Guetta – Love don’t let me go + Baby when the light (Maciek Kotyński)
Piękne czasy dzieciństwa, kiedy w wakacje się jeździło do dziadków na wieś i razem z siostrą cioteczną siedziało się całymi dniami na piętrze i oglądało Viva Polska i MTV. Na pamięć znało się wszystkie programy i piosenki, ale to właśnie mający wówczas niemal 40 lat Guetta robił największe wrażenie. Do dziś słucham tych utworów i chciałbym usłyszeć je na żywo podczas seta Davida. Wówczas nie miałem pojęcia, że za kilkanaście lat będzie to gwiazda światowego formatu, ale fajnie było widzieć jego początki.
Darude – Sandstorm (Seweryn Zaremba)
Potężna ilość memów z tą nutą sprawiły, że była ona dość popularna, szybko wpadła w internetowy viral i lubiłem nawet nieświadomie jej posłuchać. Dodatkowo jest to piosenka, która puszczana była po zdobyciu bramki przez drużynę Tottenhamu, a jak kiedyś oglądało się dużo piłki nożnej, to często się ją słyszało. “Sandstorm” raczej każdy słyszał przynajmniej raz, a podwójnie memiczny teledysk sprawia, że teledysk z samej abstrakcyjności i oryginalności lubiłem sobie puścić.
Gigi D’Agostino – L’Amour Toujours (Marcin Gappa)
Chyba każdy z nas zna ten kawałek. Brylował on na początku XXI wieku i podbijał nie tylko klubowe parkiety, ale i również wszystkie szkolne dyskoteki. Wszystko przez chwytliwą melodię, która każdy z nas nuci po dziś dzień. Mimo iż produkcja doczekała się wielu odświeżeń to wersja Włocha ma swój niepodrabialny klimat.
Daft Punk – One More Time (Weronika Guder)
W dzieciństwie zdarzało mi się być widzem kanału muzycznego VH1, a dokładnie programu „Rock Your Baby”, w którym o dziwo nie zabrakło kultowych elektronicznych numerów. To właśnie tam po raz pierwszy usłyszałam też „One More Time”, który wtedy najbardziej mnie zachwycił i zapadł w pamięć. Pamiętam, że zawsze się cieszyłam, gdy gdzieś słyszałam tą charakterystyczną melodię i podobała mi się ona coraz bardziej. Z tego powodu do dziś mam ogromny sentyment właśnie do tego utworu.
Kalwi & Remi vs Fabio Stein – From Poland To Brazil (Piotr Dobrowolski)
Moje dzieciństwo to stałe muzyczne poszukiwania – przez “Smerfne Hity” (również niemieckie), po Vangelisa i Jeana-Michela Jarre’a, aż po Kate Bush, The Kelly Family i Marka Grechutę. Od polskiego duetu Kalwi & Remi nie “Explosion” z ‘blutacza’, nie “Imagination”, nawet nie kapitalne “Revolution” z Johnem Marksem i brawurowym detektywem Rutkowskim w wideoklipie (serio, ten teledysk dziwnie się zestarzał 😅), lecz “From Poland To Brazil” z Fabio Steinem z kompilacji “Kalwi & Remi and Friends vol. 2” z 2006 roku to numer, który ukształtował moją miłość do tech trance. I, trzeba to przyznać, brzmi fantastycznie również dziś, 16 lat po premierze.
Bomfunk MC’s – Freestyler (Maks Klimek)
Jest to numer który nie tylko wciągnął mnie w świat szeroko pojętej muzyki elektronicznej ale to on spowodował że w wieku 8 lat zacząłem słuchać muzyki świadomie.
Mój tato trzymał składanki z mp3kami mojej 10 lat starszej siostry z muzyką z okresu 2000 – 2003. Na jednej z nich były tam numery Linkin Park, Eminema, Kylie Minouge, Sophie Ellis Bextor no i właśnie dwa ikoniczne numery Finów – “Freestyler” i “Something Going On”.
Niestety nie było spisu treści na płytce, więc o nazwie zespołu dowiedziałem się parę miesięcy później przez przypadek słuchając Radia Zet.
Od tamtego momentu znam dyskografię zespołu na pamięć, a wcześniej wspominany “Freestyler” został moim pierwszym tatuażem w życiu 😬
Tiesto – Adagio For Strings (Patryk Wojtanowicz)
Zastanawiałem się nad dwoma utworami, ale ostatecznie wybrałem nie house (w tym wypadku Narcotic Thrust “I Like It”), a trance. Kiedy usłyszałem po raz pierwszy “Adagio For Strings”, nie wiedziałem zupełnie, kim jest Tiesto, ani czym jest gatunek, w którym jest ten numer. Wiedziałem za to, że ten numer będę katować dopóki płyta, na której został on wypalony, się nie zepsuje. I istotnie tak było – z tą różnicą, że nośnik ten po prostu zaginął. I choć elektroniką zainteresowałem się na poważnie dopiero parę lat później, to ten track z pewnością miał wpływ na moje ogólne zainteresowanie muzyką. Wniosek? Trens ma sens!
foto: ZING IMAGES/STONE SUB/GETTY IMAGES