Lepsze jutro było wczoraj – ta wyświechtana maksyma ma wiele sensu, jeśli mowa o kondycji rozgłośni radiowych dla osób młodych. Jeszcze dekadę temu polski eter miał fanom tanecznej elektroniki zdecydowanie więcej do zaoferowania – teraz jest z tym dość ciężko. Pewien wpływ na taki stan rzeczy z całą pewnością miały ruchy legislacyjne mające na celu wymuszenie grania określonego procenta polskojęzycznych utworów.
Rząd ingeruje w radio nie od dziś
W 2011 roku wprowadzono nowelizację ustawy medialnej, która zaostrzyła nakazy dotyczące polskiej muzyki i częstotliwości jej grania. Do tamtej pory przynajmniej 33% utworów miało być po polsku. Wiele stacji – na czele z tymi nastawionymi na młodego słuchacza – upychało więc rodzimą muzykę w godzinach nocnych. Aby temu przeciwdziałać, w 2011 roku znowelizowano ustawę medialną – przez co od 2014 roku co najmniej 60 procent utworów z rzeczonych 33% od kilku lat musi być emitowanych w godzinach 5-24. To też pośrednio spowodowało odsunięcie się rozgłośni dla osób młodych od EDMu, który zazwyczaj charakteryzuje się tekstami w języku angielskim.
Słów z poprzedniego akapitu użyliśmy przy okazji opublikowanego rok temu tekstu, w którym opisywaliśmy pomysł nakazania radiostacjom grania co drugiego utworu w języku polskim. Karuzela dziwnych pomysłów rządzących ani myśli się jednak zatrzymać – dzięki czemu pomysł ingerencji w radiowe playlisty powrócił na tapet.
PiS chce co drugiego utworu w radiu po polsku
W czwartkowe popołudnie poseł PiS Marek Suski zaprezentował projekt nowelizacji ustawy medialnej. Główną zmianą miałoby być zwiększenie obowiązków stacji radiowych odnośnie grania muzyki w języku polskim. Dotychczasowe 33% zamieniłoby się w 50%, z czego 80% miałoby zmieścić się w godzinach 5-24. Przy tym wszystkim premiowana miałaby być nowa muzyka oraz twórczość debiutantów. Takie utwory miałyby być liczone potrójnie.
Suski, będący jednocześnie szefem rady programowej Polskiego Radia, podkreślił że podobne przepisy istnieją w innych krajach. Sam zamysł ma z kolei pomóc rodzimym wykonawcom, którzy z powodu pandemii mają mniej możliwości koncertowania.
Jest to rozwiązanie podobne jak w niektórych krajach Unii Europejskiej, na przykład we Francji. W tych krajach mówi się, że ich kultura jest niezwykle cenna. Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom, marzeniom niektórych.
Zdaniem posła, pomysł popiera nie tylko obóz rządzący, ale także część opozycji.
To nie pierwszy raz
Przypomnijmy – podobne pomysły pojawiają się w przestrzeni publicznej już od jakiegoś czasu. Rok temu rząd próbował przepchnąć większe restrykcje w temacie polskojęzycznej muzyki w radiu tylnymi drzwiami. Wszystko to przy okazji wprowadzenia tzw. podatku reklamowego. Ustawa dotycząca tegoż miała zawierać także nowelizację ustawy medialnej, nakazującej grać radiostacjom co drugi utwór po polsku. Już wtedy branża negatywnie wypowiadała się na temat tego pomysłu, zauważając między innymi wpływ tego typu decyzji na atrakcyjność stacji radiowych dla osób młodych.
Na rynku muzycznym, niestety, nie mamy aż tylu chodliwych hitów polskiej muzyki, które by przytrzymały młodych słuchaczy przy odbiorniku. Nie mówię o hip-hopie, bo on jest wartościowy dla młodych ludzi, ale często okraszony niecenzuralnymi słowami, więc nie możemy go zagrać.
Mariusz Szuster, ZPR Media
(…)
Szersze formaty muzyczne mogą mniej boleśnie znieść zmianę, ale dla stacji wyspecjalizowanych, na przykład adresowanych do młodych ludzi, może być to strzał w plecy.
Takie inicjatywy pojawiały się w parlamencie jeszcze wcześniej. Przykładowo, na jesieni 2020 roku Paweł Kukiz (obecnie jego frakcja – Kukiz’15 – jest we współpracy programowej z PiSem) apelował właśnie o takie rozwiązanie, mające pomóc artystom poszkodowanym przez pandemię. Już teraz spekuluje się, że wprowadzenie teraz takich zmian ma skłonić muzyka i jego partię do popierania inicjatyw obecnego obozu rządzącego.
Da się to zrobić lepiej, ale po co?
Takie zasady byłyby jeszcze zapewne akceptowalne, gdyby do puli 50% zaliczały się także utwory w innych językach bądź instrumentalne, ale będące autorstwa polskiego twórcy bądź twórców. Tymczasem nowa ustawa mogłaby skutecznie zamknąć drzwi tanecznej muzyce do stacji radiowych. Choć i w tym byłby jeden wyjątek, a byłoby nim disco polo – nurt odpowiadający za lwią część tanecznych i polskojęzycznych produkcji.