Debata dotycząca rozrachunków między Spotify a artystami trwa już od dłuższego czasu. Wielu twórców niejednokrotnie narzekało na zbyt niskie zarobki względem liczby odtworzeń ich utworów. Szwedzka firma w końcu odniosła się do tych głosów i zaprezentowała nowy sposób rozliczania się z twórcami. Ma on wejść w życie w pierwszym kwartale 2024 r. Jak będzie wyglądać nowa rzeczywistość na Spotify? Sprawdźmy to!
Wiatr zmian w Spotify
Aktualnie jedno, trwające dłużej niż 30 sekund odtworzenie utworu generuje przychód na poziomie 0,003$, a więc około 0,012 zł. Szybka matematyka podpowiada, że aby utwór wygenerował przychód na poziomie 1 zł, musiałby być on odtworzony 84 razy. Oczywiście artysta musi tą złotówką podzielić się z innymi podmiotami – takimi jak współtwórcy czy wytwórnia. Z takiego przychodu trzeba także odprowadzić podatek. Tym samym efektywny zysk jest jeszcze cięższy do uzyskania.
Zasady te obowiązywały wszystkie utwory – także te z minimalną liczbą odtworzeń. Od przyszłego roku ma to jednak ulec zmianie. Na Spotify obowiązywać zacznie próg odtworzeń, który twórca będzie musiał przekroczyć, by czerpać korzyści finansowe. Nie znamy jeszcze dokładnej jego wartości. Pojawiają się jednak głosy, że całkowicie zdemonetyzowane mają zostać utwory generujące mniej niż 5 centów miesięcznie.
Można sądzić, że to rozwiązanie uderza w najmniejszych, początkujących artystów. Z drugiej strony, należy się zastanowić, czy 20 groszy miesięcznie ma faktyczny wpływ na budżet twórcy.
Utrudnione zadanie mają mieć osoby będące na bakier z uczciwością. Spotify szczyci się posiadaniem jednego z najbardziej niezawodnych systemów wykrywania oszustw, związanych z prawami autorskimi. W maju firma usunęła dziesiątki tysięcy utworów, stworzonych przez AI lub sztucznie nabijających odtworzenia. Obecnie, w przypadku wykrycia oszustwa, przesyłający zostaje oznaczony, a jego utwór usunięty. Nowy model ma pójść krok dalej. Przesyłający mają bowiem zostać obciążeni dodatkowymi karami za nieuczciwe praktyki.
Nie-muzycy będą mieć pod górkę
Ostatnia planowana zmiana poniekąd nawiązuje do poprzedniej. Uderza ona bowiem w osoby, które przesyłają na platformę dźwięki “niebędące muzyką“. Dotychczas zarówno utwory muzyczne, jak i – przykładowo – dźwięk deszczu obowiązywały te same reguły. Aby naliczyć opłatę za odtworzenie, musiało ono trwać minimum 30 sekund, niezależnie od kategorii. Spotify chce rozprawić się z tą niesprawiedliwością poprzez wydłużenie minimalnego czasu odtwarzania danego dźwięku, niezbędnego do naliczenia opłaty.
Czy te rozwiązania zadowolą artystów? Zdania są podzielone, i tak naprawdę dopiero w praktyce dowiemy się, jak to będzie ostatecznie działać.