stmpd rcrds

Z okazji pięciolecia STMPD RCRDS przejrzeliśmy całą dyskografię i wybraliśmy z niej 15 najlepszych numerów

Dokładnie 5 lat temu STMPD RCRDS – wytwórnia Martina Garrixa – zaprezentowała swój pierwszy release. To był początek wielkiej historii EDMu!

kalendarz

Równo 5 lat temu ukazał się w wytwórni STMPD RCRDS pierwszy utwór. Na początku ukazywały się tam głównie tracki założyciela, którym jest Martin Garrix. W dalszym czasie jednak do głosu zaczęli dochodzić kolejni producenci. W ciągu kilku lat nowy dom młodej i skonfliktowanej ze Spinnin’ Records stał się jednym z czołowych miejsc z muzyką elektroniczną.

Na naszym kanale YouTube jest już dostępny materiał, w którym Blinders i Guy Arthur wspominają swoje początki w stajni Garrixa. Warto sprawdzić przed lekturą!

kalendarz

Wróćmy jednak do meritum. Właśnie z okazji pięciolecia labelu, część naszej redakcji usiadła do katalogu wydawniczego STMPD w celu znalezienia utworów najlepszych z najlepszych. Czy im się to udało? Oceńcie sami!

kalendarz

Kamil Kulczycki

Blinders – Leaving

Zaczynamy od Polaka Rodaka.

Kiedy słyszę ten track to wcale nie wychodzę, a wręcz przeciwnie – zbliżam się do źródła dźwięku. “Leaving” w mojej elektronicznej bibliotece otrzymało już miano legendarnego kawałka, który od kilku lat trafnie definiuje postać Blindersa. Poza obłędną aranżacją i licznymi wspomnieniami związanymi z produkcją, brzmienie i miks bardzo przypadły mi do gustu.

kalendarz

HL:DR – Not Afraid

Niesamowity klimat, który dzięki znikomej ilości tekstu można odebrać na swój sposób i stworzyć własną historię w tle. Trzeba przyznać, że alter ego Todda Heldera wypadło naprawdę świetnie. Mam nadzieję, że historia tego aliasu nie zakończy się na jednym singlu i dostaniemy jeszcze nową muzykę w głębszych klimatach.

Deniz Koyu & Ralph Felix – Enemy (feat. MPH)

kalendarz

kalendarz

Przyjemny letniaczek od starego dobrego Deniza Koyu i Ralpha Felixa. Ten track zagrzał swoje miejsce w mojej topce nie tylko dzięki niepodważalnemu kunsztowi producenckiemu, ale w głównej mierze jako chwytliwa produkcja, której ciężko wyjść z głowy. Mimo, że został wydany dopiero na jesieni 2019, to kojarzy mi się mocno z ostatnim normalnym latem. Wszak zagrzał miejsce w kilku aftermovies największych festiwali muzyki elektronicznej tamtego czasu.

Martin Garrix – Home (feat. Bonn)

kalendarz

Nowoczesny utwór, który przypomniał mi swym brzmieniem największe grunge’owe hity chociażby spod szyldu Nirvany. Tak – wiem, że to odważne porównanie, jednak w moim przypadku jest to w pełni zgodne z prawdą. Tekst niesie ze sobą niewątpliwą wartość dodaną, co ze świetną aranżacją tworzy kawał dobrego tracka.

Martin Garrix – Pressure (feat. Tove Lo)

Świeżynka w moim zestawieniu. Nie wiem jakie są szanse na to, żeby moje życzenie się sprawdziło, ale bardzo chciałbym, żeby radiowe trendy poszły w ślady takich produkcji. Pressure ma świeże a zarazem minimalistyczne brzmienie, które jest bardzo ciepłe i miłe dla ucha. Utwór nie byłby taki sam bez Tove Lo, co może odkryciem nie jest, jednak chciałbym zaznaczyć jej bezcenny wkład w finalny kształt produkcji. Czekam na więcej!

Słowem podsumowania napomnę, że wybór nie był prosty. Finalnie może i padło na bardziej mainstreamowe tytuły, jednakże nie chcę wrzucać na siłę mocniejszych bangerów dla samego faktu. Mam swoich faworytów na zestawienie mocniejszych, ale i lżejszych, czy – jak kto woli – głębszych produkcji. Wybranie najlepszej piątki z około pół tysiąca bardzo zróżnicowanych gatunkowo utworów w sposób obiektywny jest niemal niemożliwe, toteż każda taka topka jest mocno subiektywna. W każdym razie, niech STMPD RCRDS dalej czaruje nas – słuchaczy – tak barwnym i jakościowym katalogiem.

kalendarz


Krzysiek Brodowski

Darzę STMPD RCRDS niezwykłym szacunkiem za swój niezwykle różnorodny i ciekawy roster artystów. Z czasem wytwórnia ta stała się dla mnie tym, czym kiedyś było dla mnie chociażby Spinnin’ Records. Śledzę uważnie każde wydanie i szczerze powiedziawszy rzadko kiedy się rozczarowuję. Naprawdę ciężko było wybrać tylko piątkę utworów, jednak padło ostatecznie na dość house’ową listę z małymi wyjątkami.

Josh Charm – Cray

Jednym z artystów, który swego czasu wzbudził u mnie spore zainteresowanie. był Josh Charm. Holender tworzy kapitalne deepowe i techowe produkcje. „Cray” jest tego dobitnym przykładem a charakterystyczny saksofon z tego numeru utkwił mi na długo w pamięci. Co ciekawe – jest to drugi najczęściej słuchany przeze mnie utwór zeszłego roku według podsumowania Spotify. A to musi o czymś znaczyć.

Hawksburn – Get With You

Kolejna nieco lżejsza produkcja na mojej liście. Niezwykle pozytywne, house’owe brzmienia od dość słabo znanego Hawksburn mogą zrobić robotę w niejednym klubie. W „Get With You” dostajemy również w pakiecie dobrze znany wokal. Obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów deep house’owych dźwięków. Ciekawie jest również w drugim numerze z tej EPki o tytule „The Way Out”.

Todd Helder – Talk About Me

Wybieranie ulubionego numeru Todda Heldera to naprawdę ciężkie zadanie, gdyż Holender wyprodukował masę ciekawych kawałków. Ostatecznie padło na „Talk About Me”, które jest prawdziwym trapowym bangerem. Moje marzenie to usłyszeć właśnie ten kawałek w trakcie festiwalu na porządnym nagłośnieniu. Headbangi leciałyby jak złe.

Matisse & Sadko – Doberman

Początkowo darzyłem ten utwór dość chłodnym podejściem. Nie jest to coś, do czego przyzwyczaili nas Rosjanie. Dość pokręcone dźwięki, które w sumie ciężko podpiąć pod jeden konkretny gatunek. Z czasem jednak doszło do mnie, jak świetny jest to numer. Charakterystyczna melodia z breakdownu to prawdziwe mistrzostwo. Chapeau bas dla naszych wschodnich kolegów.

Rogerseventytwo feat. Abee – Artificial Love

Utwór, który swego czasu dość długo trzymałem na zapętleniu. Naprawdę nie wiem co tutaj jest lepsze – kapitalny wokal, za który odpowiada Abee czy może disco house’owa produkcja. Swoją drogą jest to również pierwszy numer Pana Rogerseventytwo (znanego również jako TWR72) w labelu Martina Garixa. Tak dobrych debiutów w nowych wytwórni życzę każdemu producentowi.


Julia Oziemczuk

STMPD RCRDS obecnie jest jedną z moich ulubionych wytwórni. Zawsze jestem co najmniej zadowolona, słysząc produkcje od kogoś z muzycznej stajni Garrixa. Różnorodność gatunków, które i tak w większości trafiają w moje gusta, jest czymś obecnie absolutnie wyjątkowym, patrząc przez pryzmat całej sceny. Często w głowie porównuję obecną formę STMPD do złotego okresu wytwórni Axtone. To samo tyczy się również oprawy graficznej całego labelu. Nie ukrywam, że prace publikowane w ramach wydań są moją ogromną inspiracją. Podobnie zresztą miałam z dawnym wizerunkiem wytwórni Axwella.

Ostatecznie wybrałam kilka utworów, które mają dla mnie szczególne miejsce w sercu. Przygotowanie jedynie 5 propozycji od podopiecznych Garrixa było ogromnym wyzwanie

Bleu Clair & OOTORO – Beat Like This

Zacznę od nowinki od muzycznej rodziny Marina Garrixa. Jak lubię “diskacze”, tak od dawna nie trafiłam na wydanie, które aż tak mnie rwie do tańca. Na to wydanie trzeba było chwilę poczekać, ale dla takich perełek warto! Nie mogę się doczekać, by usłyszeć ten kawałek na jakiejś imprezie.

Matt Nash – You’re Not Alone

Twórczość Matta Nasha miałam okazje już poznać przy wydaniach w innych wytwórniach, jednak cieszę się, że finalnie dołączył do rodziny STMPD RCRDS. Jednym z ulubionych kawałków od niego jest “Home”, choć jeśli chodzi o utwory wypuszczone w labelu Garrixa, pokochałam jego odświeżenie legendarnego “You’re Not Alone”. Nie wiem czemu, ale powoduje u mnie za każdym razem ciary. Nie zliczę, ile razy wracałam do tego utworu.

Aspyer – Saving Grace (feat. Madison Rose)

Aspyer to artysta, którego poznałam dzięki lockdownowemu livestreamowi omawianej wytwórni. Do tej pory jestem bardzo wdzięczna, że trafiłam na jego set. Chłopak rozkochał mnie doborem utworów (progressive house, jak i mocniejsze propozycje – serdecznie polecam) oraz… grą na skrzypcach na żywo. Zaraz po transmisji wyszukałam jego dotychczasowe produkcje i śledziłam nowinki. Każde wydanie tego utalentowanego artysty w STMPD RCRDS przypadło mi do gustu i miałam wielki dylemat, które wam przedstawić w tym zestawieniu. Padło na Saving Grace, przypominające swoim klimatem złoty okres twórczości Axwella (a tego pana również uwielbiam).

Martin Garrix feat. Mike Yung – Dreamer (Nicky Romero Remix)

Tutaj coś od szefa znaczkowej mafii. Już oryginał Dreamer miał coś w sobie – sama melodia, prostota oraz głos wokalisty robił swoje. Jednak długo brakowało mi czegoś więcej. Z pomocą przyszedł Nicky Romero ze swoim remixem. Holender zamienił ten utwór w coś magicznego, a za każdym jego odsłuchem odpływam w inny świat (i to bez nitro). Tak marzyć to ja mogę codziennie!

Martin Garrix & Third Party – Lions In The Wild 

Jak ktoś już mógł zauważyć, jestem wielbicielką progresywnych brzmień. Połączenie produkcji Martina Garrixa i bardzo przeze mnie cenionego duo Third Party ma szczególne miejsce na moich playlistach. Jest kolejny utwór, który powoduje momentalne ciarki przy jego odsłuchu. Ten drop jest nie do podrobienia. Aż chce się płakać, że tak emocjonalnie nacechowane utwory są już rzadkością na naszej scenie. No cóż, kiedyś to było i takie tam, trzeba się przyzwyczaić do wszechobecnego slap house…

kalendarz

Total
13
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?