the chainsmokers

The Chainsmokers kompletują EPkę „Breathe”. Jest różnorodnie!

Duet The Chainsmokers właśnie wypuścił swoją czwartą EPkę. W wydawnictwie o nazwie „Breathe” znalazło się wiele unikalnych produkcji.

westbam  ni

Ostatnie kilkanaście miesięcy w wykonaniu The Chainsmokers są niezwykle obfite, a to i tak mało powiedziane. Duet zaserwował nam sporą dawkę materiału, za którą idzie także jakość. Na przełomie 2024 i 2025 roku panowie postanowili między innymi wrócić do korzeni, publikując przy tym serię wyczekiwanych remixów na Soundcloudzie. W ten sposób doczekaliśmy się między innymi własnych interpretacji „Beautiful Things” czy „Neverender”. Ostatecznie lista zatrzymała się na aż 12 remixach, ale to był tylko przedsmak tego, co czeka fanów w najbliższej przyszłości. Z biegiem czasu zaczęły pojawiać się w pełni autorskie produkcje, które szybko wprowadziły nas w kolejną erę, publikując EPkę pod tytułem „Breathe”.

Dwa lata, dwie EPki

Cofając się rok wstecz w dyskografię, natrafimy na poprzednią EPkę Amerykanów zatytułowaną „No Hard Feelings”. Minialbum miał być EDMową trampoliną skierowaną w bardziej stonowane klimaty po albumie z 2023 roku, lecz nie zebrał zbyt wielkiej rzeszy fanów. Wszak połowa utworów dobiła na Spotify do ledwie paru milionów odtworzeń. Z drugiej strony „Friday”, czy „No Shade at Pitti” przebijały granice 10 milionów streamów, nie wspominając już o hitowym collabie z Zerbem pt. „Addicted”. Natomiast fani czekali na coś innego, coś, co będzie miało w sobie więcej duszy oraz emocji od amerykańskiej formacji. No i bardzo możliwe, że się właśnie doczekali.

westbam  ni

Wydaje się, że nazwa albumu idealnie pasuje do obecnego punktu, w którym są obaj producenci. Potrzebowali oni bowiem nieco oddechu, pracując nad zupełnie nowym i inspirującym ich do działania materiałem. „Breathe” zawiera 8 kawałków, z czego początkowy track jest dość ciekawym, lecz krótkim intro do dalszej części minikrążka. W porównaniu do „No Hard Feelings” to o dwie pozycje więcej. Już pierwsze kilka dni po premierze pokazują, że nowa EPka jest dla fanów bardziej bezpośrednia, a nawet personalna w porównaniu z poprzednią.

Kiedy spojrzeliśmy na tytuły utworów z tej EPki, wszystkie miały coś wspólnego ze słowem oddychać. Poza tym słowo to (breathe – przyp.red.) przypomina nam, abyśmy poświęcili chwilę na zatrzymanie się w obliczu wymagań naszego chaotycznego świata. Cała ta grupa kawałków wydaje się krokiem na drodze do czegoś. Nie wiemy jeszcze dokąd, ale te 8 produkcji tworzy spójną całość i pozwoli nam przejść do kolejnego kroku. Mamy nadzieję, że Wam się spodobają.

Kontrolowana różnorodność

Na pierwszy ogień duet postanowił wypuścić prawdziwy festiwalowy banger pod tytułem „White Wine & Adderall”. Z pewnością wiele osób nie spodziewała się od The Chainsmokers tak energicznej, łączącej electro z brzmieniami zapożyczonymi z speed garage’u pozycji. Tym bardziej, że w ostatnich latach mocno brakowało podobnych przykładów u Amerykanów. Ciepłe przyjęcie może wynikać także ze świetnie dobranego wokalu w wykonaniu Beau Noxa, zamiast Drew. Opinie na temat jego stylu i głosu są jednak mocno podzielone. Numer zgromadził na ten moment ponad 13 milionów odtworzeń na Spotify, co jest jak najbardziej solidnym wynikiem. Dodatkowy plusik za okładkę i kruka, która kosztowała ich 5 tysięcy dolarów. Tak się to robi, panie ILLENIUM.

Tuż za nim melduje się „Helium”, czerpiące nieco z trapu oraz midtempo. Definitywnie słychać tu Amerykański styl i feeling, nadający swojej unikalności w skali całego zestawienia. „Spaces” to długo wyczekiwana kolaboracja z producentem BUNT., którego pseudonim coraz częściej pojawia się w elektronicznym eterze. Tym razem panowie postawili na połączenie w jedność melodic oraz stutter house’u, prezentując ostatecznie całkiem ciekawą otoczkę wokół kawałka.

Nie trudno odnieść wrażenie, że „Don’t Let Me Down” było kolejnym kamieniem milowym w karierze obu producentów. Do sukcesu kawałka niewątpliwie przyczyniła się Daya ze swoim wokalem, świetnie sprawdzającym się w klimacie numeru. Dlatego też duet postanowił stworzyć kolejny track z wokalistką i umieścić go na EPce. Może nie będzie to nigdy nawet w promilu poziom poprzedniego hitu, zwłaszcza że dla wielu drop jest dość bierny i niewystarczający, lecz z pewnością znajdą się fani tego wydania.

Nostalgiczne klimaty

Z kolei „Air” to klasyczny future bass w czystej postaci, a sam tytuł trafnie oddaje bardziej chillowy charakter produkcji. Jeśli ktoś miał wątpliwości czy The Chainsmokers ponownie powrócą do progresywnych brzmień prosto z 2015 roku – mamy dobre wieści. „Smooth” wydaje się alternatywną wersją „Until You Were Gone” bez Tritonal w 2025 roku. Był to także sądząc po odbiorze, zdecydowanie najbardziej wyczekiwany numer od palaczy w tym roku. Nic w tym dziwnego, bo słuchając tejże produkcji, można złapać niezłą nostalgię i towarzyszący spokój, szczególnie przyglądając się cover artowi.

I tu dochodzimy do prawdziwej perełki. „The Cure” to finalny utwór, który okazuje się, że prawie nie znalazł się na minikrążku, co byłoby fatalną decyzją. Jego niepozorność odgrywa to kluczową rolę, szczególnie tuż przed dwoma dropami, mocno przypominające pierwszą pozycję EPki, czyli „White Wine & Adderall”. Podobne synthy oraz vibe dają o sobie znać, tak samo jak diametralnie zmieniający się w połowie utworu ​cały nastrój. Od tego momentu towarzyszy nam mocne zwolnienie tempa, po którym wchodzi bardzo emocjonalna część w postaci gitarowych riffów z domieszką perkusji.

westbam  ni

Całość jest świetnym send-offem i pozostawia wrażenia kompletnego zwieńczenia całej EPki. I może to właśnie tego brakowało przy okazji wielu wydań The Chainsmokers – więcej duszy w utworach i mniej gonitw za liczbami. Z resztą na pytanie o ulubiony utwór społeczności, fala komentarzy była zalana odpowiedzią „The Cure”, co ma realne przełożenie na liczby. Track ten (nie wliczając intro) ma grubo ponad 2 razy więcej odtworzeń niż łącznie „Veins” i „Air”. Nie pozostaje nic jak liczyć na więcej ciekawych produkcji od Amerykanów.

mark knight

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?