twocolors: “Nie myślimy zbyt wiele o polityce stojącej za muzyką” (wywiad)

Niemiecki duet producencki opowiedział Patrykowi Wojtanowiczowi o kulisach powstawania swoich hitów oraz o ich spojrzeniu na tworzenie.

kalendarz

Aby wydać swój pierwszy międzynarodowy hit, który odniósł niemały sukces także w Polsce, musieli czekać kilka lat. Formacja twocolors pod względem umiejętności robienia radiowych dance’owych kawałków pokazywała swój potencjał już niejeden raz. O Emilu i Pierre-Angelo zrobiło się głośno w 2020 roku za sprawą singla “Lovefool“. Później z ich strony było dość cicho przez jakiś czas, ale kiedy wrócili, to dostarczyli kolejne kawałki, które mieliście okazję nawet przypadkiem usłyszeć choć raz. W 2022 roku było to “Heavy Metal Love”, zaś rok później – “Cynical”.

2024 rok przyniósł zaś nowy numer, nazywający się “Stereo“. I tak, on także odniósł pewne sukcesy na falach polskiego eteru. Przy okazji wydania właśnie tego kawałka mieliśmy okazję porozmawiać z chłopakami, którzy – i to trzeba przyznać od razu – byli naprawdę wylewni. Możecie więc spodziewać się całkiem długiej lektury dotyczącej ich patrzenia na muzykę oraz kulis powstawania ich największych hitów.

kalendarz

twocolors – wywiad

Patryk Wojtanowicz (Shining Beats): Nie będę ukrywał, że wielu słuchaczy, w tym ja oczywiście, usłyszało o Was przy okazji „Lovefool” i wielu mogło pomyśleć wtedy, że macie na swoim koncie jeden hit i to by było na tyle. Stało się jednak inaczej. Jaką więc, waszym zdaniem, trudnością jest nie stać się gwiazdą jednego przeboju? Jaka w tym jest presja?

Emil Reinke (twocolors): Na początku zdecydowanie odczuwaliśmy presję, ponieważ nasza muzyka „Lovefool” nie odnosiła takiego sukcesu. A kiedy „Lovefool” poniosło się na całym świecie naprawdę mocno, to odczuliśmy to uczucie.

Pierre-Angelo Papaccio (twocolors): Przy kolejnych piosenkach po „Lovefool” trochę za dużo myśleliśmy podczas tworzenia muzyki, w stylu „och, czy to najlepsza opcja na kolejny singiel?”. Ale w pewnym momencie, po wydaniu trzech singli po „Lovefool”, pomyśleliśmy: „Twórzmy po prostu dobrą muzykę, róbmy to, co lubimy i kochamy, a wtedy ludzie też to pokochają”.

E: Wciąż pamiętam, że kiedy ukazało się „Lovefool”, przez kolejny rok nie wydawaliśmy niczego nowego. My wtenczas siedzieliśmy w studiu i stale pracowaliśmy nad nowymi piosenkami. Zawsze mówiliśmy w stylu „OK, musimy znaleźć nowy singiel”. W pewnym momencie Piero i ja powiedzieliśmy: „Po prostu zrelaksujmy się. Po prostu róbmy muzykę tak, jak robiliśmy to wcześniej i nie myślmy za dużo”. Kolejne sesje w studiu i było już coraz lepiej i lepiej. A potem zrobiliśmy „Bloodstream” i poczuliśmy, że to fajny materiał na kolejny singiel.

Niedawno wydaliście nową piosenkę, zatytułowaną “Stereo” i jestem bardzo ciekaw, jak wygląda praca za kulisami nad singlem. Jak więc to wyglądało?

E: Zwykle jest tak, że sami wymyślamy te piosenki, produkujemy, miksujemy i masterujemy. Czasami jednak ktoś uderza do nas z pomysłem, który chciałby zrobić z nami.

P: Pewnego razu dostaliśmy demówkę, na którą zareagowaliśmy mniej więcej tak: „OK, piosenka jest w porządku, ale wokal jest szalony. Naprawdę się wyróżniał.” Ciężko było stwierdzić, czy to głos żeński czy męski – było to coś pomiędzy. I to oczywiście sprawia, że ​​głos jest tak wyjątkowy.

E: A potem powiedzieliśmy: “OK, musimy poznać tego gościa”, więc ściągnęliśmy go z Irlandii.

P: To zabawne, ponieważ wcześniej działaliśmy przy tym utworze z innym wokalistą – ale tamtej wersji nie czuliśmy za bardzo. Ale potem pomyśleliśmy, że instrumental jest tak chwytliwy i mocny, że musimy znaleźć innego wokalistę. Bardzo dobrze pasowało to do wokalu Rose. To było tak, jakbyśmy odbyli dwie różne sesje nagraniowe. Drugiego dnia wszystko zakończyliśmy i wyszło to naprawdę dobrze.

“Nie myślimy zbyt wiele o polityce stojącej za muzyką”

Na początku zeszłego lata wydaliście „Cynical”, nową wersję kultowego utworu Safri Duo. W Polsce „Played-A-Live” zyskało popularność dzięki reklamie jednego z producentów lodów. Pamiętacie może, czy ta reklama była emitowana także w Niemczech?

kalendarz

P: Nie, niestety nie.

E: Ale i tak piosenka była naprawdę bardzo popularna w radiu, a teledysk ciągle leciał w telewizji.

Jak działało wam się z Safri Duo?

P: Na początku historia ta nie jest jakaś bardzo spektakularna. Otrzymaliśmy e-mail od wytwórni w stylu „Hej, chłopaki, jak wam się podoba Safri Duo? Czy jest jakaś ich piosenka, którą lubicie?” A my na to: „Oczywiście, bardzo kochamy „Played-A-Live”, ponieważ dorastaliśmy słuchając tej piosenki”. Stwierdziliśmy też, że jeśli byłaby szansa, że ​​będziemy mogli być z nimi w studiu, jesteśmy na to bardzo otwarci. I od tego się to zaczęło.

E: Pojechaliśmy do Kapsztadu i próbowaliśmy znaleźć środowisko, w którym moglibyśmy naprawdę skupić się na muzyce. Wysłaliśmy nasz pomysł do Safri Duo, ale oni stwierdzili: „Ta wersja jest spoko, ale naprawdę podoba nam się wasz styl. Proszę, zróbcie to bardziej po swojemu”. Powiedzieliśmy: „OK, spróbujmy”, ponieważ mieliśmy ogromny szacunek do oryginalnej piosenki. Trochę baliśmy się próbować wielu rzeczy, ponieważ nie chcieliśmy, żeby zrujnowało to klimat oryginału. Niemniej działaliśmy po swojemu i okazało się, że to pasuje. Spotkaliśmy się także z piosenkarką Christą Sarandi i stworzyliśmy trochę melodii wokalu, które naprawdę pasowały.

Później zrobiliśmy ostatnie poprawki w ich studiu, ponieważ mimo tylu możliwości, które mamy obecnie – takie, jak telefony czy maile – lepiej jest komunikować się, będąc face to face.

P: Tak, to znacznie upraszcza proces produkcji. Kiedy ktoś mówi “zrób to trochę inaczej”, słyszy ten utwór i mówi “daj więcej groove’u” lub “niech to będzie ostrzejsze”, to przy komunikacji mailowej tworzy się problem. Każdy ma swoją definicję danego brzmienia. Natomiast, kiedy siedzimy nad czymś razem w jednym miejscu, to wzajemne zrozumienie jest znacznie łatwiejsze.

To było jak prawdziwa praca. Naprawdę spędziliśmy czas w studiu. To nie była tylko nasza piosenka, którą wysłaliśmy komuś innemu, żeby dodał swoje elementy. To naprawdę była wspólna praca, co było fajne.

W przypadku “Cynical” wiele mogło, jak sądzę, wskazywać na to że może to być materiał na hita. Jednak tego typu piosenki nie zawsze odnoszą tak duży sukces komercyjny, jak w waszym przypadku. Nawiązując do tytułu piosenki – jak cynicznym trzeba być, tworząc muzykę popularną?

kalendarz

P: Myślę, że nie myślimy zbyt wiele o polityce stojącej za muzyką. Po prostu zajmujemy się muzyką. Nie da się zaplanować sukcesu w muzyce, można po prostu stworzyć świetną piosenkę. A potem można mieć nadzieję, że ludziom się to spodoba. Na przykład – kiedyś wydaliśmy piosenkę, która była naprawdę dobra na lato, ale pogoda wciąż była kiepska i nie wszyscy odczuwali letnią atmosferę, więc ta piosenka nie przyjęła się zbyt dobrze. Sukces singla to mnóstwo szczęścia.

E: To zależy także od ludzi wokół ciebie. Trzeba mieć dobry, bardzo dobry zespół, a do tego trzeba robić dobrą muzykę. Musisz być silny w obu aspektach, musisz mieć dobry zespół, a muzyka musi być odpowiednia. Gdy nie ma jednego z elementów, to ciężko o komercyjny sukces.

„Cynical” naprawdę dobrze się przyjęło w polskich rozgłośniach. Wciąż pamiętam, jak kiedyś byliśmy w Polsce, na zupełnym odludziu. Siedzieliśmy w taksówce, ktoś włączył radio i wtedy usłyszeliśmy ten numer. Pomyśleliśmy: „OK, to szaleństwo”.

Tak, „Lovefool” i „Cynical”, a także „Heavy Metal Love” zrobiły furorę w naszych rozgłośniach radiowych, więc Polska to dobre miejsce dla was.

P: Bardzo szybko zdobyliśmy złote płyty za „Cynical” i „Heavy Metal Love” w Polsce, szybciej nawet niż w Niemczech, więc jesteście naprawdę wyjątkowi.

część druga wywiadu z twocolors na drugiej stronie

kalendarz

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?