Energy Mix kończy 20 lat. Jaki wpływ miały te sety na mój gust muzyczny? [KIEDYŚ TO BYŁO]

Kultowe już sety z cyklu Energy Mix kończą 20 lat! Z tej okazji Krzysiek postanowił podzielić się z Wami swoimi wspomnieniami.

nastia

Naprawdę ciężko o bardziej kultową serię składanek na polskiej scenie klubowej, niż słynny Energy Mix. Zresztą – kto z Was nie kojarzy charakterystycznego głosu DJa Hubertusa opowiadającego o numerach i artystach? Trudno w to uwierzyć, że już 20 lat minęło od czasu premiery pierwszego krążka spod tego szyldu. Na numerach z tych składanek wychowały się pokolenia klubowiczów, w tym między innymi również my. Dziś opowiem Wam nieco, jak poznałem tę lubianą przez wielu serię zestawień najlepszych klubowych utworów i jak wpłynęła ona na moje zainteresowanie tą muzyką.

Jak to kiedyś było…

Z Energy Mixami po raz pierwszy spotkałem się w 2010 roku – a więc dość późno, o czym przekonali mnie starsi redakcyjni koledzy. Historia prosta – starszy brat pożyczył od jakiegoś znajomego płytę z mixem o numerze 19. Przez popsutą antenę od radia w starym Oplu Astrze był to najczęściej jeden ze sposobów aby posłuchać jakiejś muzyki. Przyznam szczerze, że słuchałem tej składanki tyle razy, że znam ją na pamięć i w zasadzie nie jestem w stanie się nią znudzić.

nastia

Od tego czasu Energy Mixy były moim sposobem na poznawanie fajnych, klubowych kawałków i starałem się śledzić każde kolejne wydania. Było to całkiem wygodnie ponieważ nie trzeba było szukać utworów samemu – ich tytuły były podawane na tacy przez DJa Hubertusa i DJa Thomasa. Często towarzyszyły mi one w ciśnięciu autkiem w Need For Speed: Most Wanted po szkole. To właśnie tutaj po raz pierwszy usłyszałem o takich nazwiskach jak Steve Angello, Sidney Samson czy Afrojack.

nastia

Ta seria pokazała mi EDM

Z czasem zacząłem nieco zaniedbywać sprawdzanie kolejnych odsłon, jednak wielki powrót miał miejsce w 2013 roku przy okazji numeru 41. Punkt zwrotny pojawił się przy okazji premiery składanki nr. 42, gdzie pojawiło się sporo EDMowych numerów. To właśnie tam można było usłyszeć chociażby “Animals” Martina Garrixa czy też “Mammoth” od Dimitri Vegas & Like Mike. Szczerze powiedziawszy, w tamtym czasie te numery zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Dzięki tej składance sam zacząłem śledzić wydania z największych wytwórni EDM i interesować się tą tematyką.

Z czasem byłem już na bieżąco z wszystkimi premierami największych wytwórni oraz informacjami ze świata EDM, więc Energy Mixy poszły w odstawkę. Ostatnio wróciłem jednak z sentymentu do kilku nowszych odsłon. Co ciekawe, ciągle pojawiają się nowe składanki z tej serii. Licznik dobił do numeru 67, i wygląda na to, że póki co nie ma zamiaru się zatrzymywać.

Zdaję sobie sprawę z tego, że przygodę z tym projektem rozpocząłem bardzo późno – bo w połowie jego trwania. Jednakże każdy od czegoś zaczynał i tak naprawdę moje wspomnienia wskazują na ponadczasowość tej serii.

Wielki szacun dla ojców tej serii za nieustanne tworzenie tych kultowych mixów przez ostatnie 20 lat. Mam nadzieję, że tradycja ciągłego wydawania Energy Mixów będzie stale kultywowana. Pozostało tylko życzyć kolejnych 20 lat i stałego pokazywania klubowiczom, jakie trendy panują obecnie na parkietach.

To znaczy, jakie trendy panowałyby, bo sami wiecie…

nastia

nastia

nastia

Total
20
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?