Może i historie w stylu “muzyka odmieniła moje życie” są nieco trywialne i wyeksploatowane już wiele razy, jednak takie historie jak ta, zdarzają się w świecie muzyki elektronicznej bardzo rzadko. Bardzo często przypadają one w udziale Martinowi Garrixowi, który w przeszłości chociażby fundował bilety na swoje występy osobom, które go o to bardzo prosiły, czy też funkcjonował jako ambasador akcji SOS Wioski Dziecięce. Innymi słowy – Martijn ma serce i wie, jaki pożytek może przynieść bycie dobrym człowiekiem.
Tym razem sytuacja dotyczy półfinalisty ubiegłorocznej edycji amerykańskiego “Mam talent!”, Michaela Younga, znanego bardziej jako Mike Yung. Pięćdziesięcioośmioletni wokalista, który od 40 lat występował w nowojorskim metrze – co tu dużo kryć – w życiu łatwo nie miał, i to mimo viralowego filmu z jego udziałem, który rozniósł się po sieci w 2016 roku, czy dojścia do półfinału talent show rok później. Dopiero współpraca z Martinem – o której mogliśmy się dowiedzieć w jednym z wywiadów, udzielonych przez Holendra w sierpniu – odmieniła jego życie. Jednak żaden opis nie określi całej tej sytuacji lepiej od tego, co pojawiło się na Instagramie Mike’a w ostatnich dniach. Okazuje się, że wydanie singla z najpopularniejszym producentem na świecie ma dla tego człowieka naprawdę spore znaczenie.
Jest dużo czytania, ale naprawdę WARTO.
“Oto facet, który pomógł mi w najgorszych chwilach mojego życia. Przez 40 lat trenowałem i pomimo tego, że byłem w “Mam talent!”, moje życie się nie zmieniło, a z upływem czasu zrobiło się nawet trudniej. Sukcesu się nie dostaje, tylko się na niego pracuje – tej zasady nie sposób przeskoczyć. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że obecność w programach telewizyjnych nie przekłada się na sukces lub zmiany w życiu. To krótki moment. Po tym, jak odpadłem z programu w ubiegłym roku, wielu ludzi myślało, że w końcu mi się udało. Nieprawda. Musieliśmy uruchomić akcję na Kickstarterze, żeby wszystko się udało, ale nawet na to nie wystarczyło. Uzbierałem tylko na rozpoczęcie prac nad albumem. Codziennie rano wstawałem, by wspierać moją rodzinę (wciąż to robię), to wszystko w obliczu grożącej nam co miesiąc eksmisji i rachunków za leczenie Lydii (żona Mike’a – przyp.red.), która chorowała coraz bardziej. Wtedy pojawił się ten facet i powiedział, że chce pokazać mój głos światu. Pomógł mi wtedy, kiedy nikt inny nie mógł. Są rzeczy w życiu, których nie sposób wyjaśnić. Jedną z nich jest Bóg. I chcę podziękować Mu za Martina i za wszystko, co dla mnie zrobił. Mam nadzieję, że w końcu pokażę wytwórniom, że wciąż mam to, czego potrzeba na debiutancki album.”
“Ostatni rok był jednym z najtrudniejszych w moim życiu. (…) Straciłem miłość mojego życia i matkę moich dzieci. Lydia pomagała mi najbardziej, kiedy goniłem swoje marzenia przez 26 lat naszego związku. (…) Ta piosenka, którą napisaliśmy (z Martinem – przyp.red.), jest poświęcona jej i wszystkim marzycielom. Chcę podziękować Martinowi za to, że dał mi szansę pokazania swojego głosu światu. To jest niemal jak sen – spośród wszystkich ludzi na całym świecie, z którymi może współpracować, on chciał zrobić utwór ze mną. Dziękuję za danie mi nadziei i szansy na to, aby powiedzieć ludziom, by nigdy nie przestali gonić swoich marzeń. Dziękuję, że wierzysz we mnie. Do wszystkich marzycieli. Nigdy nie przestawajcie gonić swoich marzeń. I nigdy się nie poddawajcie. Kocham was wszystkich.”
Nic dodać, nic ująć – jeśli szukacie w EDMie kogoś, kto ma spore pokłady Rozumu i Godności Człowieka, to chyba już możecie przestać szukać. Martijn, szanujemy!