Przemysł muzyczny to bardzo specyficzny rodzaj biznesu. Na początku bardzo trudno się przebić do szerszej publiczności, nie mówiąc już o podpisaniu kontraktu z dużą wytwórnią. Prawda jest taka, że często, obok samozaparcia, potrzeba po prostu szczęścia, a nie – jak wiele osób twierdzi – tylko ogromnego talentu.
Niestety, nie ma tak łatwo – i zdobycie wymarzonego kontraktu jest dopiero początkiem trudnych wyborów. Wiele osób może udawać naszych przyjaciół, aby tylko przebywać wokół nas i inkasować z tego tytułu korzyści. Podpisanie jakiejś umowy może być kluczowe dla kariery danego artysty, ale trzeba to robić odpowiedzialnie – gdyż wiele osób tylko czeka na nasz błąd.
Problemy weterana…
Jak się okazuje, nawet weterani sceny klubowej mogą mieć z tym problemy. Marc Kinchen działa w muzyce elektronicznej od lat 90. i wydawać by się mogło, że wszystko już w swojej karierze przeżył. Niestety, ostatnio spotkała go przykra niespodzianka.
Manager Mark Davenport oraz agencja MDM Artists mieli w nieczysty sposób nakłonić go do podpisania kontraktu. Jak informuje nas magazyn Variety:
MK twierdzi, że menedżer Mark Davenport nakłonił go do podpisania umowy podczas niespodziewanego spotkania na lotnisku, po tym jak pił do późna występując na koncercie poprzedniej nocy. MK został w tym momencie pospiesznie zmuszony do podpisania umowy bez wcześniejszego sprawdzenia jej przez prawnika.
Variety
Prawnik Kinchena twierdzi:
Nawet przy czasami surowych normach w przemyśle muzycznym, postępowanie MDM było rażące i naruszało normy branżowe.
Kontrakt związał MK z firmą zarządzającą przez Davenporta, MDM Artists, na dziesięć lat. Część pozwu jest oparta na widocznym naruszeniu „reguły siedmiu lat” obowiązującej na terenie Kalifornii, która ogranicza osobiste umowy o świadczenie usług. Jak możemy przeczytać w dokumencie:
Pozwani oszukańczo nakłonili MK do podpisania całkowicie jednostronnej, nieuzasadnionej umowy o zarządzanie, w której pozwani wprowadzili szereg automatycznych i nieodwołalnych opcji.
Co więcej, agencja byłaby uprawniona do obniżenia zarobków MK z umów zawartych nawet po rozwiązaniu umowy.
Wysoka kwota
MK i jego zespół prawny domagają się 1,5 miliona dolarów prowizji i 2 milionów dolarów odszkodowania.
Część osób zapewne powie, że nikt nie zmuszał Marca do podpisania tego kontraktu. Z drugiej strony jednak Davenport w nieczysty sposób wykorzystał okazję i “niedysponowanie” producenta. Sprawa wygląda dość poważnie i z pewnością nieprędko poznamy jej finał.