Tegoroczna jesień w pełni zasługuje w kontekście sceny eventowej na określenie “okres w kratkę“. Pewne wydarzenia (takie, jak ASOT 1000 czy Dreamstate Europe) są przenoszone na inne terminy, podczas gdy inne (chociażby polskie koncerty zespołu Scooter) odbywają się zgodnie z planem. De facto z największym rozmachem działają obecnie kluby, w których sytuacja wygląda niemalże tak, jak przed pandemią. Wszystko to dzieje się pomimo obowiązujących od początku wakacji obostrzeń, które właśnie zostały przedłużone do końca listopada. Dlaczego tak się dzieje? Wyjaśnijmy to sobie.
Obecne reguły przedłużone…
Zacznijmy od konkretów. W czwartek, 28 października, w Dzienniku Ustaw pojawiło się rządowe rozporządzenie dotyczące koronawirusowych obostrzeń. Główne zmiany względem obowiązujących przez ostatni miesiąc regulacji dotyczą:
- zwolnienia z obowiązku zakrywania ust i nosa podczas przeprowadzania konkursu na aplikację kuratorską i egzaminu kuratorskiego
- nakazania na terenie m.in. szkół, placówek oświatowych, uczelni i instytutów badawczych zakrywania ust i nosa w czasie poza zajęciami, chyba że podmiot kierujący taką placówką postanowi inaczej
…choć martwe
Tym samym uchwalone pod koniec czerwca obostrzenia dotyczące klubów i koncertów (o których pisaliśmy na naszych łamach) zostają bez zmian. Taki stan rzeczy, według rozporządzenia, ma obowiązywać do końca listopada. Jednakże teoria teorią, a praktyka praktyką – i mowa tu przykładowo o zawartych w dotychczasowych rozporządzeniach limitach dla osób niezaszczepionych. Te bowiem, głównie za sprawą opinii Urzędu Ochrony Danych Osobowych (o której także informowaliśmy), są martwym przepisem.
Przypomnijmy – zdaniem UODO organizatorzy koncertów czy właściciele klubów nie mają prawa wymagać od uczestników informacji dotyczących szczepienia przeciwko COVID-19. Nie istnieje bowiem żadna podstawa prawna nakazująca przekazania takich danych, przykładowo, na wejściu do klubu. Dodatkowo rządowe rozporządzenie nie zawiera żadnych informacji odnośnie tego, kto i na jakich zasadach może dokonywać takiej weryfikacji. Nieznany jest także konkretny sposób, w jaki taka weryfikacja miałaby się odbywać.
Wróciliśmy do względnej normalności
Opinia ta niesie za sobą wymierne skutki – próżno bowiem szukać klubu, który stawiałby na wejściu jako obligatoryjny wymóg okazanie zaświadczenia o zaszczepieniu bądź certyfikatu covidowego. Wszak, jak wynika z decyzji UODO, okazanie takiego dokumentu leży w gestii każdego z uczestników. Jak wynika ze zdjęć i filmów publikowanych na social mediach, dystans społeczny i noszenie maseczek również jest fikcją. Tym samym miejsca te działają praktycznie w taki sposób, jak przed pandemią.
Nieco inaczej temat przedstawia się podczas koncertów i eventów – przykładowo, podczas The Other Side Of The Sun czy Heartbeat Festival honorowane było oświadczenie dotyczące wakcynacji, które należało jedynie okazać na wejściu. Podobnie wyglądało to także podczas mających miejsce w ostatnich dniach w naszym kraju koncertach zespołu Scooter. Na tej samej zasadzie będzie można wejść także na takie imprezy, jak Mayday czy Undercity, które to odbędą się w najbliższych dniach.
Wbrew dezinformacji, nic się nie zmieniło
Stoi to więc w sprzeczności z doniesieniami niektórych mediów klubowych, które sugerowały “powrót obostrzeń”, bazując wyłącznie na informacjach o przedłużeniu obowiązywania obecnych regulacji. Tych samych, które już kilka miesięcy temu okazały się po prostu martwe. O ile coraz głośniejsze są sygnały ze strony rządu o wprowadzeniu restrykcji w powiatach z najtrudniejszą sytuacją pandemiczną (głównie chodzi o tereny wschodnie), o tyle w dniu 31 października (kiedy to nowe rozporządzenie weszło w życie) sytuacja nie uległa żadnej istotnej dla fanów dobrej zabawy zmianie.
I oby stan rzeczy, w którym hale i kluby są pełne imprezowiczów, już pozostał.
