Winylowy zawrót głowy. Przegląd łowów z 2023 roku [Z DOBREJ WOLI]

Wydań na winylach obecnie wychodzi 150… co najmniej 200 w tygodniu. Piotr Dobrowolski miał więc z czego wybierać.

nastia

Czy w ubiegłym roku oglądaliście uważnie każdy grosz i próbowaliście oszczędzać? Jesteście spokojni o szerokość Waszych domowych półek? To znaczy, że ominęła Was zajawka na płyty winylowe. Ale spokojnie, możecie to nadrobić i zacząć w każdej chwili. Dziś podpowiem Wam, co ciekawego ukazało się na plackach w 2023 roku.

Swoje kolejcjonowanie wydań na winylu zacząłem stosunkowo późno, bo mając 26 lat (cztery lata temu). Wraz z narzeczoną sprawiliśmy sobie nasz ulubiony album od Above & Beyond – „Acoustic”. No i się zaczęło. Nowych płyt do kolekcji szukamy teraz zarówno w sklepach online, jak i na okolicznych targach lub straganach. Ta druga opcja notabene przynosi sporo frajdy. Naprawdę – nigdy nie wiesz, co odnajdziesz w danym miejscu, a odnaleźć można prawdziwe perełki! Nasz zbiór powiększa się średnio o 1-2 wydania w miesiącu, choć zdarzają się też i częstsze zakupy. Oczywiście z zachowaniem (lub chociaż próbą zachowania) zdrowego umiaru – kto zbiera, ten wie.

Tym – może nieco przydługim wstępem – zapraszam Was na mój przegląd tego, co ciekawego znalazłem wśród elektronicznych premier z 2023 roku, starając się zahaczyć o różne gatunki.

nastia

Zacznę od trzech skromnych wyróżnień:

nastia

Avicii – True: Avicii by Avicii (10th Year Anniversary Edition)

Należę do grona ludzi, którzy wolą edycję „Avicii by Avicii” od standardowego „True”. Krążek z alternatywnymi wersjami (przygotowanymi przez samego Tima) został wydany po raz pierwszy z okazji 10-lecia albumu. Myślę, że warto odkryć, zwłaszcza jeśli jesteście zaznajomieni z jego hitami tylko w wersjach, które zdobyły największy rozgłos.

Enrico Sangiuliano – Physical Change EP [NINETOZERO]


O Enrico i jego tegorocznych dokonaniach wspomnę szerzej w innym podsumowaniu
– bo jest go za co chwalić, oj jest! To czwarta (i jednocześnie piąta od końca) EPka jego konceptualnego labelu NINETOZERO. Jeśli jesteście gotowi na solidne techno z domieszką psychedelicznych wstawek, koniecznie sprawdzajcie to wydawnictwo.

Röyksopp – Profound Mysteries

Tak, to album z 2022 roku, ale gdybym o nim nie wspomniał, to dostałbym kota. Wielki powrót norweskiego duetu Röyksopp po ośmiu latach (nie licząc krążka “Lost Tapes”). Projekt podzielony na trzy części i 29 premierowych kompozycji (plus jednego outro/skitu), wśród których nie ma, po prostu nie ma ani jednego słabego punktu. Każdy odsłuch przynosi nowe spojrzenie, przy każdym odtworzeniu inna produkcja zyskuje mój jeszcze większy zachwyt… Magia melodii, dźwięków, aranżacji i często też i wokali (tutaj prym wiedzie genialna Susanne Sundfør, ale inne głosy też zasługują na co najmniej pochwałę).

Słowem: arcydzieło dla fanów szeroko pojmowanej elektroniki, choć głównie synth-popu. Winylową edycję warto posiadać dla naprawdę starannego wydania i książeczki z graficznymi pracami, ilustrującymi każdy utwór.

Przejdźmy teraz do mojej ulubionej piątki, osadzonej (niemal) w całości w 2023 roku:

nastia

nastia

Activa – Movement: One

Rob Stevenson ruszył z nową serią kompilacji i postanowił nie brać jeńców, tylko zacząć z wysokiego „C”. Jeżeli chcecie wiedzieć, co dobrego gra obecnie w trance, pierwsze „Movement” jest idealną prezentacją obecnego stanu tego gatunku (głównie z szeregów wytwórni Brytyjczyka – Borderline, choć nie tylko).

Kompilacja wypada znakomicie nie tylko muzycznie, ale również graficznie, ale czy może to dziwić, gdy za projekt wizualny odpowiada Ian Anderson (który współpracował już m.in. z Aphex Twinem czy marką Gatecrasher).

Na winylowej edycji odnajdziecie 8 produkcji z wydawnictwa (na dwóch płytach). Między innymi od samego Activy, dwa kapitalne kawałki od Coredaty (o którym też wkrótce wspomnę w osobnym tekście), duetu Aeon Shift oraz Chrisa Johnsona. Bardzo udana selekcja i godna reprezentacja całości.

Various Artists – Lost Miracles, Vol.2

To potężna gratka dla miłośników organic house. Wydanie, ponownie dwupłytowe, zawiera 8 wybranych utworów z wytwórni Sébastiena Légera z lat 2021-2023. Hipnotyzujące linie melodyjne (zarówno majorowe jak i minorowe) oraz łatwo wchodzące w głowę bity.

Szczególnym uczuciem darzę utwór „Stevie”, czyli cover/remiks utworu Stevie’go Wondera – „They Won’t Go When I Go”. Ale tak jak u Activy, tak i tutaj nie mogę wskazać utworu, który poziomem odstawałby od reszty.

PRAANA – Supernal Dawn

Najlepszy progresywny album mijającego roku. Panowie z duetu Tritonal w swoim pobocznym projekcie czują się jak ryby w wodzie. Znakomicie skonstruowane produkcje, z przyjemnym, wyrobionym flow. Wydanie winylowe z ładną, barwną okładką i przyzwoicie wykonanymi, przezroczystymi płytami.

Anyma – Genesys


Po albumie Matteo Milleriego spodziewaliśmy się sporo dobrego grania i jakości. Czy jest to najbardziej przereklamowany projekt i krążek klubowego świata, czy wydawnictwo warte swojego budżetu, rozmachu i blichtru? Odpowiedź brzmi: mimo wszystko, bliżej mu do drugiej opcji.

Musicie nastawić się na pewien schemat w produkcjach Matteo i „kupić go” bądź nie. Jeśli postawicie na pierwszą opcję, zaczniecie zauważać niuanse, które różnią od siebie na pozór bardzo podobne do siebie kompozycje. To są te detale, które sprawiają, że Włoch bije na głowę wszystkich twórców, którzy próbują kopiować jego styl, korzystając z trendu na melodic techno (który w dużej mierze zawdzięczamy wytwórni Afterlife).

Kocham energię takich numerów jak „Eternity”, „Syren” czy „Samsara”. Doceniam też starania np. przy nieco spokojniejszym „Chordial” z pozornie niepozorną i prostą linią melodyczną, ale poprowadzoną tak, że odbiór całości jest wybitnie przyjemny.

Jestem ciekawy dalszej drogi tego aliasu, jak będzie rozwijany i na ile będzie pozwalał sobie na, choćby subtelne, eksperymenty.

Muszę też dodać, że edycja winylowa albumu ma – w mojej opinii, rzecz jasna – o niebo lepsze ułożenie tracklisty, niż cyfrowa/streamingowa. Klamra pomiędzy „Eternity” a „Consciousness” sprawdza się znakomicie. Warto doświadczyć wydawnictwa Matteo właśnie w tej formie.

Adult Art Club – Adult Art Club


To drugi najdroższy winyl w mojej skromnej kolekcji (po wspomnianych Royksoppach), w dużej mierze przez to, że jest dostępny wyłącznie poprzez wysyłkę z Australii. Ale, cholera, warto było!

Ale czym właściwie jest Adult Art Club? Powiem Wam, że przy pierwszych (jeszcze streamingowych) odsłuchach nie byłem tego świadomy. Wystarczył mi znak jakości od Rose Avenue, labelu grupy RUFUS DU SOL. Warto jednak dodać, że ADC tworzą wspólnie Matthew Kopp (aka Running Touch) oraz Zac Waters. Czyli goście z niebanalnymi dorobkami i doświadczeniami.

Swój album o zaskakującym tytule „ADULT ART CLUB” oparli o bardzo ciekawy koncept, łącząc muzykę z kulturą klubową lat 90-tych i pasją do malarstwa. I to do wielu twórców, począwszy od Salvadora Daliego, Vincenta Van Gogha, a nawet sięgając po twórczość aż trzech (!) polskich artystek: Zofii Stryjeńskiej, Tamary De Lempickiej i Krystyny Śmiechowskiej.

nastia

To ogromna gratka nie tylko dla fanów techno i elektroniki, bo wśród utworów znalazło się też m.in. „Kusama Butterfly”, czerpiący sporo z nu metalu lat 90-tych. Rozmaitych inspiracji, również pozamalarskimi, jest tutaj mnóstwo: od Billie Eilish, po „Tekkena 3” i „Matrixa”, na The Prodigy, Gorillaz czy Jamie’m XX kończąc.

Jeżeli szukacie niebanalnych doznań w muzyce, ten krążek na pewno Wam je zapewni.


I to by było na tyle. To był naprawdę bogaty rok w solidne wydania na plackach. Już teraz oszukuję sam siebie, że w przyszłym roku wydam mniej (ta, jasne), ale jak coś, to być może starczy funduszy na podobne podsumowanie na koniec 2024.

nastia

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?