Na co dzień pracuje w markecie, teraz wydaje w Armadzie i Spinnin’. Przed wami Luvstruck [WYWIAD]

Pumping trance wraca do gry, a wraz z nim głośniej może się zrobić o tym gościu. Luvstruck gościem Piotra Dobrowolskiego.

nastia

Luvstruck to tak naprawdę Craig Higgins, producent i DJ z Wielkiej Brytanii, który po latach wydawania swoich produkcji we własnej wytwórni wylądował ze swoim utworem w kultowym Spinnin’ Records. W holenderskim gigancie wydał właśnie swój cover hitu „What’s A Girl To Do”, który pojawiał się w setach Adama Beyera, Martina Garrixa czy Armina van Buurena. Jednak nie sam najnowszy utwór sprowokował nas do umówienia się z Brytyjczykiem na wywiad. Jak się okazuje, brzmienia które prezentuje Craig i którym jest od lat wierny, właśnie wracają do łask. A komu lepiej oddać głos, jak nie komuś kto siedzi w temacie od paru dekad?

Ten wywiad to opowieść przede wszystkim o uporze i determinacji – cechom, które w odnoszeniu sukcesu są rzeczami kluczowymi. Luvstruck w rozmowie z Piotrkiem Dobrowolskim opowiedział o tym, co spowodowało, że pokochał muzykę klubową, o kulisach debiutu w Spinnin’, a także o tym, co robi poza muzyką.

nastia

Luvstruck – wywiad

Piotr Dobrowolski (Shining Beats / Z Dobrej Woli): Czy pamiętasz pierwszy utwór/set/kompilację lub album, który zaczął budować Twoją miłość do muzyki klubowej? Odkryłeś go samodzielnie czy za czyjąś rekomendacją?

nastia

Luvstruck: Hej, dzięki za zaproszenie do rozmowy, ogromnie to doceniam. Moja miłość do muzyki elektronicznej zaczęła się bardzo wcześnie. Pamiętam mojego tatę, słuchającego w aucie hitów lat 80-tych: The Human League, ABC czy Davida Bowie’go. Później przyszły wczesne lata 90-te, gdy słuchało się The Prodigy, kupowaliśmy kasety i płyty CD. Pierwszym miksem, który wprowadził mnie w undergroundową scenę, był występ Judge Julesa dla Kiss FM, zanim przeniósł się do Radio 1. Ppomyślałem wtedy: ależ to jest muzyka! Trafiła od razu w mój gust i szybko stała się moim uzależnieniem.

Myślę, że nikt, nigdy nie zadał Ci tego pytania – mam dziwne przeczucie, że pewien utwór Southside Spinners miał na Ciebie mocny wpływ. Czy Twój alias to hołd dla wspominanego numeru czy za Luvstruck stoi zupełnie inna historia?

Tak, bez wątpienia „Luvstruck” to klasyk. W pełni reprezentuje wszystko to, co ma dla mnie znaczenie w muzyce – spontaniczne melodie i optymistyczny klimat. Cała ówczesna scena miała na mnie potężny wpływ. Miałem to szczęście imprezować w złotej erze trance’u i był to wyjątkowy czas. Myślę, że to właśnie dlatego moja muzyka wywołuje takie uczucie nostalgii wśród młodszej generacji, która marzyłaby o przeniesieniu się w tamte lata oraz generacji, która miała szczęście ich doświadczać.

W latach 2020-2023 wydawałeś swoją muzykę w Luvstruck Records; pod koniec ubiegłego roku pojawiła się Twoja pierwsza EP-ka dla Tidy Trax. Później trafiły tam Twoje kolejne prace, a teraz na kompilacji „The Cult Of Tidy Remixes” (z okazji 29-lecia wytwórni) pojawiły się dwa nowe remiksy Twojego autorstwa. Jak trafili na Ciebie ludzie z tego, nie ukrywajmy, kultowego labelu? 

Będę z Wami szczery. Wydawanie mojej muzyki we własnym labelu było dla mnie wystarczające i nie zmieniłoby się to, gdyby nie moi dwaj przyjaciele, z którymi często rozmawiam online (Mike Walker i Jon Perry), którzy powiedzieli, że powinienem spróbować wysłać moją muzykę do Tidy Trax. Bez nich nic by się nie wydarzyło. 

Zatem kiedy stworzyłem „Party People”, wysłałem demówkę przez Labelradar i dość szybko odpisali mi, że kochają ten numer. Wtedy podesłałem im jeszcze utwór nazwany “The Club”, który przyjęli z podobną ekscytacją i wydali oba na EPce. Obecnie mam już na koncie sporo prac dla Tidy. Od remiksowania legendarnych klasyków:  „Are You All Ready” Tony’ego De Vita czy „I Need A Man” od Anne Savage, po kolejne autorskie produkcje. W kolejce czeka mój kawałek z Paulem Maddoxem, który ma ukazać się w październiku.

nastia

nastia

“To był jeden z najlepszych dni w moim życiu”

Inną ważną postacią dla Twojej kariery jest Ben Hemsley. Najpierw w tym roku wydał Twoją EP-kę „Sinister” w bebe recordings (ze znakomitym „Exit 99’”), a następnie zaprosił Cię na jedną ze swoich rezydenckich imprez dla Ibiza Rocks Hotel. Po pierwsze, jak będziesz wspominał to wydarzenie?

Ben to legenda. Chyba nigdy nie przestanę mu dziękować za to, co dla mnie zrobił. Kontakt z nim zaproponował mi Judge Jules, z którym wymieniałem mnóstwo wiadomości w temacie rozwijania mojej kariery, ponieważ wówczas Jules grał chyba z 90% moich utworów. Dzwoniliśmy do siebie i pewnego dnia załatwił mi kontakt do Bena. Od tego wszystko się zaczęło.

Ben zawsze był bardzo wspierający wobec tego, co robię. Supportował znaczną większość muzyki, którą mu wysyłałem. A gdy wspomniał, że mógłbym zagrać podczas jego letniej rezydencji w Ibiza Rocks, kompletnie nie mogłem uwierzyć, że taki mail trafił do mnie od jego managementu. Długo zbierałem szczękę z podłogi. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu. Ddy schodziłem ze sceny, targały mną naprawdę ogromne emocje. Smycz z identyfikatorem z tego wydarzenia będzie moim prywatnym skarbem.

Jak uważasz, co wyróżnia Bena na tle innych twórców i DJ-ów; na czym polega jego fenomen?

Ben jest naprawdę utalentowanym muzykiem i DJ’em. Uwielbiam jego produkcje, które także przywracają mnie do nostalgicznych czasów. Jest świetny w tworzeniu chwytliwych melodii; wie, co dobrze sprawdza się na parkiecie. W lipcu miałem po raz pierwszy okazję posłuchać jego występu na żywo, gdy byłem w Ibiza Rocks i miał wówczas pełną kontrolę nad słuchaczami. 

On wie, co zagrać we właściwym czasie i potrafi świetnie czytać reakcje ludzi, co jest zdecydowanie jednym z najtrudniejszych elementów bycia DJ’em. Kocham to, że nie skupia się na jednym stylu. Może grać house, tech house, trance, hard house, a nawet jeszcze mocniejsze gatunki, a mimo to wszystko działa idealnie w jego setach, które jakby przekazywały nam wiadomość: różnorodność jest przyprawą dla życia.

nastia

Jak trafiłeś na „What’s A Girl To Do” i kiedy pomyślałeś, że warto byłoby przerobić ten utwór Fatima Yamaha na swój styl?

Bas Bron (Fatima Yamaha) to kolejna legenda. Jego utwór po raz pierwszy usłyszałem na YouTube, później w wielu różnych setach, następnie usłyszałem wersję graną przez Annie Mac (prawdopodobnie chodzi o re-edit Capuleta – przyp. red.), który również był świetny. Następnie zapomniałem o tym kawałku na lata i gdy byłem pewnego dnia w pracy, usłyszałem go i znów wpadł w moją głowę, więc pomyślałem: ok, zrobię wersję dla moich setów. 

Zatem pewnej niedzieli, użyłem mojego laptopa, fabrycznie odnowionego, który dalej mam i kosztował mnie około 100 funtów, tworząc moją wersję w 3 godziny. Lead powstał w V Station, zaś cała reszta pochodziła z mojego JP8080 (naprawdę, kocham tę maszynę). Chciałem stworzyć szybszą interpretację i kontynuować zuchwałość głównej melodii, dodając wokół niej rodzaj trance’owego charakteru.

Jak doszło do tego, że Twój nieoficjalny edit przemienił się w cover wydany przez Spinnin’ Records? Czy możesz nam zdradzić co nieco zza kulis tego wydania?

Sam edit był początkowo wysłany do Judge Julesa, który zagrał go trzy tygodnie z rzędu w swoim show „Global Warmup”, po czym powiedział mi, że powinienem spróbować skontaktować się z labelem, który wydał oryginał oraz skontaktować się z Basem i jego ekipą, by poznać ich zdanie. Niestety, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, więc uznałem, że muszą być zajęci swoimi sprawami i zapomniałem o całym temacie. 

Kilka miesięcy później, wysłałem demo do Patricka Toppinga z wytwórni Trick, wyłącznie po to, aby dowiedzieć się, co o tym sądzi. Zagrał moją wersję podczas Trick Tenerife Weekender i wtedy pojawiło się mnóstwo komentarzy w stylu: „co to był za utwór?”, „kto stoi za tym remiksem?”, itp. Później wszystko wystrzeliło i mój edit stał się wiralem, ponieważ Patrick bardzo go supportował, a Trick wykorzystywał go w swoich reklamach. 

Wówczas skontaktowało się ze mną kilka wytwórni z propozycją wydania, jednak nie sądziłem, że to się uda, ponieważ – w mojej ocenie – jako twórca musisz być bardzo asekuracyjny w temacie przerabiania twojej muzyki, w końcu to twoja ciężka praca została włożona w stworzenie oryginalnego utworu. Tym bardziej nie wiem, czy będę w stanie się odwdzięczyć Basowi i jego ekipie za zgodę na cover. Naprawdę doceniam ich podejście do tego tematu z głębi mojego serca. Wierzę, że kiedyś się spotkamy i będę mógł mu to powiedzieć osobiście.

“Nie powinieneś porzucać swoich marzeń”

Teraz Twój edit grają chociażby Armin van Buuren, Martin Garrix, Oliver Heldens, Judge Jules, W&W i wielu innych. Czy któryś z tych supportów szczególnie Cię ucieszył?

Oj tak, wciąż nie mogę uwierzyć, że wymieniacie te nazwiska w Waszym pytaniu, to wydaje się dla mnie tak nierealne. Wydaje mi się, że ostatnim takim utworem, który był grany przez tak wielu DJ’ów z różnorodnych światów, to Kernkraft 400 – „Zombie Nation” lub remiks Timo Maasa do Azzido Da Bass – „Dooms Night”. 

Pamiętam, jak w jednym z wywiadów z przeszłości, Tiesto powiedział, że chciałby stworzyć taki kawałek, który połączy wszystkich DJ’ów, niezależnie od ich muzycznych preferencji. Nie wiem czy będę w stanie wyrazić moją prawdziwą wdzięczność wszystkim, którzy zagrali mój cover i naprawdę mam to na myśli. Produkuję muzykę od wielu lat, jestem DJ’em i postanowiłem się nigdy nie poddawać, ponieważ kocham to robić. Nieważne, ile niepowodzeń zaliczysz po drodze, nie powinieneś porzucać swoich marzeń, ponieważ jeśli w nie wierzysz, one się spełnią.

W kolejce czeka też Twój collab ze Scottem Mac’iem – „The Music” dla Armada Captivating. Jak współpracowało się Tobie z tak niewątpliwie zasłużoną dla muzyki tanecznej osobą?

Nie mogę się z Wami nie zgodzić. Scott napisał do mnie na Instagramie i stwierdził, że chciałby coś ze mną stworzyć, więc przesyłaliśmy sobie pomysły, z których dość szybko powstał nasz collab. Scott bardzo mi pomógł, dał kilka cennych rad i stał się moim przyjacielem, co jest niesamowite, gdy pomyślę sobie, że kiedyś kupowałem jego nagrania do mojej kolekcji.

Co według Ciebie sprawiło, że w ostatnim czasie przeżywamy renesans lat 90-tych: hard house, classic, retro trance (nazwij to jak chcesz)? 

Myślę, że będzie z tym, jak ze wszystkim w życiu, co staje się popularne – po pewnym czasie powróci i znów stanie się modne. Zauważyłem, że odradza się też speed garage, który również miał swoje „5 minut” w latach 90-tych. Ludzie ponownie poczuli łączność z tym brzmieniem ze względu na jego spontaniczność. Być może niewiele dzieje się w tych utworach pod kątem producenckim, jednak ich melodia może całkowicie cię pochłonąć lub rozpoznasz w niej ten konkretny dźwięk w sekundę po jego usłyszeniu.

“Czuję, że bez fanów byłbym nikim”

„Powiedz mi, ile na swoim dysku trzymasz niedokończonych projektów, a powiem Ci jakim człowiekiem jesteś”. Ok, tego drugiego zadania nie będę się podejmował, ale zdradź nam, czy starasz się regularnie kończyć swoje projekty, czy jednak Twoje pomysły potrafią zajmować gigabajty pamięci?

Mam kilka niedokończonych projektów, jednak zazwyczaj kończę utwór w 3-4 godziny. Im dłużej spędzam czas przy nim, tym bardziej czuję, że nie jest tak dobry, jak myślałem, że będzie.

Proces produkcji zawsze zaczynam od melodii, nad czym spędzam może z godzinę lub dwie. Staram się odnaleźć właściwy motyw i gdy już go mam, cała reszta idzie z górki. Ludzie ciągle pytają mnie, jak zrobiłem to albo tamto, a ja odpowiadam im: nie traćcie czasu na jednym elemencie, bo inaczej staniecie w miejscu, a Wasza kreatywność opadnie. Jedyne w co zainwestowałem w ostatnim czasie, to laptop, by – korzystając z moich nowych bookingów jako DJ – tworzyć muzykę w trakcie podróży.

Jako człowiek, staram się myśleć o sobie, że jestem przyziemny. Staram się odpowiadać każdemu, kto poświęca swój czas, by napisać mi komentarz w mediach społecznościowych, ponieważ czuję, że bez fanów byłbym nikim. Oczywiście, wraz z powiększeniem się ich liczby, to może stawać się trudniejsze, ale zawsze postaram się zrobić jak najwięcej. Ponadto uwielbiam słuchać produkcji innych osób i pomagać im w kwestiach, w których mogę rzucić jakąś radę czy wskazówkę.

Na koniec, chciałbym zapytać Cię, co lubisz robić, gdy nie zajmujesz się kwestiami muzycznymi? Czy potrafisz odnaleźć czas wolny od muzyki? Masz może jakąś inną pasję, która odciąga Cię od Twojej kariery?

Moje życie, powiem szczerze, jest naprawdę proste. W tygodniu pracuję na pełny etat w supermarkecie. Uwielbiam spędzać czas z moją córką i partnerką, a w każdej wolnej chwili staram się, aby moje życie kręciło się wokół muzyki. Słucham jej przez całą zmianę w pracy, w każdym wolnym momencie w domu poświęcam czas na produkcję lub szkoleniu się w grze na keyboardzie. Muzyka jest moją życiową pasją i całym moim życiem, naprawdę chciałbym się nią zajmować bez przerwy, ale póki co, spełniam moje marzenia i jednocześnie chodzę do codziennej pracy.


rozmawiał Piotr Dobrowolski

nastia

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?