Ibiza ma wszystko, czego przeciętny turysta szuka podczas sezonu urlopowego – ciepły klimat, malownicze krajobrazy, morze, plaże i egzotyczną kuchnię. Hiszpańska wyspa ma jednak też coś, co wyróżnia ją spośród innych popularnych kierunków. Chodzi tu przede wszystkim o życie nocne. Ibiza od wielu lat uchodzi za najbardziej imprezowe miejsce na Ziemi i co roku przyciąga fanów muzyki elektronicznej z całego świata. Tu też znajduje się najlepszy, według rankingu DJ Mag, klub na świecie. Jak się jednak okazuje, nie wszystkim to odpowiada.
Imprezowa wyspa mówi “dość”
24 maja na ulicach Ibizy doszło do protestów, w których brało udział około 1000 osób. Zważywszy na to, że populacja wyspy wynosi około 50 tysięcy, to mowa tu o dużej mobilizacji. Zostały one zainicjowane przez ruch Prou Eivissa (“Dość Ibizy”). Zapowiadając marsz, rzeczniczka organizacji powiedziała, że problemem nie jest turystyka sama w sobie, a jej umasowienie.
Nie jesteśmy w żaden sposób przeciwni turystyce, wręcz przeciwnie. Witamy każdego, kto chce cieszyć się naszą lokalną kulturą, gastronomią, lokalnymi tradycjami i pięknymi plażami. Sprzeciwiamy się jedynie umasowieniu rodzaju turystyki przyciągającej na naszą wyspę. Jest ona nasycona, zwłaszcza nielegalnym wynajmem, a nasze 572 kilometry kwadratowe dłużej tego nie wytrzymają.
Xaquelina Ana Perry, rzeczniczka Pro Eivissa
Aktywiści domagają się od władz między innymi ograniczenia wjazdu pojazdów, ochrony interesów mieszkańców i walki z nielegalnym wynajmem nieruchomości.
Ostatni postulat dotyczy dużego problemu Ibizyjczyków, jakim jest niedobór mieszkań i ich ceny . Pracownicy barów, klubów i hoteli uważają, że mieszkania są trudniejsze do zdobycia i droższe. Ostatnie badania wykazały, że coraz więcej osób mieszka obecnie w swoich samochodach lub przyczepach kempingowych. Jedna z nauczycielek ujawniła, że lata z Majorki na Ibizę 40 razy w miesiącu, ponieważ nie stać jej na mieszkanie w okolicy.
Nie tylko Ibiza ma problem
Warto zaznaczyć, że takie sytuacje mają miejsce nie tylko na Ibizie. Dla przykładu, według PAP na Wyspach Kanaryjskich przeciwko zbyt dużej liczbie turystów w ostatnim czasie miało protestować łącznie kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Największe manifestacje odbywały się na Gran Canarii i Teneryfie, gdzie, jak podaje Daily Mail, część ludzi rozpoczęła nawet strajk głodowy. Demonstranci nawoływali władze między innymi do wprowadzenia ograniczeń w budowie hoteli i ośrodków wypoczynkowych. Ich zdaniem, takie działanie zredukuje niekontrolowany napływ turystów, a także opanuje chaos komunikacyjny i da wytchnienie lokalnej faunie i florze.
Zarówno Wyspy Kanaryjskie, jak i Baleary, to popularne kierunki urlopowe. Można jednak sądzić, że Ibiza musi sprostać większym niż na przykład Teneryfa czy Gran Canarii wymaganiom turystycznym. Wszak oprócz ludzi chcących poleżeć na plaży są tam też osoby, które chcą zobaczyć na żywo Davida Guettę, FISHERA i innych ulubionych artystów. Czy lokalne władze odpowiedzą na postulaty protestujących? To się okaże. Pewne jest jedno – o radykalnych ograniczeniach nie ma mowy. Wszak regionalna gospodarka to w 80% turystyka.