Ciulło fest. Dlaczego wielki powrót FEST Festivalu po prostu się nie uda? (felieton)

Patryk Wojtanowicz, notabene bardzo dobrze wspominający FEST Festival, wyjaśnia dlaczego wielki powrót chorzowskiej imprezy się nie uda.

horyzont

Zaskoczyła was informacja o potencjalnym powrocie FEST Festivalu? Bo tak się składa, że mnie też. Po trzech udanych edycjach, w 2023 r. przyszedł blamaż, na który złożyło się wiele czynników. Nie czas jednak i nie miejsce, aby wracać do tego i ponownie to wszystko analizować, ponieważ w ostatnich tygodniach zaczął pisać się kolejny rozdział tej historii, być może już ostatni. I jednocześnie słodko-gorzki, co by nie było. Marcin Szymanowski, odpowiedzialny dotychczas za agencję Follow The Step, która była promotorem FEST Festivalu, niczym stary z mlekiem powrócił do świadomości fanów festiwali w naszym kraju. Powrót ten – umówmy się – nie był zbyt udany. Chociaż zapowiedzi i założenia wydawały się naprawdę dobre.

Według zapowiedzi, przyszłoroczny FEST Festival miał być w 100% transparentny. Używam tutaj czasu przeszłego, ponieważ – i tutaj będę z wami szczery – nie wierzę w powrót tego projektu. A szkoda, bo moim zdaniem było to najlepsze tego typu wydarzenie w naszym kraju w ostatnich latach. Przykro więc, że ta historia dostaje tak smutny epilog.

horyzont

Miało być transparentnie…

Zacznijmy od ogłoszenia wielkiego powrotu, które miało miejsce jakieś dwa tygodnie temu. I faktycznie – założenia wówczas brzmiały naprawdę spoko. Organizator imprezy postanowił – dość mądrze zresztą – okroić ilość dni imprezy, a także (przynajmniej w teorii) postawić na pełną transparentność. Tym samym poznaliśmy dużo danych dotyczących tego, jak ta impreza miałaby wyglądać, chociażby pod względem budżetowym. To jednak tylko teoria, ponieważ już tutaj pojawiły się pewne nieścisłości.

Budżet planowany był na ponad 12 milionów zł. Sęk w tym, że budżet ten miałby być gromadzony w trakcie całej akcji, także w trakcie imprezy. FEST Festival po prostu tych pieniędzy fizycznie nie ma. A po ubiegłorocznym blamażu bardzo ciężko będzie znaleźć kogokolwiek o zdrowych zmysłach, kto przy negocjowaniu warunków potencjalnej współpracy przy edycji 2025 nie powiedziałby czegoś w stylu “przedpłata 100% albo nie ma żadnej gadki”. Choć sam Szymanowski twierdził w mediach, że jest dogadany z jakąś agencją bookingową z Londynu, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Pozycja polskich agencji eventowych po sytuacji z FEST Festivalem z pewnością nie uległa wzmocnieniu – szczególnie, że i tak na tle krajów zachodnich (a nawet niektórych z naszego regionu) nigdy nie była zbyt mocna. Tym bardziej więc ciężko spodziewać się, żeby i tak już nadwyrężone pandemią i wysokimi kosztami działalności podmioty odpowiedzialne za produkcję imprezy były chętne na ponowne wchodzenie na ten niezwykle grząski grunt. W tym momencie najpewniej ktoś zwróci uwagę na to, że organizatorzy FEST Festivalu zaprezentowali listę podmiotów którzy mieliby im przy tym powrocie pomóc. Z czasem okazało się jednak, że i to jest palcem po wodzie pisane.

Wracając do budżetu. Jego większość stanowić miałyby dochody z biletów. Ciężko jednak sobie wyobrazić sytuację, w której przy natłoku różnych muzycznych wydarzeń, które odbywają się w naszym kraju – ale także poza jego granicami – polski festiwalowicz miał znów zaufać komuś, kto de facto spowodował największą aferę na polskiej scenie festiwalowej od lat, która wyszła poza naszą bańkę informacyjną i trafiła do największych mediów. Wiele wydarzeń z o wiele większą renomą ma problem z tym, aby na wydarzenia z dużymi lineup’ami sprzedać tyle biletów, ile założył FEST, który jest już marką na polskiej scenie spaloną.

Jakby było tego mało – na 2 godziny po ogłoszeniu wielkiego powrotu, zapędy Szymanowskiego i spółki postanowił zahamować właściciel terenu, na którym ta impreza miałaby się odbywać. Park Śląski stwierdził bowiem, że o powrocie FESTa dowiedział się z mediów. Mało tego – rzeczniczka spółki odpowiedzialnej za teren stwierdziła wprost – naszym zdaniem jest to próba wymuszenia dalszej współpracy. Sprawa ta jest być pogmatwana (bo i FEST ma swoje racje) i nie ośmielę się tutaj na jasne stwierdzenie, kto w tej sytuacji mówi prawdę. Jedno jest jednak pewne – do odmienianej przez wszystkie przypadki transparentności w tej sytuacji jest, delikatnie mówiąc, daleko.

Teoretycznie Szymanowski może iść z władzami Parku Śląskiego do sądu. Nie jestem jednak przekonany, czy pakowanie się w batalię prawną z Województwem Śląskim – które jest de facto właścicielem terenu – będzie jakąkolwiek rozsądna opcją w sytuacji, gdyby organizator chciał później współpracować z tym samym podmiotem.

Cud się zdarzy?

W ostatecznym rozrachunku cały biznesplan można określić jako trzymany na trytytkach, i to też takich niezbyt mocnych. Żaden z trzech filarów finansowania imprezy nie ma prawa wytrzymać. Marka jest spalona, więc potencjalni uczestnicy nie kupią biletów. Branża gastronomiczna się nie zaangażuję, pamiętając sytuacje chociażby z 2022 roku. Nie ma co się też spodziewać, że jakikolwiek poważny sponsor wyłoży pieniądze na wydarzenie z tak fatalnym PRem. W skrócie – to nie ma prawa się udać.

horyzont

I powiem to jeszcze raz – mówię to z przykrością, ponieważ mam niesamowite wspomnienia związane z tą imprezą. Organizatorzy przyjmowali mnie, jako przedstawiciela mediów, naprawdę dobrze, a cała atmosfera i anturaż imprezy powodowały, że zarówno ja jak i moje otoczenie bardzo miło wspominamy każdą z edycji. Trzeba jednak na całość patrzeć trzeźwo i nie opierać się sentymentom.

Pozostaje więc zadać pytanie – po co to wszystko? Odpowiedzią może być proces restrukturyzacji spółki FEST Festival, który w dalszym ciągu trwa. Odpowiedni sąd ma się tym zająć w październiku, a działania medialne (w tym zbieranie listy osób, które chciałyby wymienić bilety z edycji ubiegłorocznej na edycję 2025) mogą stanowić dla Szymanowskiego wygodną podkładkę. Cel jest prosty – nie doprowadzić do upadłości spółki. A wykazanie przed sądem, że próba organizacji festiwalu doszła do skutku może być skuteczną kartą wyjścia z więzienia. To oczywiście moje spekulacje, bo może się okazać że Szymanowski faktycznie i z poczucia moralnego obowiązku chce zorganizować FEST Festival. Ale – tak jak stwierdziłem wcześniej – nie widzę zbyt wielkich szans na to, żeby to się udało.

W momencie pisania tego felietonu jest 25 września. Dwa dni temu miała ruszyć sprzedaż biletów na FEST Festival 2025. Tymczasem strona internetowa imprezy od dwóch tygodni praktycznie nie jest aktualizowana, a ostatni post na facebookowej stronie festiwalu także ukazał się dwa tygodnie temu. Mało tego – nie brakuje osób, które miały bilety na ubiegłoroczny FEST, chciały je wymienić na bilety na rok przyszły, wypełniły formularz, ale w dalszym ciągu nie otrzymały żadnej odpowiedzi (a miały ją otrzymać do pięciu dni roboczych od wypełnienia formularza). Miało więc być transparentnie, a jaki koń jest, każdy widzi. Przykre to.

Na koniec chciałbym tylko dodać, że bardzo chciałbym, aby historia zweryfikowała moją opinię. Chciałbym wyjść na ponurego defetystę, który nie jest w stanie znaleźć pozytywów sytuacji i wspierać tak, jak się da, inicjatywę która dała tak wiele fajnych wspomnień. Niestety, bilans w tym przypadku nie pozwala na to, aby patrzeć na całą sytuację inaczej. Cóż, fajnie byłoby się pomylić…

kalendarz

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?