Da Vosk Docta bez obciachu może być nazywany jednym z mocniejszych filarów polskiej sceny bassowej. Jego tracki z pewnością możecie kojarzyć chociażby z kompilacji Czeluść czy też vlogów Krzysztofa Gonciarza. Wrocławianin działa na rynku muzycznym od dobrych paru lat, jednak jego pierwsza płyta ujrzała światło dzienne w 2017 roku. Potem poszło już z górki, i tym samym Kamil Szczepanik – bo tak nazywa się ten producent – może pochwalić się aż trzema longplayami na swoim koncie.
Wydany 9 września trzeci studyjny album nosi tytuł “Prototype” i musimy przyznać, że całość wyszła mu naprawdę świetnie.
Na nowym longplayu Polaka pojawiło się dziesięć utworów, które są mieszanką elektroniki, bassowych dźwięków oraz wave’owych klimatów. Jest to mocno ambitny projekt, który może nie trafić do przeciętnego zjadacza bułki kajzerki, jednak osoby jarające się tego typu produkcjami zakochają się w “Prototype”.
Płyta charakteryzuje się różnorodnością, choć te mroczniejsze klimaty zdają się dominować. Pokrywa się to z tym, co możemy wywnioskować z opublikowanej w połowie sierpnia zapowiedzi wydawnictwa.
Od lat walczę z zaburzeniami lękowymi, przesuwając wszystko do granic możliwości. Zmieniając styl życia, porzucając wszelkie złe uzależnienia, codziennie pracując nad muzyką, ciałem i umysłem. Do tej pory to działa. Od 2012 roku robiłem rzeczy, które wyglądały na niemożliwe, cały czas walcząc ze strachem i zniekształconą duszą i umysłem, naprawiając się krok po kroku. Problemy ze zdrowiem psychicznym powróciły w 2018 roku, tuż po wydaniu „303K”. To jest powód, dla którego mój trzeci album będzie znacznie mroczniejszy niż inne. Oczywiście zawiera wiele różnych brzmień i nastrojów, ale ogólnie jest o wiele bardziej pochmurno, ciemniej i ciężej. W tej chwili czuję się lepiej i myślę, że przyszłość wygląda bardzo jasno. Przynajmniej parafrazując Kanyego Westa – to moja super moc, by być bardziej kreatywnym niż inni ludzie.
Kamil Szczepanik aka Da Vosk Docta
Ta trwająca zaledwie pół godziny podróż w nieco mniej oczywiste elektroniczne klimaty może Wam się spodobać i sprawić, że będziecie do niej wracać często, przeskakując przy okazji do wcześniejszych produkcji dwudziestoośmiolatka, które są równie warte uwagi. Album jest już dostępny w serwisach streamingowych – znajdziecie go tutaj. Od razu mała podpowiedź – doznania słuchowe będą jeszcze lepsze, gdy odpalicie całość w nocy przy zgaszonym świetle.