Pamiętaj (człowiecze) o śmierci. Sprawdzamy “Memento Mori” – nowy album Depeche Mode

Po śmierci jednego z członków zespół Depeche Mode wydał piętnastą płytę studyjną. Sprawdźmy jak sobie poradzili.

kalendarz

Depeche Mode to bez wątpienia jeden z najważniejszych zespołów w historii muzyki elektronicznej. Już od 40 lat zdobywa sympatię milionów fanów na całym świecie, a po nagłej śmierci Andy`ego Fletchera wszyscy zastanawiali się co dalej. Mimo takiego ciosu Dave Gahan i Martin Gore postanowili kontynuować działalność DM. Owocem tej kontynuacji jest piętnasta płyta zespołu zatytułowana “Memento Mori“, która promowana jest trasą koncertową o tej samej nazwie. W jej ramach na początku sierpnia odbędą się dwa występy w Polsce – więcej informacji na temat biletów znajdziecie pod tym linkiem.

Początki zespołu

Kiedy trójka kumpli z Basildon: Vince Clarke, Martin Gore i Andy Fletcher – a po chwili także solista Dave Gahan – zakładała zespół Depeche Mode, nikt nie myślał jakim fenomenem on się stanie. Już pierwsza płyta “Speak & Spell” z 1981 roku zapewniła zespołowi przebój w postaci utworu “Just Cant Get Enough”. Po odejściu Vince’a obowiązki kompozytora przejął Martin. Zaś po wydaniu płyty “A Broken Frame” Martin, Andy i Dave powitali na pokładzie Alana Wildera, co okazało się kluczowe dla rozwoju zespołu.

emuze.me

Industrializm, bezkompromisowość i “Muzyka Dla Mas”

Na albumach “Construction Time Again”, “Some Great Reward” i “Black Celebration” pokazali swoją bezkompromisowość poprzez industrialne dźwięki. Kolejnymi albumami “Music For The Masess” oraz inspirowanymi rockiem oraz grungem “Violator” i “Songs of Faith & Devotion” scementowali swoją pozycję na światowej scenie muzycznej. Mimo różnych perturbacji- takich jak uzależnienia Dave’a i Martina, depresja Andy`ego i odejście Alana zespół odrodził się w 1997 roku płytą “Ultra”. Jeśli szukacie podobieństw do Ultra Music Festival, to tak – nazwa kultowego EDMowego eventu ma swoje korzenie właśnie w albumie DM. Kolejne wydawnictwa – “Exciter”, “Playing the Angel” “Sounds of The Universe”, “Delta Machine” i “Spirit” – sprawiły że zespół wrócił do łask fanów nadal zapełniając stadiony. Wszystkie albumy zapewniły zespołowi takie hity jak “People Are People”, “Enjoy The Silence”, “Personal Jesus”, “I Feel You” itd. Do fascynacji zespołem przyznają się zarówno wykonawcy muzyki elektronicznej jak i rockowej. A są wśród nich chociażby DJ Tonka, Paul Van Dyk, Linkin Park, The Killers, Nine Inch Nails czy Rammstein. Również polskie zespoły takie jak Sexy Suicide, Das Moon czy Jauntix inspirują się twórczością Depeche Mode.

To na tyle jeśli chodzi o historię. Czas przejść do obecnej dekady i okoliczności nagrania najnowszego dzieła Depeszów. Gdy w 2020 roku z powodu pandemii świat się zatrzymał, Dave Gahan nie widząc sensu w wydawaniu nowej muzyki z powodu braku koncertów, myślał że to koniec zespołu. Rok później Martin wraz z Richardem Butlerem zaczął tworzyć nowy materiał na płytę DM. Utwory i teksty powstały więc jeszcze za życia Fletcha. Jednakże jego odejście w maju 2022 roku zasiało niepewność co do dalszej działalności zespołu. Dave i Martin zdecydowali się jednak skupić na tworzeniu, by lepiej przejść przez okres żałoby po śmierci Andy’ego. Nad produkcją płyty czuwali James Ford z zespołu Simian Mobile Disco – współpracujący już wcześniej z zespołem – oraz realizatorka Marta Salogni.

ultra

Concept album?

Tytuł nowej płyty zespołu Depeche Mode – “Memento Mori” – oznacza “Pamiętaj o śmierci”. I rzeczywiście, temat śmierci przebija się we wszystkich tekstach z tej płyty. Wg mnie można bezapelacyjnie nazwać tą płytę concept albumem. Pod względem muzycznym mamy tu sporo ejtisowego brzmienia i nawiązań do poprzednich płyt zespołu.

Płytę otwiera utwór “My Cosmos is Mine”, będący zarazem drugim singlem z płyty. Początek utworu jest niemalże industrialny, jednak nutka po nutce utwór nabiera klimatu. Mamy więc bardzo ciekawe rozpoczęcie płyty w stricte Depeszowym klimacie z bluesowym wokalem Gahana. Jeśli chodzi o tekst to na uwagę zasługują tu powtarzane niczym mantra słowa:

No war, no war, no war.
No more, no more, no more, no more.
No fear, no fear, no fear, no fear
Not here, not here, not here, not here.
No rain, no clouds. No pain, no shrouds
No final breaths. No senseless deaths

W kontekście wojny jaka od roku toczy się w Ukrainie słowa te nabierają politycznego kontekstu. Jednak w porównaniu z poprzednią płytą zatytułowaną “Spirit”, polityki jest na tej płycie zdecydowanie mniej. Moim zdaniem Martin Gore pokazał tymi wersami, że podobnie jak na “Spirit” i “Construction Time Again”, nie boi się poruszać tematów politycznych i społecznych.

kalendarz

Śmierć jako nieuniknione

Drugi utwór na płycie to “Wagging Tongue” – wspólna kompozycja Martina i Dave’a. Syntezatorowy wstęp to zdecydowanie nawiązanie do twórczości Kraftwerk. Utwór jest bardzo melodyjny i zdecydowanie jest to kandydat na trzeci singiel z płyty. W tekście utworu na końcu refrenów Dave wyśpiewuje frazę “Watch Another Angel Die”. Śmierć została ukazana tu jako rzecz nieunikniona i nie do końca sprawiedliwa. Przekaz jest jasny – każdy kiedyś umrze i nie ma od tego ucieczki.

Pierwszy singiel i ciekawa akcja promocyjna

Czas przejść do utworu będącego pierwszym singlem z “Memento Mori”. Nosi on tytuł “Ghosts Again”. Napisali go Martin Gore i Richard Butler. W moim odczuciu jest to strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o wybór utworu na pierwszy singiel. Ejtisowy numer pełną gębą i zarazem najbardziej przebojowy z całej płyty. Zarówno tekst jak i teledysk, który wyreżyserował Anton Corbijn współpracujący z Depeche Mode od 1985 roku, w pełni oddają tematykę płyty oraz sens jej tytułu. Akcja promocyjna zapowiadająca pierwszy singiel przybrała formę plakatów z kodem QR. Zeskanowanie kodu ukazywało specjalny filtr na Instagramie z odliczaniem do dnia 3 lutego. Była to data premiery singla. Plakaty natomiast okazały się okładką płyty.

O niespełnionej miłości z teatralnym zacięciem

Czwarty utwór na “Memento Mori” to nieco spokojniejszy utwór, zatytułowany “Dont Say You Love Me”. Tytuł ten może skojarzyć się z refrenem piosenki “It No Good” z płyty “Ultra”. Druga na płycie kompozycja duetu Gore/Butler. Klimat utworu jest teatralny (a wręcz filmowy) za sprawą skrzypiec, wiolonczeli i smyczków na których zagrali Davide Rossi, Desiree Hazley i Luanne Homzy. Motyw niespełnionej miłości za sprawą niektórych wersów został porównany do… zabójstwa. Według niektórych opinii idealny numer na ścieżkę dźwiękową do filmu o Jamesie Bondzie. Faktycznie, piosenka ma bondowski klimat.

“My Favourite Stranger” to kolejna industrialna pozycja na tej płycie i duet Gore/Butler po raz trzeci. Gitarowo brzmiący wstęp bardzo kojarzy mi się z tym co słychać na płycie “Violator”. Panowie po raz kolejny puszczają oko do starszych słuchaczy. Syntezatorowy dźwięk słyszany w tle od razu skojarzy im się z nagraniem “A Pain That I’m Used To” z albumu “Playing The Angel”.

emuze.me

ultra

Godzenie się z nieuniknionym

Znajdujemy się w połowie płyty. Otwiera ją ballada “Soul With Me” śpiewana przez Martina Gore’a. Po raz kolejny przekonujemy się, że jego głos idealnie pasuje do ballad. Poprzednie przykłady to chociażby “Somebody” z płyty “Some Great Reward” czy “A Question of Lust” z “Black Celebration”. Tekst utworu z oczywistych powód jest niejako ironią losu. Można go interpretować poprzez pryzmat śmierci Fletchera. Temat przemijania jawi się jednak tutaj jako nowy początek, a tekst piosenki to wyraz pogodzenia się z nią. Niebo natomiast jawi się tu jako przestrzeń, w której nie istnieją osobiste problemy i zło otaczającego nas świata.

“Caroline’s Monkey” na pierwszy rzut ucha wydał mi się średnim utworem. Po kilku odsłuchach mogę stwierdzić, że nawet jeśli tak jest, to i tu znajdą się smaczki. Mamy tu jeszcze więcej brzmień z lat 80. i nawiązań do pierwszych płyt Depeche Mode. Jest to również ostatnia na płycie kompozycja duetu Martin Gore/Richard Butler.

Ósma pozycja na “MM” to kolejny utwór z posmakiem industrialnych brzmień – “Before We Drown”. Utwór skomponował Dave Gahan wspólnie z koncertowymi muzykami Depeszów – Peterem Gordeno i Christianem Eignerem. Ten drugi jest również współproducentem drugiej solowej płyty Gahana – “Hourglass” z 2007 roku. Industrialny klimat utworu kojarzy mi się z albumami Depeche Mode z lat 1983-86, a w szczególności z płytą “Black Celebration”. Są tu elementy za które wielu z nas ich uwielbia – dojrzały głos Dave’a Gahana, charakterystyczne chórki Martina, dużo starych syntezatorów i wszechobecny mroczny klimat.

Czy ludzie są dobrzy?

Numer 9 to “People Are Good”. Muzycznie w mojej ocenie utwór jest zdecydowanie pomostem pomiędzy początkowym a obecnym Depeche Mode. Tekstowo i tytułowo natomiast jest to sequel jednego z największych przebojów zespołu, czyli “People Are People” z płyty “Some Great Reward”. Oba utwory w warstwie tekstowej poruszają temat ludzkiej natury. Słuchając “People Are Good” można spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie które nurtuje wielu z nas – czy ludzie faktycznie są dobrzy? W zwrotkach tego utworu wyraźnie słychać zwątpienie. W refrenie pojawia się tak jak w przypadku “My Cosmos Is Mine” mantrycznie powtarzany zwrot “Heaven help me. Heaven help us” stanowiący zwrot w kierunku istot wyższych.

kalendarz

Dziesiąta piosenka na płycie to kolejny nieco spokojniejszy numer – “Always You”. Muzycznie brzmi on momentami całkiem tajemniczo. Utwór o miłości, jednak w porównaniu z “Don’t Say You Love Me” porusza on bardziej pozytywny aspekt związku. Tekst refrenu od razu przywodzi mi na myśl refren utworu “Enjoy The Silence”. Brzmi on jak jego uproszczona wersja, jednak utwór nie jest jego kopią. Jest to forma autocytatu, których na płycie nie brakuje.

Odrobina post-punkowych brzmień

Przedostatni utwór to “Never Let Me Go”. Moim zdaniem największa perełka będąca hybrydą grunge’u i post-punka za sprawą brudno brzmiącej przepuszczonej przez syntezator gitary, industrialnie brzmiących syntezatorów, i mocnej linii basowej co nadaje ciężkiego klimatu. Od razu na myśl przychodzi brzmienie znane z płyt “Violator” i “Songs of Faith and Devotion”. Fani obu albumów z pewnością znajdą tu coś dla siebie. Post-punkowy klimat przywodzi również skojarzenie z zespołem Joy Division, a dokładnie utworem “She’s Lost Control”. Po porównaniu obu utworów faktycznie można zauważyć inspirację.

Spójne zamknięcie całości

Ostatnią pozycją na płycie “Memento Mori” jest utwór “Speak To Me”, charakteryzujący się nieco psychodelicznym klimatem. Tytuł utworu może skojarzyć się z instrumentalnym utworem zespołu Pink Floyd otwierającym płytę “The Dark Side Of The Moon”. Psychodeliczny klimat może się starszym słuchaczom skojarzyć z ich wczesną twórczością. Jednakże to by było na tyle jeśli chodzi o wspólny mianownik. Utwór stanowi spójną klamrę zamykającą nowe dzieło panów z Basildon. Wg niektórych opinii mógłby również trafić na album Gahana z zespołem Soulsavers – “Imposter” z 2021 roku. W tym zasługa realizatorki Marty Salogni która wraz z Davem Gahanem, Jamesem Fordem i Christianem Eignerem jest współautorką utworu. Współpracowała również z Gahanem na wspomnianej już płycie z Soulsavers.

Podsumowanie

Podsumowując: Nowa płyta zespołu Depeche Mode to powrót w wielkim stylu. Dave i Martin pokazali na niej, że pomimo tak mocnego ciosu są w stanie tworzyć świetną muzykę. To pełnoprawni artyści pod każdym względem. Na plus zasługuje “Depeszowość” całości. Utwory mimo swojej prostoty są wpadające w ucho i nie można im odmówić klimatu. Na duży plus zasługują również nawiązania do starszej twórczości zespołu oraz spójność muzyczna i tekstowa. Jednakże “Memento Mori” nie jest płytą dla każdego. Zdecydowanie nie jest to “Muzyka Dla Mas” i nie jest to płyta nastawiona na sukces komercyjny. Żeby ją w pełni zrozumieć wskazany jest kilkukrotny odsłuch. I to właśnie zalecam wszelkim malkontentom którzy twierdzą że DM to nieistotny zespół. BZDURA! W moim odczuciu panowie udowodnili że nadal są jednym ze znaczących zespołów w historii muzyki elektronicznej, obok Kraftwerk.

Mamy kandydata do alternatywnej płyty roku. Martinowi i Dave’owi pozostaje życzyć dalszych sukcesów.

emuze.me

P.S. To nie koniec jeśli chodzi o nową muzykę od Depeche Mode.Jeszcze w tym roku planowane jest wydanie 4 utworów które nie trafiły na “Memento Mori”. Depeszowcy – miejcie się na baczności.

Ocena: 10/10


foto: Anton Corbijn

emuze.me

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?