Elderbrook znów udowodnił swoją wartość. Relacja z wyprzedanego koncertu w stolicy

Za nami polska część trasy koncertowej Elderbrooka. Oto relacja Rafała Kałuckiego z wyprzedanego występu w warszawskiej Progresji.

nastia

Podczas tegorocznej trasy Alexander Kotz, bo tak nazywa się artysta ukrywający pod aliasem Elderbrook postanowił odwiedzić trzy miasta w Polsce. Jednym z nich była Warszawa, a dokładniej klub Progresja na warszawskiej Woli. Wydarzenie kilka dni przed imprezą osiągnęło status sold out. Oznacza to nic innego jak niedosyt po ubiegłorocznych występach artysty. Jednym z nich był booking podczas FEST Festivalu – organizowanego przez agencję Follow the Step kilkudniowego spendu miłośników wszelakich dźwięków w Parku Śląskim w Chorzowie.

W tym roku 30-letni producent pojawił się nad Wisłą z nowym materiałem. Album “Little Lovemiał premierę 31 marca bieżącego roku. Znajdziemy na nim dwanaście utworów. Podczas wspomnianego koncertu mogliśmy usłyszeć wiele pozycji ze najnowszego wydawnictwa. Nie obyło się również bez najważniejszych kawałków z dorobku artysty. Jedną z najświeższych pozycji, którą mogli usłyszeć przybyli pod adres Fort Wola był numer “The End”. Osobiście już dawno dodałem do ulubionych, a na żywo brzmi jeszcze lepiej.

nastia

Chwilo trwaj, niechaj wieczór się nie kończy

Pierwszy raz występ Brytyjczyka miałem okazję oglądać na żywo podczas Saga Festival w Rumunii w ubiegłym roku. Występ odbył się wcześniej niż zaplanowano – a to z racji niespodziewanych zmian w składzie imprezy. Mimo braku dobrze widocznych laserów i świateł, koncert był wspaniałą podróżą wśród elektronicznych dźwięków. Dla mnie jest to postać, która łączy w sobie wszystko co najlepsze od innych artystów, którzy grają live acty. Można usłyszeć tu domieszkę melodii rodem z występów formacji ODESZA, głębszych basów wprost z twórczości nieistniejącego już duetu Bass Astral x Igo, oraz energii francuskiej grupy The Blaze. Uwielbiam słuchać jego dźwięków. Uważam, że jest to muzyka dla każdego, kto chciałby spróbować przygody z nowymi melodiami.

nastia

W pewnym momencie Yulia – najbliższa osoba która od kilku lat towarzyszy mi przy najważniejszych muzycznych jak i podróżniczych chwilach – spytała mnie: “A co to w ogóle za rodzaj muzyki?”. Odpowiedziałem: “Fajna”. Była to pierwsza myśl, która pojawiła mi się w głowie. Oczywiście, że każdą twórczość można obrać w ramy i wpasować do odpowiedniego pudełka z nutami. Pamiętajmy jednak, że nawet jeśli nie rozróżniamy techno od house, to nic strasznego. Nie musimy być specjalistami w gatunkach. Istotne, aby odkrywać i poznawać nowe dźwięki. I spośród tego gąszczu melodii zachować w pamięci co akurat nam daje przyjemność. Po twarzach osób, które bawiły się ze mną podczas wspomnianej imprezy nie trudno było odnaleźć pokłady radości.

I nadszedł ten moment

Koncert trwał ponad półtorej godziny, co jest dobrym wynikiem jak na obecnie standardy. W tym czasie poza najnowszymi produkcjami mogliśmy usłyszeć te, które wprost kojarzą się z trzydziestoletnim artystą, jak chociażby “Inner Light“.

Warszawski klub posiada w swoim portfolio również imprezy z cyklu Letnia Scena Progresji. Kto by przypuszczał, że majowy wieczór będzie tak ciepły i będzie wręcz prosić się o to, aby Alexander wystąpił na otwartej przestrzeni? Zdecydowanie można było odczuć, że wszystkie bilety się wyprzedały. Miejsca na luźne pląsy nie było za wiele. Z jednej strony szkoda – ale z drugiej strony mogliśmy być naocznymi świadkami tego, że Elderbrook cieszy się w naszym kraju niemałym uznaniem.

Z niecierpliwością czekam na kolejne eventy spod elektronicznej batuty tego artysty. W tym roku nad Wisłą raczej go nie spotkamy – choć chciałbym się mylić. Tym którzy wybierają się na zagraniczne imprezy z jego udziałem, życzę za to wspaniałej biesiady!

nastia

nastia

nastia

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?