Artyści ze sceny elektronicznej rzadziej decydują się na wydawanie albumów, niż reprezentanci popularniejszych gatunków. Nie znaczy to jednak, że tego typu formy nie powstają w ogóle. Zazwyczaj na “długograje” decydują się doświadczeni producenci. Po latach działalności i wypuszczania singli przychodzi najwyższy czas na zaprezentowanie spójnego zbioru. Nie inaczej jest w drum and bass’ie. Luty przyniósł nam wydania od dwóch artystów, którzy na “połamanej” scenie zdążyli już sobie wyrobić renomę. Co przygotowali Wilkinson i Culture Shock?
Wilkinson na swoim
Ponad rok temu na naszych łamach informowaliśmy o nowości w muzycznym życiu Marka. Twórca kultowego “Afterglow” zdecydował się na założenie własnej wytwórni. To właśnie w Sleepless został wydany najnowszy album Brytyjczyka. Jednak instytucja ta nie kręci się jedynie wokół jego produkcji, o czym możecie przeczytać tutaj. “Cognition” to zbiór 13 ciekawych współprac, które mogą mile zaskoczyć fanów gatunku czy artysty.
Mocny początek
Album otwiera “Keep Dancing“, w którym swojego wokalu użyczyła Amber Van Day. Głos tej pani możecie kojarzyć z “WTF” Hugela. Produkcja Wilkinsona była jednym z singli promujących nadchodzący krążek. Utwór ten rozwija styl, który można kojarzyć z mocniejszych propozycji z “Portals”, które stworzył wraz z Sub Focusem. Mocny drop ma potencjał w każdych warunkach. Ten moment może przypominać “Turn The Lights Off” ze wcześniej wspomnianego krążka.
Na drugiej pozycji znalazła się kolejna współpraca Brytyjczyka z Becky Hill. Od wydania legendarnego “Afterglow” minęło dobrych kilka lat, a wokalistka na przestrzeni tego czasu miała okazję współpracować z topką aliasów muzyki elektronicznej. Artystka podczas odbierania nagrody na Brit Awards zaznaczyła wagę drum and bassu w jej życiu. Widać to też po tym, że po latach zdecydowała się ponownie udać się z Wilkinsonem do studia. W ramach tego wyszedł przyjemny utwór, który przez wielu nazywany jest następcą ich pierwszego, przełomowego dla sceny dzieła.
Pierwszą trójcę zamyka oczekiwany przez fanów od lat remix “XTC” od Solardo i Eli Brown. Utwór ten krążył od dawna po setach samego Marka, jak i jego kolegów z branży. Energiczna interpretacja house’owego hitu w końcu została oficjalnie wydana. Po wielu ciepłych wspomnieniach z tą wersją graną na wielu imprezach można powiedzieć – w końcu!
“If You Want It” i “Used to This” prezentują podobne, spokojne klimaty. Druga pozycja łagodnieje dzięki subtelnemu wokalowi Issey Cross. Pierwszą z tych kompozycji urozmaica ciekawy bass.
Po dwóch “zamulaczach” wracamy do rozwalania parkietu. Dosłownie. “Release Valve” wypuszcza mocniejszą fale z ciekawą linią melodyczną. Jest to utwór, którego drop z pewnością robi robotę na imprezach. Kolejną propozycja z “Cognition” została wyprodukowana z Kanine. Ten pan jest istnym specjalistą od bombardowania ciężkimi dropami. Co prawda ta propozycja nie jest najlepszą produkcją, w której brał udział młody przedstawiciel sceny, jednak fakt zrealizowania takiej współpracy dużo znaczy w jego karierze.
Znów zwalniamy na dwa utwory. “Close Your Eyes” urzeka hipnotyzującym wokalem i dobrze wykonana aranżacją wokół niego. Drop jest bardzo przyjemnym, lekko bardziej energetycznym rozwinięciem motywu przewodniego. Znów można odnieść wrażenie, że cofamy się do klimatów znanych z albumu “Portal”, który Wilkinson tworzył z Sub Focusem. Bardzo to czuć przy “Feel So High”, które mogłoby być jego bonusową produkcją. Odpowiednio zbudowany klimat dobrze by się tam wkomponował, jednak przy towarzystwie utworów o innej stylistyce nie za bardzo pasuje.
Śledzący festiwalowe sety już wcześniej mogli wychwycić lub kojarzyć “Frontline“. Charakterystyczna melodia i świetny drop chwyciły serca słuchaczy, jak i mnie samej. W finalnej wersji dodano wokal, który trochę wadzi. Nietrudno zrozumieć jego koncept, który ciekawie uzupełnia założenie kompozycji, jednak jego delikatny poziom głośności powoduje, że nietrudno odczuć, że jest coś nie tak, jak być powinno.
“On Your Mind” wraca do lżejszych klimatów, ale pomimo tytułu… szybko wypada z głowy. W sumie to zaraz po przesłuchaniu. Podobnie jest z “I Believe”, jednak tu intrygującym elementem jest wykorzystanie charakterystycznych dźwięków syntezatorów.
Album zamyka “Fade Away” powstałe z projektem Pola & Bryson. Przez kompozycję, którą umila głos Jem Cooke, czuć intrygujący styl wymienionego wcześniej duetu. Mimo to całość znów jest dość zachowawcza.
Pamiętam jak było z “Portals”, które Mark stworzył z Sub Focusem. Single przed wydaniem trochę mnie zawiodły, bo czekałam na połączenie energii obu panów, a to było słychać jedynie w “Turn The Lights Off”. Zaczęłam nawet żałować zamówienia preorderu, jednak po odsłuchaniu całości zakochałam się w tej odmianie gatunku. Całość była bardzo spójna, a klimat tam stworzony jest czym bardzo oryginalnym.
Niestety solowe wydawnictwo Wilkinsona mi tego nie zapewniło. Dość duża rozbieżność utworów, ich układ, przez który co średnio dwa, łagodniejsze utwory przebudzasz się ze snu. Po tak doświadczonym artyście oczekiwałam większej spójności artystycznej w ramach jednej kompozycji produkcyjnej. Najchętniej krążek bym podzieliła na dwa segmenty – jeden z bardziej energicznymi produkcjami, drugi z tworzącymi swój osobny klimat, wręcz ekosystem. Nie przewiduje, bym często wracała do “Cognition”. Album ten ma dobre momenty, takie jak min.: wyczekiwany remix “XTC”, “Frontline” czy “Release Wave”, ale one osobno wylądują na moich codziennych playlistach.
Ocena: 6/10
Szok kulturowy i jego ewolucja
Nakładem cenionej wytwórni RAM 25 lutego został wydany drugi album Culture Shocka. Pomimo długoletniej działalności Jamesa na scenie, jego poprzedni krążek miał premierę dopiero w 2019 roku. “Sequence” zawierało propozycje, których nie brakowało w setach w klimacie liquid drum and bassu wielu twórców tego gatunku. Jak będzie z “Sequel“?
Kolejny zbiór twórczości Jamesa kontynuuje tradycję spójności. Najnowsze produkcje rozpoczyna oddzielnie przygotowane intro i outro. Przejście z podniosłego “Prologue” do “Panorama” jest na tyle nieinwazyjne, że trudno zorientować się, kiedy przeszliśmy do kolejnego utworu. Druga propozycja z “Sequence” od pierwszych dźwięków buduje napięcie, aż do mocnego dropa. Ciężki klimat momentu kulminacyjnego produkcji robi wrażenie w domowym zaciszu, a co dopiero w warunkach festiwalowych. Tylko czas nam powie, czy “Panorama” jest godnym następcą “Bunker” podczas występów przed publiką.
Po bombowym rozpoczęciu albumu przyszedł czas na coś lekko spokojniejszego. Trzecie oczko jest przypisane “Rise”, w którym na kilometr czuć znany od lat styl producenta. Zaraz za nim znalazła się wielka niespodzianka. Po latach od “Move Higher” i wspólnych trasach koncertowych przyszedł na kolejną współpracę między Jamesem, a Nicolaasem. Kolega z branży szerzej znany jako Sub Focus pomógł swoim stylem dopieścić kolejną ciekawą propozycję z “Sequence”, którą znajdziecie pod nazwą “Recombine”.
Następca “Get Physical”? Tak określić można “Deconstruct”, które swoją strukturą przypomniało o najbardziej pokręconym utworze z poprzedniego albumu. Jego lekko mroczny klimat, który czuć również w wokalach dopełnia utwór. Trudno o nim szybko zapomnieć.
“Discoteque”, jak już sama nazwa mówi, zachęca nas do wkroczenia na parkiet. Drum and bass w radosnej odsłonie wyróżnia się wśród poprzednich propozycji na albumie. To połączenie jest eksperymentalnym ruchem w stylu Culture Shocka, choć nadal czuć jego rękę.
Całość kończy “Epiloque”. Outro świetnie przenika się z albumowa wersją poprzedniej pozycji na krążku, tworząc klamrę kompozycyjną. Jednak album nie kończy się na dziewięciu utworach. W ramach dokładki, jako kolejne utwory umieszczono alternatywne wersje wcześniej już przez nas poznanych kompozycji.
Zupełnie inne klimaty do “Sequel” przemyca Totally Enormous Extinct Dinosaurs. Producent zaprezentował zupełnie nowe podejście do “Discoteque”. Taneczny drum and bass przerodził się w dawkę dobrej, eksperymentalnej elektroniki. Do gatunku dominującego album wracają Pola & Bryson ze swoim remiksem “Lost”. Warto obserwować ten duet, bo od lat robi świetna robotę. Na końcu dodany został utwór Culture Shocka, który został już wydany. Rok temu świat ujrzała nowa wersja “Airplane” Sub Focusa, za którą odpowiada właśnie James. Miło było przypomnieć sobie o tym klasyku na sam koniec przygody z drugim krążkiem Brytyjczyka.
Album ten stał się szybko jedną z ulubionych liquidowych pozycji, które zostały wydane w ostatnich latach. Stawiam go zaraz przy tak zapętlanych przeze mnie pozycjach jak “Portals” powstałego przy współpracy Wilkinsona i Sub Focusa, jak i “Ex Machina” od Metrika. Pomimo wielkiej sympatii do twórczości Dimensiona, uważam, że krążek jego kolegi z kolektywu Worship przypadł mi trochę bardziej do gustu. Mniej, jednak bardziej spójnie.
Ocena: 9/10