Muzyczny fenomen, który zdecydowanie nie wziął się znikąd. Kim jest Fred again..?

Mało który projekt wywołuje takie emocje wśród fanów EDMu, jakie wywołał Fred again.. W kilkuodcinkowej serii przyjrzymy się jego karierze.

nastia

Od lat na scenie muzyki elektronicznej (i nie tylko) panuje walka na stopień popularności danego projektu. Niektórzy artyści weryfikują swoją pozycję podczas corocznego rankingu DJ Maga, inni chętnie przypominają się fanom częstymi premierami czy ciekawymi występami. Jednak w tej branży nie brakuje talentów, które działają w cieniu. Nie mówimy tu o małych twórcach, a o producentach, którzy nie widzą w danym momencie potrzeby kreowania wizerunku na potrzeby marketingowe. Ciche myszki tworzą w studiach dla innych muzyków, ciesząc się ze wspólnego efektu, finalnie celebrując sukces w zespole.

Jedną z takich osobistości przez wiele lat był Fred Again.. Wbrew pozorom nie wziął się on zupełnie znikąd. I nie – to nie “Marea (We’ve lost dancing)” była jego pierwszym międzynarodowym hitem na koncie.

loffler

W ostatnim czasie współpracowały z nimi takie ikony elektroniki jak Skrillex, Swedish House Mafia i Four Tet. Jednak już wcześniej działał ze światowymi gwiazdami muzyki. BTS, Ed Sheeran, Ellie Goulding, Stormzy czy Eminem to tylko niektóre z tych nazwisk. Poniżej przybliżymy wam postać Freda Gibsona. Producenta, który wydaje się być wyjątkową osobistością na scenie elektroniki i nie tylko.

nastia

Intymność twórczości

Fred swoją muzyczną przygodę zaczął w wieku zaledwie 6 lat, a pierwsze utwory pisał, mając 10 lat. Kiedy był młodszy, za jego twórczością stał klimat anonimowości, braku twarzy. Jednak już wtedy był świadomy, że gdy w przyszłości będzie wydawał produkcje pod własnym aliasem, to jego działania będą przeciwieństwem tej strategii.

Artysta obecnie w swoich kawałkach chce uzyskać uczucie intymności, człowieczeństwa. Jest to podstawa twórczości, jak i otoczki związanej z działalnością projektu Fred Again.. Nie bez powodu okładkami singli stają się selfie artysty, a jego klipy często wyglądają jak kadry z życia, które dotyka każdego z nas.

Uczucia w jego muzyce mają dużą wagę. Jeśli czuje, że nagrania, które sampluje nie wpisują się w narrację którą chce przekazać, dopisuje do nich własny tekst i śpiewa go. Jego pragnieniem jest łączenie tanecznej energii z intrygującymi historiami, przy tym zachowując ich szczerość. Cieszy się, że może żyć w czasach, gdy można tworzyć różnorodnie, bez szufladkowania, a granice między gatunkami się zacierają.

Intymność, indywidualizm również tyczy się sposobu odbioru muzyki. Artysta jest świadomy różnych interpretacji swojej twórczości. Lubi rozmawiać z fanami i odkrywać nowy pogląd na jego kawałki – nawet, jeśli mija się to z tym, co czuł przy ich tworzeniu. Fred sprzeciwia się dołączania własnej sztywnej analizy do utworów. Twierdzi, że muzyka jest właśnie po to, by ją przepisywać na własne życie, doświadczenia. To często doprowadza do sytuacji, gdy w czasie koncertu do smutnych słów czy melodii tańczy cała sala.

Legenda muzycznym mentorem

Wielką wagę w karierze Freda, jak i jego rozwoju artystycznym miał Brian Eno. Już od 16 roku życia legenda brytyjskiej sceny była mentorem Gibsona, a artyści do dnia dzisiejszego są dobrymi przyjaciółmi. Więcej o historii ich relacji znajdziecie w tekście, który pojawi się na naszych łamach już wkrótce.

loffler

nastia

Jak Fred again.. tworzy swoje kawałki?

Brytyjczyk identyfikuje się jako muzyk, a nie jako producent muzyczny. Freda trudno szufladkować jako typowo elektronicznego artystę. Bywają momenty, gdy opuszcza drum pad na rzecz pianina. Zamiast samplowanych wokali, czasem słychać jego głos. Proces twórczy ułatwia mu to szeroka dostępność narzędzi do tworzenia. Rozwój tego sektora bardzo go zadowala. Równie dumny jest z aktualnie zmieniającego się znaczenia określenia producent i tego, jaki to słowo ma rolę w kwestii artystycznej.

Rzadko wraca do tego, co kiedyś tworzył. Lubi to, co dzieje się w czasie, jaki trwa między produkcją utworu, a jego wydaniem (na co czasem czeka się miesiące, a nawet lata). Uważa, że samotność jest najlepszym sprzymierzeńcem kreatywności. Wiele produkcji pod aliasem Fred Again.. powstawało w czasie pandemii. Odczuwał negatywne skutki panującej sytuacje. Jednak obecność jego współlokatora, który również produkuje, pomogła mu łagodniej przetrwać ten trudny czas.

Aktualny proces twórczy porównuje do zabawy, jaką można uzyskać przy grach komputerowych. Przy produkcji stawia sobie wyzwania – wśród nich takie, jak stworzenie utworu w 15 minut. Proces ten pozwala Fredowi na ćwiczenie swoich umiejętności. Twierdzi, że największa pułapką dla twórców jest perfekcjonizm, który ma prowadzić do szybkiego wypalenia.

Brytyjczyk woje umiejętności szlifował… werbując wspólnie ze swoim bratem losowych ludzi do studia. Dzięki temu razem czują, że od zawsze byli częścią branży muzycznej. Obecnie Benjy Gibson jest jego menadżerem oraz… współtwórcą projektu Rain Radio. Tak, to Gibsonowie stali za “Talk About”. Patrzcie, jaki świat mały!

Inspiracje

Prócz Briana Eno Fred wymieniał w wywiadach kilka innych postaci, które są dla niego wielką inspiracją. Na elektronicznej scenie najbardziej docenia Skrillexa. Gibson nazywa go jednym z największych producentów wszechczasów.

Na czele długiej listy wzorów znalazł się też Kanye West. Fred uważa, że raper jak mało kto miał taki wpływ na kulturę i muzykę obecnej generacji.

loffler

“Actual Life”

Cykl “Actual Life” zaczął się od chęci przeniesienia swojego życia w formę muzyczną. Albumy są odzwierciedleniem danych rozdziałów jego egzystencji. Słuchanie twórczości Freda jest czytaniem jego własnego pamiętnika. Jego twórczość często jest też refleksją na temat przyjaźni, kontaktów ze znajomymi czy też odzwierciedla jego postrzeganie świata. Przepisem na sukces solowych działań Freda Gibsona jest łączenie emocji z intrygującymi samplami różnego pochodzenia.

Do solowej twórczości przekonał go Brian Eno. Jednak bezpośrednią inspiracją do “Actual Life” był… pracownik budowlany napotkany w Atlancie. To sample jego głosu często przewijają się w produkcjach Freda Again..

Wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania z pracownikiem budowlanym o imieniu Carlos w Atlancie. Był on pierwszą osobą, którego nagranie z telefonu posłużyło mu jako sampel. Chciał mu wynagrodzić jego energię, odnajdując go i kupując mu w zamian upominek.

Fred Gibson w wywiadzie dla NME

Gibson stanął przed wyborem – używać sampli, czy może śpiewać? Jednak pomimo starań Briana Eno, który przez lata zachęcał Freda do śpiewania, ten nadal boi się to robić. Przeraża go ten proces, dlatego rzadko udziela się wokalnie na swoich utworach. Najczęściej robi to przy bardzo personalnych produkcjach.

Artysta łapie momenty swoim telefonem, bądź odkopuje je ze starych utworów. Wśród nich również są dźwięki komunikacji miejskiej, audio z filmików znalezionych na portalach społecznościowych, czytana poezja i nie tylko. Zawierają się w nich nawet rozmowy z napotkanymi przechodniami. Niewyczyszczone tła w nagraniach nadają kontekstu, historii danej wypowiedzi oraz potęgują osobisty odbiór twórczości.

Gibson na imprezach zawsze jest tym gościem, który wyrywa się do ich dokumentowania. Bardzo ekscytujący jest dla niego proces ich filmowania. Dzięki temu ma materiały do samplowania, które pochodzą na przykład z ostatniego wychodnego wieczoru. Przez to nie brakuje w jego wspomnieniach poranków, gdy na kacu siadał do komputera, by tylko włączyć Logica i tworzyć nowe utwory ze świeżych fragmentów materiału.

Większość jego sampli pochodzi od osób, które zna. Artysta szanuje prawa ludzi, których nagrania wykorzystuje w swojej twórczości. Jeśli używa materiału od nieznajomych, wtedy wysyła przez media społecznościowe stosowne zapytanie. Jest to dla niego ważne, gdyż chce za to wynagrodzić odpowiednie osoby.

Przykłady

Zdarza się, że Fred przeplata te same sample w kilku utworach. Jednym z najczęściej przez niego wykorzystywanych jest filmik Carlosa, który główną role odgrywa w utworze “Carlos (Make It Thru)”. To z niego pochodzą słowa “I want you to see me Fred, I’m here!” czy “We gon’ make it through.”

“Kylie (I Found You)” sampluje mówioną poezję od Guante. Natomiast w utworze “Dermot (See Yourself In My Eyes)” głos Dermota Kennedy’ego przenika się z klipem pochodzącym z Instagrama Young Thug’a, na którym raper udzialał porad.

W “Sabrina (I Am A Party)” Fred przekształcił monolog poruszający temat depresji w taneczny utwór. To tylko kilka z przykładów. Inne produkcje Gibsona również mają wiele takich “smaczków”.

Miejsce nie gra roli

Fred muzykę tworzy głównie na swoim laptopie. Przed pandemią lubił robić to w miejscach publicznych, na przykład na stacjach kolejowych czy w muzeach. Brytyjczyk lubi tłok, uczucie bycia wokół ludzi. Na jego twórczość wpływa otoczenie, towarzysząca mu atmosfera. W pewnym sensie jest to jego rozmowa z otoczeniem.

Ulubionymi miejscami do działania były dla niego metro i dzielnica South Bank w Londynie. Każdy utwór, który zrobił w danym miejscu, w tym samym stara się puścić na głośnikach – nawet, jeśli musi zrobić to cicho. Ważne dla niego są warunki, w jakich ludzie będą słuchać jego twórczości. Liczy się też historia, jaką niesie między innymi przez punkt w mieście, w którym tworzył daną rzecz.

Transport publiczny ma duże znaczenie w twórczości Freda. Niektóre z teledysków do jego utworów były nagrywane w pociągach czy na stacjach. Sam artysta nie ukrywa, że mógł kiedyś użyć dźwięków metra jako sampla.

Ten okropny dźwięk, gdy (metro – przyp. red.) hamuje – gdy przepuścisz to przez autotune, staje się to całkiem piękne.

Szkic collabu z Romy Gibson stworzył podczas jazdy zatłoczonym pociągiem do Edynburga. Podczas działania nad tym utworem wspominał pierwsze wspólne imprezowanie z 1/3 The XX i HAAi’m w Manchesterze. Efektem tego jest jej singiel “Lifetime”.  

Rola social mediów

W obecnych czasach coraz więcej mówi się o szkodliwości mediów społecznościowych. Liczne aplikacje zbliżają typowych Kowalskich do gwiazd, z którymi mają kontakt jedynie przez ekrany. Często jest to kreowane na potrzeby marketingowe – brakuje w tym szczerości, kreatywności i własnej inicjatywy. U Gibsona jest to zupełnie odwrotne. Fred “toksyczne” serwisy wykorzystuje w sposób, który daje radość zarówno mu, jak i jego fanom.

Uważa, że social media wypełniają lukę pomiędzy kontaktem na koncertach, a procesem konsumpcji twórczości. Najbliższym substytutem osobistego spotkania są transmisje na żywo. Lajwy na Instagramie Freda są jego inspiracją do tworzenia. To właśnie na nich testuje utwory, reakcje fanów, dzięki temu przewiduje, jak publika może odebrać jego nadchodzące produkcje. Przed wyjściem na scenę jest świadomy, co działa, a co warto poprawić.

Social media to też jedno z jego źródeł sampli. Na przykład w “Kahan (Last Year)” artysta zawarł urywki filmiku rapera Kodak Black, który ten wrzucił do sieci. Swoje materiały również chętnie wysyłają mu fani, licząc przy tym, że ich nagrania znajdą się w muzyce Freda. Jednak producent chętniej sięga po wideo od słuchaczy, które stają się wizualizacjami w tle jego setów.

Sposób wykorzystywania przez Gibsona Instagrama robi jeszcze większe wrażenie, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że nie używał on tej platformy przez stworzeniem projektu Fred Again..

Występy

W ostatnim czasie ludzie oszaleli na punkcie występów Freda. Bilety na jego występ w Fonda Theatre w Hollywood były wycenione na 30 dolarów. Wydarzenie się wyprzedało, a resellerzy skutecznie sprzedawali wejściówki z dziesięciokrotną przebitką.

Klimat nadchodzącej imprezy można już poczuć, stojąc w kolejce. Co ciekawe, nagrania tłumu oczekującego przed wejściem nieraz były wykorzystywane… do wizualizacji podczas koncertu.

Przy okazji występów kluczowy jest kontakt artysty z tłumem. Fred potrafi rozpoznać w tłumie fanów, którzy niejednokrotnie pojawiali się na innych jego występach. Przychodzi mu to naturalnie, co nawet udowodnił podczas filmowania teledysku do jednego z utworów. Nie mógł on opanować emocji w scenie, w której według scenariusza miał zachować powagę za deckami. Miało to miejsce w momencie, gdy przed sobą widział bawiący się tłum.

Fred Again.. chce, by jego muzyka – jak i występy na żywo – były wspólnie tworzonym dziennikiem, pamiętnikiem. Jego pragnieniem jest to, by każdy czuł, że współtwórcą klimatu panującego danego wieczoru. Duże znaczenie ma tu intymność i bliskość. Tworzone przez niego występy to podróż emocjonalna. Przy jednym kawałku można tańczyć, bawić się do niego, a inny wywołuje refleksję, a nawet swoim tekstem dołuje. Fred umiejętnie buduje klimat, napięcie, by potem dać czas ochłonąć. Mimo tego – tak jak przy procesie tworzenia – podczas występów na żywo daje sobie ciągłe wyzwania.

Nie jest idealnie…

Według Freda, występy elektroniczne i występy na żywo nadal nie idą w parze. Podczas przygotowywania, rozgryzania tego procesu artysta przekonał się, że jest to raczkująca dziedzina. Uważa też, że ten sektor branży muzycznej ciągle cierpi na brak rozsądnych rozwiązań. Jednak pomimo tych problemów jego koncerty są wyjątkowe, przez co zadowalają fanów. Gibson jest wdzięczny za osiągnięty sukces i za to, że może robić to, co kocha. Uwielbia to, że w zależności od miejsca koncertu i tłumu zmienia się atmosfera utworu, który gra. To go inspiruje i mobilizuje do dalszej twórczości.

Cześć, to ja Fred… znowu

Fred, to Ty, znowu? Gibson ponownie puka do drzwi, gdyż przez lata działał dla innych jako FRED. O tym, co stworzył w tym okresie możecie poczytać poniżej.

Współtwórca “Turn Off The Lights” nie ma jednego przepisu na pomyślny przebieg muzycznych kolaboracji. Przede wszystkim Fred nie działa z osobami, z którymi wcześniej się nie zaprzyjaźni. Jest fanem każdego artysty, z którym działa. To bardzo pomaga w uzyskaniu efektu, który zadowoli słuchaczy – zarówno od strony lirycznej, jak i dźwiękowej. Łatwiej mu wyłapać potrzeby odbiorców osób, dla których produkuje, niż postawić jasno wymagania własnej publiki.

Dla finalnego efektu jest mu to obojętne, czy działa z innymi zdalnie, czy spotyka się na żywo. Jednak preferuje działać osobiście, przebywając w jednym pomieszczeniu. Wtedy przy tworzeniu może bazować na ludzkich interakcjach, które wpływają na produkcję. Różnorodność kontaktów, zależna od danych sylwetek, jest w tym przypadku inspiracją. Kocha to, co się dzieje podczas tego procesu.

Uważa, że tworzenie jest sztuką kompromisu. Finalny efekt ma zadowalać każdą stronę procesu. Udane współprace i osiągnięcia współpracowników motywują Gibsona do dalszych działań. Jednym z nich jest sukces utworu “Shut Up” Stormzy’ego.

Sukcesy

Jeszcze przed rozpoczęciem przygody jako Fred Again.., młody Brytyjczyk otrzymał wiele nominacji i nagród za swoją twórczość. Już w 2016 jego “Cargo” wyprodukowane dla rapera Roots Manuva zostało nominowane w kategorii “Najlepsza współczesna piosenka” w Ivor Novello Awards. Konkurencją były m.in. “Shutdown” Skepty czy “All My Friends” od Snakehips z Tinashe i Chance The Rapper, z którym przegrał Gibson.

Fredowi lepiej poszło w 2018 podczas nagród A&R. To wtedy został wyróżniony jako “Songwriter roku”. Jest to nie lada osiągnięcie, zwłaszcza, gdy wśród “konkurentów” znajdowały się takie tuzy sceny, jak Steve Mac.

Ponowna nominacja do Ivor Novello Awards w 2019 – tym razem Gibson miał szasnę zdobyć statuetkę za hit “Shotgun” George Ezry. Obok znalazł się też utwór “Breathe”, przy którym Fred pomagał od strony producenckiej. Nagroda finalnie powędrowała w ręce “These Days” od Rudimental, Jess Glynne i Macklemore’a.

Początek wielkich rzeczy

Jednak nagrody to nie wszystko. W 2019 roku produkcje Freda przebywały na szczycie listy przebojów w Wielkiej Brytanii przez aż 14 tygodni, czyli 30% całego roku. Robi wrażenie.

Po tym przyszedł czas na pierwsze BRITsy, które od razu zgarnął Fred. W 2020 wyróżniono go jako Brytyjskiego Producenta Roku. Warto wspomnieć, że jest najmłodszym, który zdobył ten tytuł. Jego mentor – Brian Eno – przed laty wygrał w tej samej kategorii dwa razy, a nominowano go aż cztery. Jaki (muzyczny) ojciec, taki syn? Miejmy nadzieję. Dwa lata później nazwisko Gibsona ponownie pojawiło się przy tej nagrodzie. Tym razem jednak obyło się bez statuetki.

2022 rok zafundował mu również nominacje w Libera Awards. Tym razem jego remiks do “Stay High Again..” miało szansę zostać Najlepszym Utworem Tanecznym. Tym razem na szycie znalazło się “Loving In Stereo” od Jungle.

Przyszłość

Fred nie daje sobie przerwy. Po wypuszczeniu jednego albumu artysta pracuje już nad kolejnym materiałem. Jego planem jest wypuszczanie dwóch albumów rocznie. Dzięki temu chce dać fanom uczucie tego, że muzyka jest odwzorowaniem jego życia, dziennikiem, czymś, co dzieje się na bieżąco.

Na ten moment fani obecnej twórczości Gibsona nie mają się co obawiać o brak nowego materiału. Artysta chce tworzyć projekt Fred Again.. przez przynajmniej najbliższe 10, bądź 20 lat. Brytyjczyk też przewiduje, że będzie chciał to ciągnąć do końca swoich dni. Nie widzi granicznej linii dla swojej solowej kariery w tym wydaniu.

Temat Freda będziemy kontynuować w kolejnych tekstach na naszych łamach – pierwszy z nich znajdziecie pod tym linkiem.

nastia

Total
14
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?