Pamiętacie czasy, kiedy otwarcie klubu było wydarzeniem? Cóż – lepiej byłoby o nich zapomnieć, ale właśnie taka była rzeczywistość jeszcze kilka lat temu. Właśnie wtedy, podczas pandemii koronawirusa, niektórzy właściciele lokali robili co mogli, aby w czasie lockdownów najzwyczajniej w świecie funkcjonować. Jednym z odważniej walczących o możliwość funkcjonowania był Marcin Koza, właściciel klubu Face 2 Face w Rybniku. Na początku roku 2021 opisywaliśmy jego sprzeciw wobec polityce zamykania klubów i innych miejsc integracji społecznej. Jak się okazuje – polityka ta, choć miała sens w kontekście szalejącej wówczas pandemii, nie miała podstaw prawnych i była nie do obrony w sądzie.
Niewinny
Sąd Okręgowy w Rybniku oczyścił Marcina Kozę z zarzutu sprowadzenia zagrożenia zdrowia i życia wielu osób. Prokuratorskie zarzuty dotyczyły działalności na początku 2021 roku, w czasie kiedy obowiązywały najcięższe koronawirusowe restrykcje. Gdyby właściciel Face 2 Face został uznany winnym, groziłoby mu do 8 lat więzienia. Podczas rozpraw Koza stanowczo nie zgadzał się z zarzutami – i miał ku temu powody. Wszyscy pamiętamy bowiem, że pomimo obowiązującej podczas Sylwestra 2020 godziny policyjnej, Telewizja Polska organizowała koncert z udziałem publiczności. Miało na niej bawić się około 2500 osób. Argumentacja oskarżonego opierała się także na stosowaniu w klubie środków ostrożności. W trakcie procesu zeznawali między innymi policjanci oraz przedstawiciele różnych instytucji.
W trakcie ustnego uzasadnienia, prowadząca sprawę sędzia Barbara Wajerowska-Oniszczuk oceniła, że prokuratura nie dostarczyła wystarczających dowodów na sprowadzenie niebezpieczeństwa przez oskarżonego. Dodała także, że – choć nie było to kluczowe dla sprawy – uwadze sądu nie uszła kwestia wadliwości i niezgodności z konstytucją pandemicznych obostrzeń. Biegli zaś stwierdzili, że mimo braku zasłaniania ust i nosa przez uczestników imprez w Face 2 Face, niemożliwym było stwierdzenie, że ktokolwiek z nich zarażał koronawirusem. Podkreślono także, że w czasie, którego dotyczyła sprawa (przełom stycznia i lutego 2021) w powiecie rybnickim liczba zakażeń koronawirusem spadała.
Aby uznać, że doszło do zarzucanego oskarżonemu przestępstwa, oskarżyciel publiczny musiałby wykazać, że w okresie objętym zarzutem, a więc od 23 stycznia 2021 do 5 lutego 2021 na terenie jego dyskoteki Face2Face, wskutek zorganizowanej przez niego wbrew zakazowi imprezy znajduje się osoba z aktywnym wirusem. Bo tylko takie ustalenia mogły prowadzić do badania dalszej odpowiedzialności karnej Marcina Kozy. Istotne jest bowiem, czy w tym czasie był na terenie dyskoteki ktoś, kto zarażał tym wirusem, czy też miał, chociaż potencjalną możliwość w tym kierunku. A co za tym idzie, ustalenie, czy niestosowanie się oskarżonego jako przedsiębiorcy organizującego imprezę do istniejących w owym czasie obostrzeń i zakazów zniweczyła możliwość ochrony przed szerzeniem się istniejącej w tym czasie pandemii. Tylko taka sytuacja mogła w ocenie sądu sprowadzić niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób.
Barbara Wajerowska-Oniszczuk, sędzia (za naszemiasto.pl)
„To była walka o normalność”
Właściciel klubu Face 2 Face skomentował wyrok na swoich social mediach w następujący sposób:
Dziś Wysoki Sąd nie tylko mnie uniewinnił — dziś uniewinnił zdrowy rozsądek, przedsiębiorczość i obywatelską odwagę. Dziś Sąd potwierdził, że w Polsce można jeszcze bronić swoich praw i wygrać.
Walczyłem nie o swoje ego, ale o prawo do pracy, prawo do decydowania o swoim życiu. Nie zrobiłem nic, czego powinien się wstydzić obywatel wolnego kraju.
To nie była walka z państwem. To była walka o normalność!
(…)
Mam nadzieję, że ten wyrok stanie się precedensem – że już żaden przedsiębiorca nie będzie traktowany jak przestępca za to, że chciał pracować. Dzisiaj dałem Wam nadzieję że można wygrać więc walczMY o lepsze jutro!
Oprócz uniewinnienia, Marcin Koza ma odzyskać od Skarbu Państwa koszty obrony adwokackiej. Co ciekawe – na ogłoszeniu wyroku nie zjawił się nikt z prokuratury.