Sporo poruszenia w ostatnich tygodniach wniósł set Hardwella na Ultra Music Festival 2022, w którym to otrzymaliśmy zupełnie nowy styl Holendra. Odpowiednim określeniem opisującym ten sound jest mariaż bigroomu (z którego Robbert był jak dotąd znany) i techno. Czy powinno to zaskakiwać? Niekoniecznie – a przynajmniej, jeśli śledziło się świat EDMu w ciągu ostatnich paru lat. Mamy niewątpliwie do czynienia z narodzinami nowego stylu, który może zawojować główne sceny największych festiwali w tym sezonie. O co chodzi więc z bigroom techno?
Połączyć ogień i wodę
Na początku poprzedniej dekady, techno i mainstage’owy EDM to były przeciwstawne sobie światy. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero po tak zwanych “złotych latach” big roomu. Techno zaczęło zyskiwać popularność, a największe sceny festiwali zaczęly być przychylne brzmieniom dotychczas zarezerwowanym dla dedykowanych tego typu gatunkowi miejscom. Ku nowemu słuchaczowi skłoniły się między innymi takie brandy, jak Drumcode Adama Beyera czy Terminal M Moniki Kruse, które wyraźnie zmieniły swój styl w porównaniu do poprzednich kilkunastu lat. Jednym z istotniejszych kawałków było “Midfield” od włoskich artystów – Luigi Madonny i Roberto Capuano. Był to jeden z pierwszych tak dużych utworów, który zaadaptował techno do festiwalowych brzmień z intensywnymi build-upem i dropem.
Włosi wiedli prym w tych brzmieniach. Na wyżyny wspiął się Enrico Sangiuliano. Istotną rolę odegrał też T78, poprzednio znany pod innymi aliasami z muzyki Hardcore i Hardstyle. Jego sound z pewnością przysłużył się popularyzacji głębszych brzmień w festiwalowym mainstreamie. Mało kto jednak zdefiniował to nowe brzmienie tak dobrze, jak legendarny słoweński producent UMEK. Mając na koncie ponad 20 lat doświadczenia, w podobnym okresie. Regularnie wydaje utworu które podbijały scenę techno i nie tylko – bo były chętnie grane również przez DJów na mainstage’ach.
“Business Techno”
Takie zmiany nie wszystkim się spodobały. Ze “złą częścią” zmian zczególnie utożsamiane były takie gwiazdy jak Charlotte De Witte, Amelie Lens, czy Deborah De Luca. Miliony wyświetleń, miliony obserwujących na instagramie i występy na scenie głównej Tomorrowlandu – jeszcze parę lat wcześniej takie rzeczy zupełnie nie szły z muzyką techno w parze. Ale obrywało się tak naprawdę każdemu, i można było nawet wyczytać że taki Adam Beyer to również gwiazdeczka która w zasadzie nie ma z muzyką techno nic wspólnego.
Ale tak, jak business techno stało się głównie pejoratywym określeniem, to nowe brzmienie wypadało jednak jakoś skategoryzować. Beatport zareagował na to dzieląc gatunek na dwie kategorie. “Peak Time / Driving” zostało wydzielone na festiwalowe brzmienia w stylu, jaki reprezentuje chociażby UMEK, podczas gdy klasyczne odmiany miały zostać zarezerwowane w kategorii “Raw / Deep / Hypnotic“. Co więcej, rosnące w popularność Melodic Techno oraz Hard Techno, również uzyskały swoje sekcje.
To właśnie Peak Time Techno stało się najpopularniejszym terminem na te brzmienie. Proste założenie – track w tym nurcie ma być bardziej komercyjny i przystępny i dobrze sprawować się na dużych festiwalach. Choć nadal to techno, to zawiera w sobie nieco więcej z build-upów, dropów i prostych melodii, niż ten gatunek zwykł. Podali też bogatą listę producentów i wytwórni stojących za tym nowym brzmieniem.
Zareagowały również serwisy streamingowe. Apple Music stworzyło swoją playlistę “Peak Time Techno”, a Spotify identyczne brzmienia umieściło na playliście zwanej “Techno Bunker”. Możemy znaleźć na nich masę podobnych utworów od wspomnianych artystów i wschodzących producentów takich jak Space 92 czy Joyhauser.
Mainstream romansuje z undergroundem
Techno w nowym wydaniu zainspirowało również multum EDMowych producentów, którzy wcześniej nie mieli z tą muzyką wiele do czynienia. Byli to między innymi i_o, Maddix, czy przede wszystkim HI-LO. Poboczny projekt Olivera Heldensa osiągnął niebywały sukces, co zaowocowało wydaniami we wspomnianym Drumcode, oraz kolaboracjami z Renierem Zonneveldem.
I tak docieramy do roku 2022, w którym to legenda big roomu – Hardwell – powraca, porzucając swój dotychczasowy styl na rzecz masy utworów w klimatach techno. Choć oczywiście słychać w nim elementy te, przez co coraz częściej nazywa się go “big room techno”.
Czy Maddix ma rację, i poprzednie lata były dopiero preludium, przed tym co czeka nas w nadchodzącym czasie? Przekonamy się już niebawem.
Hardwell utworzył za to playlistę Big Room Bunker która wedle opisu ma zawierać najlepsze numery w brzmieniach bigroom/future techno. Future techno to kolejny styl? No niebyt, raczej kolejna nazwa. Znajdziemy tam właśnie wspomniane postacie techno jak UMEK, Deborah De Luca, artystów Filth On Acid, oraz byłych big-roomowych twórców którzy otworzyli się na ten styl, czyli Will Sparks, Maddix i oczywiście od teraz również Hardwell.
Klasycznie – istnieje obawa, że brzmienie to z czasem może zostać wyciśnięte jak gąbka przez mainstream. I nietrudno się z nią zgodzić – tak działo się wszak z praktycznie każdym trendem w tanecznej elektronice. Czujemy jednak, że techno może wyjść z tego “problemu” obronną ręką – wszak taki sound raczej w komercyjnych radiostacjach się nie odnajdzie… 😉
foto: Gromysz