Dokąd jedzie Tiësto? Jako pierwsi w Polsce recenzujemy “Drive”, nowy album Holendra

Polacy płaczą o trance, ale on robi swoje. Tiësto osiąga duże sukcesy w komercyjnym EDMie i jego nowy album jest tego dobitną ilustracją.

nastia

Tiësto w ostatnich latach coraz lepiej sprawdza się w roli “komercyjnej gwiazdy tanecznej elektroniki”. Wysokie pozycje na serwisach streamingowych oraz częste emisje w stacjach radiowych mówią tu same za siebie. Co rusz single weterana sceny, który już dawno za sobą zostawił swoją trance’ową przeszłość, trafiają do szerokiego obiegu. Wszystko to zaczęło się od – w pewnym momencie wszechobecnego – “The Business”, którego brzmienie przewija się już od jakiegoś czasu w twórczości Holendra. Na mającym swoją premierę z dwumiesięcznym opóźnieniem albumie “Drive” słychać to bardzo dobrze. Zadajmy sobie jednak ważne pytanie – czy to jedynie kompilacja radiowych hitów, czy Verwest zaoferował nam coś więcej? Przedpremierowo ujawnimy wam, czy warto było czekać na brakujące elementy układanki, jaką jest nowy album Tijsa.

Parę słów o trackliście

Może na początek o oczekiwaniach. Kiedy sprawdziliśmy tracklistę, trochę się zawiedliśmy. Aż 8 na 12 kawałków, które znalazły się na krążku, to propozycje już wcześniej wydane, w większości będące już hitami. Co bardziej zaskakujące, jedną z nich jest… mające już 2,5 roku “The Business”. I teoretycznie możnaby się na to zżymać, ale halo – mamy 2023 rok, a kultura skupiania się w głównej mierze na singlach kosztem albumów już dawno wsiąkła w branżę muzyczną. I niemały wpływ na to miała muzyka elektroniczna – podczas, gdy reprezentanci innych gatunków chętniej wydawali albumy z dużą ilością utworów mających swoją premierę w dniu premiery całego wydawnictwa, DJe i producenci wydawali po prostu singiel za singlem. Premiera albumu jest więc często zwieńczeniem pewnego etapu w karierze – i z pewnością tak jest tym razem.

nastia

Tracklista “Drive” wygląda następująco:

nastia

  1. All Nighter
  2. The Motto (w/ Ava Max)
  3. 10:35 (feat. Tate McRae)
  4. The Business
  5. Chills (LA Hills) (w/ A Boogie wit da Hoodie)
  6. Hot In It (w/ Charli XCX)
  7. Pump It Louder (w/ Black Eyed Peas)
  8. Learn 2 Love
  9. Don’t Be Shy (w/ Karol G)
  10. Bet My Dollar (w/ Freya Ridings)
  11. Back Around (w/ AR/CO)
  12. Lay Low

Ruszamy w podróż

Najnowsze muzyczne dziecko Tiësto otwiera utwór “All Nighter“, który jest jednocześnie ostatnim singlem przed premierą całego wydawnictwa. Charakterystycznemu stylowi dla radiowej odmiany produkcji Tijsa towarzyszy wokal przypominający klimatem hit “The Businness”. Spokojniejsza odmiana idealnie wpasowała się jako początek historii, jaką jest “Drive”. Jednak przez podobieństwo do wcześniej znanych propozycji Verwesta szybko wypada z głowy – choć pod nóżkę jak najbardziej jest.

Drugą pozycją jest radiowy hit. Początek albumu przypomina nam o hicie zeszłego sezonu, którym było “The Motto” z Avą Max. Charakterystyczny wokal jednej z głośniejszych reprezentantek nowego nurtu popu, wpadający w ucho refren oraz doświadczenie Tiësto w tworzeniu hitów – to nie mogło się nie udać. Idealna propozycja do katowania przez stacje radiowe.

“Drive” ukazuje, że Holender ostatnio upodobał sobie wokale damskich gwiazd nowego nurtu – i oczywiście nie tylko. Na trzecim oczku znalazło się nadal pojawiające się w rozgłośniach (choć bardziej zagranicznych niż polskich) “10:35” z Tate McRae. Ten kawałek miał trudniej z rozbiegiem, gdyż ukazał się chwilę przed świątecznym okresem. Pomimo tego współpraca z kanadyjską piosenkarką odniosła kolejny komercyjny sukces – choć trochę mniejszy, niż ten zdobyty przez poprzedników. Kompozycja wpasowuje się w twórczość zarówno Tijsa, jak i Tate, na dodatek mocno wgryzając się w głowę słuchacza.

Swoją drogą – jednym z twórców tego numeru jest Ryan Tedder z OneRepublic.

Jak nietrudno zauważyć, pierwsza część albumu jest pełna produkcji, które już osiągnęły komercyjny sukces. Jeśli myśleliście, że dalej jest inaczej, to jesteście w błędzie – przynajmniej, jeśli zobaczymy na kawałek numer 4 na odtwarzaczu, pod którym kryje się największy hit krążka “Drive” – “The Business“. Klubowe brzmienia przystosowane pod szersze grono odbiorców z wokalem, który swoim klimatem intryguje – to był przepis na sukces w momencie, w którym slapowe brzmienia święciły swoje triumfy. Utwór na tyle znany i ograny, że już niektórzy mogą już mieć go dosyć – choć raz na czas fajnie go sobie przypomnieć.

Cały czas zostajemy przy slapowym zacięciu, choć tempo dostajemy trochę wolniejsze. Jako numer 5 na albumie znalazł się kawałek “Chills (LA Hills)“, w którym udziela się raper A Boogie wit da Hoodie. Z pewnością numer ten brzmi świeżej niż numer cztery, ale w radiostacjach go raczej nie usłyszymy. Choć w sumie moglibyśmy.

nastia

nastia

Szóstka to “Hot In It“, które poznać mogliśmy dzięki TikTokowi. Tajemniczo zapowiadająca się akcja promocyjna, która zaczęła się miesiąc przed wydaniem utworu, miała za zadanie promować snippet, czyli (w tym przypadku) fragment produkcji z charakterystyczną frazą śpiewaną przez Charli XCX. To bardzo przemyślane zagranie, dzięki któremu momentalnie urywek mógł wkręcić się do głowy, przez co z niecierpliwością czekało się na finalną wersję.

Co o samym kawałku możemy powiedzieć? Typowa radiówka, bez większego zachwytu. Mimo to współpraca Tiësto z lubującą się w elektronicznych brzmieniach artystką ostatecznie dała radę i raz na czas jest warta przypomnienia.

Goście ostatniego “Sylwestra z Dwójką”, czyli Black Eyed Peas połączyli siły z Verwestem, by odświeżyć swój dawny hit. “Pump It Louder” jest udaną próbą przystosowania klasyka formacji do dzisiejszych brzmień, z nutką tech house’u w tle. Nie jest to profanacja oryginału, jednak też niczym nie zaskakuje. Utwór się broni dość sporą zachowawczością, jednak z sentymentu wolimy wracać do oryginału.

Przed nami ósma propozycja, która jest dopiero drugą upublicznioną dopiero w chwili premiery albumu. Jednak mimo to “Learn 2 Love” nie zapadło nam specjalnie w pamięć. Potrzebujemy chyba paru odsłuchów więcej, aby się przekonać.

Wracamy do dużych hitów – “Don’t Be Shy” to kolejna z komercyjnych propozycji z damskim wokalem, który łatwo wpada do głowy. Sporo w tym oczywiście charakterystycznej melodii, których na “Drive” przecież nie brakuje. Wersja nadająca się do radia (i odnosząca notabene niemałe sukcesy) doczekała się remiksu stworzonego przez DJ Kubę & Neitana wraz ze Skytechem, którą sam Tijs chętnie grał w ramach swoich setów. Jedna ze starszych propozycji z albumu, która mogła już się osłuchać – jednak nadal miło się do niej wraca.

Przed nami jeszcze tylko trzy kawałki z “Drive”, i dopiero teraz otrzymujemy coś ambitniejszego. Co prawda tylko trochę, ale wciąż to krok stronę czegoś innego niż radio do ból. Freya Ridings w “Bet My Dollar” zaskakuje bardzo klimatycznym wokalem. Jedna z wolniejszych propozycji na albumie, która powoli zamyka ten krążek, przemyca ambitniejsze brzmienia rodem z aliasu VER:WEST, nadal nadając się do radia. Jest to jeden z naszych faworytów na “Drive”.

Nasz faworyt krył się jednak pod numerem 11 – a jest nim “Back Around” z AR/CO. Duet muzyczny, który elektroniki w każdym wydaniu się nie boi, miał okazję współpracować nad przedostatnim numerem z najnowszego krążka Tijsa. I wyszło mu to naprawdę zgrabnie.

nastia

Niespodziewany hit, bo tym właśnie stało się “Lay Low“, domyka klamrę kompozycyjną najnowszego muzycznego dziecka Holendra. Powielony patent, jakim jest mroczny klimat wokalu – rodem z “The Business” – właśnie w tym momencie jest na czołowych pozycjach rankingu najchętniej granych przez stacje radiowe utworów w Polsce. Co ciekawe, nasz rynek jest jednym z tych, które track ten przyjęły najcieplej. Największą robotę zrobił tu bardzo charakterystyczny, wręcz chóralny wokal, który dobrze wpasował się w deepowy instrumental. Ta propozycja przypomina nam o korzeniach “Drive” – czyli jeździe w towarzystwie dobrze nam znanych radiówek, z momentami na odsapnięcie.

Dokąd dojechaliśmy?

Widać, że koncept najnowszego albumu Wervesta jest przemyślany. Na samym początku atakowani jesteśmy dobrze znanymi propozycjami, jednak nie brakuje też przerw na reset mózgu i poznanie czegoś nowego. Dla wytrwałych – czekania zarówno na przekładany kilkukrotnie album, jak i do końca trwania krążka – pozostawiono nowości, które nie trafiłyby do każdego słuchacza. Niepublikowane wcześniej propozycje, a zwłaszcza te znajdujące się pod koniec tracklisty mogą zaciekawić bardziej świadomych fanów elektroniki. Choć od razu uprzedzamy – to tylko nutka zaciekawienia, wszak mówimy o komercyjnej propozycji.

Czy warto było tyle czekać? I tak, i nie. Niektóre utwory zdążyły się osłuchać (“The Business”), ale też o niektórych trochę się zapomniało (“Don’t Be Shy”). Do płyty jako całość raczej nie będziemy wracać, jednak pojedynczo numery bronią się w różnych sytuacjach. Domówka ze znajomymi? “The Motto”, “Don’t Be Shy”, “10:35” i inne radiowe propozycje chętnie polecą w tle. Tech house’owy set? “Pump It Louder” może tu się odnaleźć. Zaś “Back Around”, “Lay Low” czy “Bet My Dollar” chętnie zagoszczą w naszych playlistach na dłużej.

Ocena: 7,5/10

nastia

Total
0
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?