Mimo, iż na świecie kwestia ta już dawno spowszedniała, to dla części członków EDMowego community temat ghostproducingu jest dość szorstki. Całkiem zrozumiałym jest oburzenie części słuchaczy na osoby, które pozują na tytanów pracy w studiu, podczas gdy tracki robi im ktoś inny. Niemniej w najbliższej (ani nawet dalszej) przyszłości nie zanosi się na to, aby to zjawisko miało zniknąć z powierzchni ziemi, dlatego ze świadomością istnienia ghostproducentów co poniektórzy “twardogłowi” będą musieli żyć.
Na polskiej scenie nie brakuje osób realizujących usługi ghostproducingu. Postanowiliśmy więc porozmawiać z jedną z nich – konkretnie z człowiekiem odpowiedzialnym za stronę ghostproductions.pl. Podjęta została chociażby kwestia tego, czy community dojrzało już do tematu ghostproducingu. Nasz gość wyjaśnił również, dlaczego zrezygnował z występowania pod własnym aliasem w klubach, a także – jak duże sukcesy osiągnęły utwory, które zostały stworzone przez niego dla innych osób.
Miłej lektury!
Kiedy zacząłeś działać z muzyką?
Moja przygoda z produkcją muzyki zaczęła się w wieku 16 lat, czyli w 2009 roku.
Po około dwóch latach nauki udało mi się wydać pierwszy utwór w profesjonalnej wytwórni, który zebrał całkiem niezłe supporty.
Co spowodowało, że zacząłeś tworzyć muzykę jako ghostproducer?
Jako ghostproducer zacząłem działać jeszcze uczęszczając do szkoły średniej. Było to spowodowane po prostu chęcią dorobienia sobie tym, co lubię i umiem robić, czyli produkcją muzyki. Kolejną sprawą jest to, że w tamtym momencie po paru występach w klubach w różnych miejscach kraju poczułem, że nie jest to do końca dla mnie i wolałem skupić się na pracy studyjnej i tak już zostało.
Masz czasami tak, że tracki które robisz dla kogoś, chętnie wydałbyś pod swoim aliasem?
Jasne, że tak, chociaż nigdy nie jest tak, że jest to w pełni moja wizja, ponieważ to klient daje pomysł i kierunek w jakim to ma zmierzać, a często wprowadzamy również poprawki według jego ustaleń.
Jak inni ghostproducenci powinni radzić sobie z takimi dylematami?
Myślę, że przy produkcji takiego utworu, trzeba odciąć grubą kreską swoje wewnętrzne dylematy i skupić się na tym, aby wykonać, jak najlepiej swoją pracę, aby klient był zadowolony i dobrze na takim utworze wyszedł a co za tym idzie wrócił do nas z kolejnym zleceniem.
Jakie było Twoje najcięższe zlecenie?
Najcięższe były zawsze dla mnie zlecenia z gatunku drum & bass, jednak większość z nich lądowała w dobrych wytwórniach, więc pomimo ich czasochłonności, było warto.
A miałeś może taką sytuację, że odmówiłeś komuś zrealizowania zlecenia?
Zdarzały się takie sytuacje, gdy byłem bardzo obłożony czasowo, albo gdy ktoś chciał dobry utwór za stosunkowo niską cenę. Nie podjąłem się również kilkukrotnie typowo akustycznych utworów. Poza tym, jeżeli chodzi o muzykę elektroniczną, to jestem w stanie zrealizować każdy podgatunek a zlecenia w stylach, w których nie miałem jeszcze okazji produkować, choć w prawie wszystkich już tworzyłem, zawsze traktuję jako ciekawe i nowe doświadczenie i podchodzę do nich z wielkim entuzjazmem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że obowiązują Cię rozmaite klauzule poufności – niemniej jestem ciekaw, jak daleko na scenie muzycznej zaszedł utwór ghostprodukowany przez Ciebie, który odniósł największy sukces.
Największe sukcesy moich klientów to top 10 beatport, wydawnictwa w Spinnin, Revealed, czy Kontor oraz kilkumilionowe odtworzenia w spotify, czy youtube. Jeżeli chodzi o lokalny rynek, to zdarzały się również przypadki, gdzie utwory były grane w Esce, czy Rmf Maxxx oraz w tv. Nie wyróżniłbym w jakiś szczególny sposób jednego utworu.
Jak wygląda Twoje podejście do produkowania muzyki? Miewasz odczucie, jakbyś chodził do pracy w korpo?
Na pewno trzeba wyrobić w sobie pewną dyscyplinę i regularność. Bez tego ciężko realizować nagrania w terminie. Pracuję czasem i po 14 godzin dziennie, ponieważ nie jest to też do końca regulowany czas pracy – z jednym utworem schodzi kilkanaście godzin a z innym kilkadziesiąt. Oczywiście liczy się też pasja oraz chęć do ciągłego rozwoju, ponieważ stojąc w miejscu świat nam ucieka.
Nie mam odczucia, jakbym pracował w korpo. Studio posiadam w domu i robię, to co kocham. To oczywiste, że gonią mnie ciągle terminy, ale kogo one w dzisiejszych czasach nie gonią. Żyjemy w szalonych czasach, gdzie muzyka to biznes, jak każdy inny, co nie znaczy, że nie może wywoływać pozytywnych uczuć i tym podobnych. Wręcz przeciwnie – to jedno z tych mediów, które potrafi dać mega pozytywne uczucia, zarówno stronie tworzącej, jak i tej odbierającej, czyli słuchaczom.
Obecnie działasz przy projekcie ghostproductions.pl. Jak wygląda sposób działania tej strony?
Realizuję nagrania na zamówienie dla artystów. Wszystko przy pełnej anonimowości oraz kontroli klienta. Wszystkie tantiemy przekazuję klientowi.
Po dogadaniu terminu zamówienia przygotowuję demo a po jego akceptacji przystępuję do dokończenia projektu. Po akceptacji całości klient dostaje paczkę z wersjami extended, radio edit oraz preview, projekt (FL Studio lub Ableton Live), ścieżki oraz video teaser i midi.
Oferuję również pomoc na rynku muzycznym, czyli znalezienie wytwórni itd.
W ramach tej strony nie realizujesz tylko ghost produkcji. Co jeszcze jest w Twojej ofercie?
Jak wspomniałem, pomagam również artystom na rynku muzycznym. Oferuję również koprodukcję, czyli dokańczanie projektów, które nie posiadają odpowiedniego poziomu. W mojej ofercie znajduje się również miks i mastering utworów. Możliwe są też wszelkiego rodzaju bootlegi, czy remiksy.
Swego czasu zjawisko ghost producingu było szeroko krytykowane wśród fanów EDMu. Jak to wygląda obecnie? Czy ta krytyka była uzasadniona? Wszak chociażby w muzyce pop od lat istnieje zjawisko songwriterów i mało kto ma o to problem…
Masz rację, jednak myślę, że EDM dojrzał do tego, aby uznać to zjawisko, jako w pełni normalne.
Jeżeli chcemy, aby utwór miał szanse na sukces musi być doszlifowany w najlepszy możliwy sposób, co po prostu wymaga sporego nakładu czasowego lub niejednekrotnie całego sztabu ludzi. Dj-e często nie mają na to po prostu czasu, czy możliwości co na szczęście nie przekreśla ich marzeń. Jak wspomniałeś w muzyce pop, której granice z EDM coraz bardziej się zacierają, to zjawisko powszechnie znane i nikt nie ma z tym problemu. Podoba mi się w jak luźny sposób wypowiada się na ten temat David Guetta, który nie kryje w wywiadach tego kogo oraz ile osób zatrudnia do produkcji swoich utworów, mając nad tym oczywiście pełen nadzór.
Jak myślisz, dlaczego Twoi klienci przychodzą do takich ludzi jak Ty?
Z potrzeby rozwinięcia swojej kariery oraz spełnienia marzeń. Na marzenia nigdy nie jest za późno a ja w ich spełnieniu chętnie pomogę. Bardzo czesto tacy ludzie nie mają czasu bądź wystarczającyh umiejętności w produkcji muzycznej, ale świetnie odnajdują się za konsolą, co jest w pełni zrozumiałe. Jeden człowiek będzie wolał zaszyć się w studio i produkować a drugi występować i dzielić się tymi emocjami z fanami.
Co najbardziej nie podoba Ci się w obecnej muzyce elektronicznej?
Raczej staram się na wszystko patrzyć z pozytywnej strony, choć jedyne co mi się nie podoba, to próby wywyższania się fanów jednego gatunku EDM nad drugim.
Nie ma dla mnie lepszego, czy gorszego gatunku muzyki, istnieją tylko dobre i słabe utwory.
Materiał powstał we współpracy z ghostproductions.pl.