Życie DJ’a nie musi być bajką… [FELIETON]

Sukces w showbusinessie daje ogromne pieniądze, sławę i poważanie. Są jednak, nieraz tragiczne, skutki uboczne. Felieton Maćka Kotyńskiego.

nastia

Wczorajszy tekst Tomka Tkacza aka Thomasa Clouda spowodował, że coś we mnie pękło. Tyle się wydarzyło na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy w tym temacie, że postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i napisać coś o tym. Wielu ludzi myśli, że w środowisku muzyki elektronicznej, ale także ogólnie muzyki, czy show biznesu życie takiej gwiazdy jest usłane różami. Pieniądze, sława, występy na wszystkich kontynentach, miłość fanów, czego chcieć więcej? Ano właśnie, jak pokazuje parę przykładów, to wcale nie musi zapewniać prawdziwego szczęścia, a czasem nawet wręcz przeciwnie – mogą powodować poważne problemy mentalne i zdrowotne.

Wielu producentów osiąga sukces już w naprawdę młodym wieku. Z szarego młodego chłopaka stają się nagle rozpoznawalni. Często z osób niemających zbyt wielu znajomych stają się kimś, z kim nagle każdy chce się przyjaźnić i być w ich otoczeniu. Bardzo ważne jest, aby wówczas znaleźli na swojej drodze kogoś, kto dobrze ich poprowadzi i podpowie, jak dostosować psychikę do tak naprawdę całkiem nowego życia. Casus Tima Berglinga, czyli Avicii’ego pokazuje, jak tego nie robić.

nastia

Tak się składa, że byłem w kinie na filmie o Szwedzie i mogę się na ten temat w jakiś sposób wypowiedzieć (a propos – kto jeszcze nie oglądał, niech koniecznie nadrobi zaległości, warto!). Tim – przynajmniej tak się wydawało – miał dobrego menadżera. Ash Pournouri sprawił, że singiel “Levels” stał się ogólnoświatowym hitem. Był gościem obeznanym w branży, niewątpliwie to on zrobił z niego gwiazdę. W pewnym momencie Avicii grał praktycznie bez dłuższej przerwy, non stop. Doszły do tego używki takie jak alkohol, ale nie tylko.

nastia

Ważny dla historii jest fakt, że Tim był introwertykiem, więc naprawdę ogromną trudność sprawiały mu występy przed tysiącami ludzi, czy branie udziału w wywiadach. W pewnym momencie organizm nie wytrzymał i artysta zachorował. Najgorsze jest to, że ludzie wokół niego – a szczególnie wspominany przeze mnie menedżer – mieli to kompletnie gdzieś. Dla nich najważniejsze były pieniądze i zysk z koncertów.

Co by nie przedłużać – Tim w końcu zmądrzał i zwolnił swojego menedżera. Domknął ostatnią trasę koncertową, osiedlił się na rajskiej wyspie i zaczął korzystać z życia. Jak się później okazało, problemy psychiczne i emocjonalne nie odeszły wraz z Ash’em. Nikt nie zdołał mu pomóc, a koniec tej historii dobrze wszyscy znamy.
Na szczęście jak na razie to jedyny tak tragiczny w skutkach przykład – oby do takich już nie dochodziło.

Bycie uwielbianą przez miliony gwiazdą nie odbiera temu komuś człowieczeństwa – wielcy artyści także może mieć depresję. W przeszłości z depresją borykali się między innymi Nicky Romero, czy duet Blasterjaxx (jeden z członków duo musiał zaprzestać występów przed publicznością i obecnie skupia się tylko na produkcji muzyki w studio). Nicky też poradził sobie z problemem, ale tylko dzięki pomocy swojego ścisłego środowiska. Obecnie przecież dobrze znany nam deadmau5, czy Carnage musieli zaprzestać udzielania się w mediach społecznościowych z powodu problemów psychicznych.

Hardwell także ogłosił przerwę od występów. Powód? Chęć spędzenia więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi. Te wszystkie przypadki pokazują, że każdy – bez względu na status społeczny, zasób portfela, czy charakter – może zostać dotknięty przez tę chorobę.

Chciałbym jeszcze dodać, że w dzisiejszym Hexagon Radio 209, Don Diablo przy okazji nowego singla (nazywa się “You’re Not Alone”, znajdziecie go na końcu tekstu) wspomina o samobójstwie bliskiej mu osoby, która odeszła dosłownie w zeszłym tygodniu. Pokazuje to, że naprawdę temat jest aktualny i bardzo często pomijany.

Na koniec chciałbym poprosić WAS, abyście częściej przyglądali się osobom w waszym otoczeniu, bo nie tylko gwiazdy mają depresję, czy inne problemy. Wczorajszy post Tomka Tkacza naprawdę mnie zszokował. Byłem na ponad dziesięciu jego występach i nigdy bym nie podejrzewał, że ten wesoły człowiek zza konsoli po zejściu ze sceny jest osobą kompletnie rozbitą.

Pamiętajcie – najważniejsze to mieć kogoś, kto pomoże Ci uporać się z problemami. Mam nadzieję, że wyciągniecie z tego tekstu jakiś wniosek i zrozumiecie, że człowiek jest bardziej kruchy, niż nam wszystkim się wydaje…

nastia

nastia

nastia

Total
4
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?